Rozdział 18.

55 6 4
                                    

Kazali mi czekać. Są źli i bardzo nerwowi. Zabrali mój telefon ,pozostawiając mnie bez kontaktu z kimkolwiek lepszym od nich. Bardzo się ich boję. Zawszę się bałam ,ale teraz strach sięga najwyższego punktu skali. Chwila nieuwagi ,a moje życie stoi pod ogromnym znakiem zapytania...
-Łamago-do pomieszczenie wchodzi strażnik ,by stanąć niecały metr przede mną-rozbieraj się.
Głośno przełykam ślinę ,ale nawet nie drgnę.
-Głucha jesteś?Ściągaj te szmaty!-szarpie mnie ,a ja boję się na niego spojrzeć.
Nie mam pojęcia co zamierza,ale wiem ,że prowadzi to do najgorszego.
-Co chcesz mi zrobić?-niepewnie odzywam się,ale mój głos jest tak cichy ,że nie wiem czy mnie słyszy-Proszę powiedź-znacznie pewniej i głośniej.
-Nagram cię i twoje nagie ciało ,które będę bił.
Zastygam. Dlaczego oni chcą mi zrobić coś tak okrutnego za głupi telefon? Czy ludzkie życie nic już dla nich nie znaczy? Wariatki też mają swoją godność...Czemu tego nie widzą?!
Ktoś wchodzi. Jest nas już czwórka:ja ,strażnik ,pielęgniarka i jeden z najgroźniejszych lekarzy. Obserwują mnie,każdy mój najdrobniejszy ruch.
-Ona jeszcze ubrana?No dalej Łamago,pospiesz się-ponagla mnie kobiecy głos,a ja nie mam najmniejszego wyboru.
Zdejmuję z siebie górną część mojej garderoby,a każdy kolejny ciuch powoduję ,że na moim ciele pojawia się więcej dreszczy. Bardzo mocno się trzęsę i z zimna...i ze strachu.
-Spodnie też-dodaję ten sam ,wysoki głos co wcześniej. Chyba jednak zmienię zdanie o pielęgniarkach-wcale nie są lepsze .
Pozbycie się jeansów jest jednoznaczne z ukazaniem ran na moich nogach. Wiem ,że to im się nie spodoba,wiem ,że przedłużą mi czas pobytu tu. Tylko czy ktokolwiek pyta się mnie o zdanie?Muszę zrobić to teraz,a później za wszystko odpokutować. Czy może być jeszcze gorzej?
Jestem naga. Okrywam piersi wyłącznie swoimi długimi włosami ,a okolicę pochwy kryję dłońmi. Obserwują mnie. Podchodzą bliżej i badawczo zerkają na mnie. Strażnik wszystko nagrywa.
-Co tu masz?-lekarz zauważa rany. Dotyka je palcem ,a potem śmieję się kpiąco-Ta wariatka się pocięła-i znowu śmiech-Oblać octem.
Jego słowa wywołują falę poruszenia. W głębi duszy krzyczę wiedząc jaki ból będę musiała znieść ,ale na zewnątrz muszę udawać niewzruszoną. Słona łza mimowolnie spływa po moim poliku. Tak piekielnie się boję...
Pielęgniarka pojawia się z butelką octu w dłoni ,a ja zamykam oczy tym samym zaciskając mocno pieści ,by nie wybuchnąć. Zaczyna. Polewa świeżą ranę ,a ja krzyczę choć tak bardzo nie chcę,to krzyczę. Pali mnie,czuję się tak jakbym dotykała ognia. Nie mogę się uspokoić. Drę się w niebo głosy mimo ,że ona już przestała. Ja już nie płaczę ,ja wyję. Ból jest niemiłosiernie ogromny.
-Może ta kara wystarczy? -odzywa się wszystko nagrywający,strażnik.
-Nie. Musi raz na zawsze oduczyć się oszustwa.
-Ale widzisz w jakim jest stanie.
-Zamknij się. Wiem co jest dla niej dobre. Zrób to ,albo sam to zrobię i to dwa razy mocniej.
Wymieniają się. Teraz lekarz mnie nagrywa ,a strażnik zaczyna kolejną karę. Brakuję mi sił ,by krzyczeć.
Podnoszę wzrok w górę ,by zobaczyć jak klnie pod nosem. Chyba nie chce mnie krzywdzić.
-Proszę...-każde słowo sprawia mi dużo trudu-Pomóż mi-ostatnie słowo wymawiam niemalże bezdźwięcznie.
-No dalej,uderz ją!-
Czemu on mnie tak nienawidzi? Co ja mu zrobiła?
Uderza,a ja upadam. Zderzenie z podłogą sprawia mi ponowny ból,a ogień ,który czuję w ranie wzmacnia się. Piszczę,wrzeszczę,szlocham. Nie umiem wytrzymać.
-Uderz ją jeszcze raz ,a potem wyślę nagranie do tego całego ,,AaronaMena",z którym ta jebana wariatka, bez przerwy pisze.
To ostatnie co słyszę,potem tracę świadomość. Nawet się nie przerażam,po prostu zasypiam.

My Little HeroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz