Słońce dopiero nieśmiało wyglądało znad horyzontu, lecz sala narad już była pełna. Mimo obecności dwudziestu osób, w pomieszczeniu panowała niezmącona cisza. Wszyscy mądrzy doradcy patrzyli z zakłopotaniem w blaty przed sobą. Nikt nie miał odwagi spojrzeć na króla.
Książę przyglądał się tej istnej demonstracji tchórzostwa. Ci ludzie mieli bronić kraj przed nowym wrogiem? Dotychczas ich największym zmartwieniem była odpowiednio ciężka sakiewka u pasa. Żałosne.
Tymczasem co robił król? Przeszywał wzrokiem każdego po kolei, jakby sądził, że któryś z obecnych weźmie na siebie odpowiedzialność i będzie mógł bez dalszych procesów skazać go jako winnego. Chętnych jednak nie było, a król musiałby spojrzeć w lustro, by znaleźć prawdziwego winowajcę.
— Ktoś mi wytłumaczy, co stało się przedwczoraj w nocy na Przełęczy Ovirskiej? Bo nie bardzo rozumiem, jak cały oddział smoczej jazdy mógł ukryć się przed naszymi oddziałami na północy. Generale Yallis? Tak pan, generale. Czy mamy innego Yallisa na sali? — Spojrzał na mężczyznę w średnim wieku, który z niosącym się trzaskiem wyłamywał sobie palce.
— Ja... My... Nikt nie... nie wiedział. Mało mamy ludzi na... na północy.
— Tak? A z jakiego powodu? — Gavenris wychylił się do przodu niczym polujący tygrys.
— Większość naszych sił jest na froncie z Paliach — bąknął niepewnie zapytany.
Król odchylił się na oparcie fotela. Generał wyraźnie wstrzymywał oddech, bo teraz zaczerpnął pełny haust powietrza.
— Słucham więc, ma ktoś pomysł jak wybrnąć z tego... impasu?
Część doradców nagle zafascynowała się barwnymi freskami na suficie. Tylko Eidian otwarcie starał się załapać kontakt wzrokowy z ojcem. "Miałem rację" - mówiły jego oczy.
— Wzmocnić armię.
Wszystkie oczy skierowały się na Dakaia.
Król wyraźnie się ożywił. Skupił się teraz na bratanku, który, w przeciwieństwie do większości, nie unikał jego wzroku.
— Bardzo dobrze. Tylko skąd wziąć na to pieniądze?
— Skarbiec nie świeci pustkami — wtrącił Eidian.
— To potrzebne pieniądze. Musimy mieć coś w obwodzie.
— Za to troszeczkę kupiłoby się całą flotę -—dalej polemizował książę, zakładając ręce.
— Pieniędzy na armię należy szukać w inny sposób — zadecydował krytycznie król. — Jakieś mądre pomysły?
Następca tronu wyprężył się, by dalej walczyć o swoje zdanie, ale ubiegł go Dakai:
— Książę, Wasza Wysokość ma rację. Musimy szukać innych rozwiązań. — Spojrzał przepraszająco na kuzyna. — Może udałoby się zaoszczędzić na wojnie z Paliach.
— Co sugerujesz? Mów dalej.
Zebrani skupili uwagę na dziedzicu Forrenu. Dakai wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw.
— Pomyślałem, że skoro lochy przepełniają się w wielu miastach sąsiadujących z frontem, możemy to wykorzystać. Zamiast więzić jeńców, możemy ich przywieść tutaj. Zajmą miejsce służby i nie trzeba będzie im płacić.
Oczy Gavenrisa rozbłysły. Doradcy zaczęli szeptać między sobą i kiwać z uznaniem głowami.
Eidian patrzył z oburzeniem na rosnące przyzwolenie. Obiecywał sobie zachowanie spokoju, ale było to coraz trudniejsze. Nie mógł tylko dopuścić do powtórki starcia z ojcem.
![](https://img.wattpad.com/cover/62692882-288-k470032.jpg)
CZYTASZ
Czas Feniksa (TOM I) ✔
Fantasy❕ Poprawki w planach, więc jeśli czytacie to przed nimi, musicie przymknąć oko na niektóre błędy❕ Co wybrać, jeśli możliwością jest tylko większe lub mniejsze zło? Od lat władza Chantrii spoczywa w rękach despotycznego króla Gavenrisa. Dawne Rasy zo...