~~~~ 5065 rok ~~ Ostatnie lata Ery Elfów
Zapowiadała się spokojna noc. Miasto zawieszone między koronami drzew, gdzie domy połączone były wiszącymi mostami, właśnie żegnało upływający dzień cichą muzyką. Elficcy mieszkańcy przysiadali na krawędziach kładek okalających ich domostwa, wyjmowali lutnie oraz flety i przyłączali się do spokojnej melodii.
Jedynie najmłodsze dzieci musiały już iść spać. W jednym z zawieszonych domów, taka właśnie dziewczynka, siedziała na wyżłobionym w drewnie łóżku. Złączywszy stópki przed sobą, złapała je między dziecięce dłonie i kiwała się raz w przód, raz w tył. Wraz z nią falowały półdługie rude włosy, odsłaniając spiczaste uszy.
— Pokaż mi coś jeszcze! Coś o ludziach! — zażądała błagalnym głosikiem.
Kobieta siedząca na stołku tuż przy łóżku małej, uśmiechnęła się z sympatią. Wyglądała młodo, jak ludzka dwudziestolatka, lecz pozory mogły mylić. Dziewczynka była jej wnuczką, a sama Meli'side skończyła już swój czas na tej ziemi. Wracała jednak codziennie, by opiekować się małą sierotką, której rodzice zginęli podczas ostatniej fali epidemii. Dołączyli do Meli'side po drugiej stronie Kurtyny Życia, jednak nie posiadali tyle mocy, aby wraz z nią pokonywać granicę śmierci.
— Opowieść o dobrym demonie ci nie wystarcza? W końcu okazał się człowiekiem. — Zmierzwiła rudą czuprynę. Mała naburmuszyła się tylko i potrząsnęła głową. Teraz na jej głowie powstał prawdziwy bałagan.
— Ale ja chcę więcej! — zasepleniła, a jej bursztynowe oczy błysnęły spośród rudych loczków.— Inaczej nie zasnę! — Wykorzystała swojego asa.
Meli'side zaśmiała się serdecznie.
— To chyba nie mam wyboru — westchnęła teatralnie. — Daj rączkę. Zaraz coś znajdę.
I'rael zaklaskała z uciechy. Chwyciła wieszczkę za wyciągniętą dłoń.
Chwilę potem zanurkowały w świat przyszłości.
W jednej chwili sufit zmienił się w nieboskłon rozświetlony niezliczonymi gwiazdami. Ciasny pokoik zniknął, a przed I'rael utworzył się rozległy krajobraz miasta, skąpanego w mroku nocy.
Wszystko wydawało się takie obce, z wyjątkiem dwóch księżyców, wchodzących w stan zaćmienia. Łatwo było się domyślić, że to szczególna noc. Tylko raz na dziesięć lat zdarzało się by oba obiekty w jednym czasie znikły z nieba. Elfy znały ten czas jako Noc Zaświatów, jednak ta nazwa dawno wyszła z użytku. Era elfów i potężnej magii także została zapomniana. Nieliczni przedstawiciele Dawnych Ras, którzy przetrwali wieki prześladowań, żyli na uboczu. Świat był we władaniu ludzi, nieraz złych, a czasami jeszcze gorszych.
Zmienił się nawet wygląd miast. Już nikt nie budował ich pośród koron drzew. Znaleziono inny sposób na chronienie mieszkańców przed chronicznymi powodziami.
Miasto do którego niosła wizja było wzniesione sto metrów nad ziemią, a podtrzymywał je system kolumn i połączonych platform wzmacnianych magią, która stanowiła modyfikację zaklęć elfickich. Takie trwałe klątwy nie mogły wywodzić się od człowieka. Stanowiły jedną z nielicznych pozostałości dawnych czasów.
Wizja ciągnęła się ponad miastem, wędrując ku swojemu celowi. Każda z nich była swoistą przepowiednią i miała swoje znaczenie. Jednak nikt nie mógł przewidzieć, w jaki sposób dotyczy, czy dopiero będzie, akurat jego.
W dole mijały dachy domów. Ludzie wyszli na ulice, by podziwiać zjawisko. Najstarsze elfy , które widziały dziesiątki takich spektakli natury, nawet nie spojrzałyby w górę, ale ludzie cieszyli się tą ulotną chwilą.
CZYTASZ
Czas Feniksa (TOM I) ✔
Fantasia❕ Poprawki w planach, więc jeśli czytacie to przed nimi, musicie przymknąć oko na niektóre błędy❕ Co wybrać, jeśli możliwością jest tylko większe lub mniejsze zło? Od lat władza Chantrii spoczywa w rękach despotycznego króla Gavenrisa. Dawne Rasy zo...