Rozdział 22. Oderwani od świata

3.6K 395 90
                                    

  Wieczorem zatrzymali się nad brzegiem niedużego jeziora. Wszyscy mieli zdecydowanie dość męczącej podróży. Dwie kobiety, jedna z rudymi lokami i starsza, czarnowłosa, zaczęły nieśmiało uskarżać się na głód i zimno.

Gdy nie widziały, Biron z irytacją przewrócił oczami, ale potem zaczął przeszukiwać juki w poszukiwaniu sideł. Niestety, poszukiwania nie dały efektów. Suchego prowiantu też już nie było, a nikt nie zaoferował się iść w gęstwiny lasu po leśne jagody. Na dalszą wyprawę zapowiadała się głodówka.

— Możemy chociaż rozpalić ognisko... — zaproponowała Nessa, pytającym tonem.

Pokręcił głową.

— Patrole mogą nas wypatrzeć. Z góry będzie widać ogień jak na dłoni.

— Jakie patrole? Coś mnie ominęło? — Omiotła wzrokiem pozostałych towarzyszy.

— Jego szukają. — Biron wskazał głową powód pościgu.

— Czyli wszystko przeze mnie? — obruszył się Eidian. — Jasne, dzięki za szczerość.

— Proszę bardzo — odparł chłopak, jakby wcale nie dostrzegał oburzenia przyjaciela. Jednak w myślach, pewnie uśmiechał się do siebie.

— Myślę, że mały ogień by nie zaszkodził — zdecydowała się wtrącić Kassidia, starając się powstrzymać od ciągania nosem. Przez spanie na zimnej ziemi, nabawiła się kataru. — W każdym razie, odrobina ciepła każdemu się przyda.

— Popieram — odparł Eidian, jak gdyby zapomniał, że jest w środku głuszy, a nie na sali obrad. — Nawet jeśli nas teraz złapią, to będziemy mieć po prostu szybki powrót do stolicy.

Biron z kwaśną miną skierował wzrok na ich dwie towarzyszki. Kobiety gorliwie pokiwały głowami.

— Chyba nie mam nic do powiedzenia — westchnął. — Eidian, pomóż mi znaleźć coś na rozpałkę.

— Już się robi — odparł i po chwili obaj zniknęli między zaroślami.

Kassidia z Nessą odczekały chwilę, aż ich kroki ucichną. Wymieniły skojrzenia i szczerząc zęby w uśmiechu, przybiły piątkę.

— Mówiłam, że się uda! — zakrzyknęła, ściszonym głosem Kassidia.

— Mówiłaś. Ale lepiej się zbierajmy, bo niedługo wrócą.

Dziewczyny biegiem rzuciły się w stronę jeziora. Kobiet, która zdejmowała siodło karosza, zwróciła na nie uwagę:

— Uciekacie? Zostawiacie nas?

— Nie! — odkrzyknęła, przez ramię, Nessa. — Lecimy się umyć. Ucieczka, las czy niewola, przyzwoicie pachnieć zawsze trzeba.

  Eidian mocno się zdziwił, gdy po powrocie zastał dziewczyny siedzące na pniu przewróconego drzewa i spokojnie rozczesujące palcami mokre włosy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Eidian mocno się zdziwił, gdy po powrocie zastał dziewczyny siedzące na pniu przewróconego drzewa i spokojnie rozczesujące palcami mokre włosy. Ich ubrania lepiły się do ciała, a pod nogami zabrała się spora kałuża.

Czas Feniksa (TOM I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz