— Wiesz, że cię lubię, Jassari — odezwała się kobieta, czesząc spokojnie długie, równomiernie pofalowane włosy. W lustrze toaletki, przy której siedziała, uważnie obserwowała starszą znajomą. — Dlatego z wielkim bólem, ale muszę cię jakoś ukarać za niesubordynację.
— Przepraszam, królowo — wymamrotała za spuszczoną głową. — Nie chciałam zaszkodzić.
— Na szczęście nic się nie stało, jednak mogłaś wybrać odpowiedniejszą chwilę. W tym samym czasie wysłaliśmy ostrzeżenie. Dobrze, że nie zaczęli sprawdzać podróżnych, bo miałabyś spore kłopoty. Można wiedzieć, co cię skłoniło do takiej nieodpowiedzialności? — spytała słodkim głosem, poprawiając warstwę pudru na drobnym nosku.
Embresil była prawdziwą pięknością, a zarazem surową władczynią. Niektórzy twierdzili, że ma większą władzę nad buntownikami niż jej mąż. Nie mylili się bardzo.
— Sprawy rodzinne — odpowiedziała cicho. Kobieta była jej wieloletnią znajomą, jednak w tym momencie tylko przywódczynią, udzielającą nagany podwładnej. Musiała zachować wobec niej szacunek, chociaż to Jassari przewyższała ją wiekiem.
— Nie wiedziałam, że ją jeszcze masz. Po stracie Keelin... Nadal nad tym ubolewam. Była moją najdroższą przyjaciółką. Gdyby tylko nas nie porzuciła, może wszystko skończyłoby się inaczej. Nigdy nie zrozumiem jej decyzji. — Pokręciła głową za smutkiem. — Chętnie poznałabym twoich pozostałych bliskich.
Brązowowłosa kobieta spięła się, słysząc te słowa. Nie miała zamiaru opowiadać suwerence o swoim bracie.
Nie wiedziała jednak, że Em bez krępacji czyta w jej myślach.
Zobaczyła w nim siwowłosego mężczyznę, w wieku zbliżonym do Jassari. Nie wyglądał na szczęśliwego z powrotu siostry. Wyrzucał z siebie gniewne słowa, pochylając się nad jadalnianym stołem.
A potem zobaczyła inny obraz.
Pędzelek do pudru upadł z brzękiem na podłogę.
Jassari podniosła skonsternowany wzrok. W lustrzanym odbiciu zobaczyła szeroko otwarte, trochę nieobecne zielone oczy.
— Em, czy coś się stało?
Potrząsnęła głową, odpędzając roztargnienie.
— Nic, Jass. Po prostu... coś sobie przypomniałam. Przyprowadź do mnie generała Aerona. Szybko!
Zaskoczona kapitan wyszła pośpiesznie z komnaty królowej. Jakimś szczęśliwym trafem udało jej się uniknąć reprymendy. Nawet nie podejrzewała podstępu.
Generał dotarł do komnaty kilka chwil później. Nie pukając, wszedł do środka.
Przed chwilą wrócił z ćwiczeń ze swoim oddziałem. Wtedy dopadła do niego roztargniona Jassari. Nawet nie miał czasu się przebrać. Nie śmiał lekceważyć poleceń królowej. W pełnym kostiumie do latania i ciężkich, zabłoconych butach, zatrzymał się akurat na skrawku drogich dywanów, zostawiając brudne ślady.
CZYTASZ
Czas Feniksa (TOM I) ✔
Fantasy❕ Poprawki w planach, więc jeśli czytacie to przed nimi, musicie przymknąć oko na niektóre błędy❕ Co wybrać, jeśli możliwością jest tylko większe lub mniejsze zło? Od lat władza Chantrii spoczywa w rękach despotycznego króla Gavenrisa. Dawne Rasy zo...