Cadmon podziwiał swoje idealne oblicze w lustrze toaletki. Jeszcze raz poprawił kilka niesfornych kosmyków, które odstawały od ułożonej fryzury. Zależało mu na tym, aby dobrze wyglądać, ponieważ wybierał się do Mirienn. Przed chwilą dostał od niej gołębia z informacją, że jej chłopak wyjeżdża na kilka dni.
— Nie oprze się mi — mruknął do swojego odbicia.
— Czy ja wiem? — rozległ się za nim drwiący głos, a chłopak niemal spadł z taboretu. — W tej kwestii byłbym sceptyczny — dopowiedział zniekształconym barytonem.
Młody magik obrócił się błyskawicznie. Przy uchylonym oknem, tam gdzie nie powinno być nikogo, stała wysoka postać odziana od stóp do głowy w czarny kostium. Twarz przybysza zasłaniała maska, co dodawało mu aury mroczności.
— K... Kim ty jesteś? — Próbował zgrywać twardziela, lecz głos go zdradził.
Ze strachu zaschło mu w gardle. Zachodził w głowę, jak obcy mógł dostać się na czwarte piętro budynku i bez szmeru otworzyć okno zamykane od środka. Tego nie wiedział, ale jednego był pewien. Ktoś kto nie używa konwencjonalnych sposobów na dostanie się do czyjegoś mieszkania, na pewno nie ma dobrych zamiarów.
— Wrogiem, przyjacielem, wspólnikiem, marą z nocnych koszmarów... — Obcy mówił powoli, przechadzając się po komnacie i podziwiając zdobienia pod sufitem. — Wszystko zależy od twojej chęci współpracy.
— Nie rozumiem — bąknął lakonicznie Cadmon. Sam nie był wzorem dobroci, ale mężczyzna sprawiał wrażenie, takiego co posunąłby się do znacznie gorszych rzeczy, niż dręczenie słabszych. — Czego ode mnie potrzebujesz? Złota? Bierz śmiało — odparł, w jego mniemaniu, zblazowanym tonem.
Mroczny wojownik zaśmiał się demonicznie.
— W dupie mam twoje pieniądze — mówiąc to strącił z komody cenny pozłacany wazon, który rozbił się na tysiące kawałków.
Cadmon pisnął, niczym mała dziewczynka.
— Coś mówiłeś? — spytał sprawca niewinnym tonem, w międzyczasie strącając starożytną figurkę.
Magik tym razem zdążył uchwycić rzeźbę, nim spotkała się z podłogą.
— A już myślałem, że w tej waszej szkole uczą tylko teorii — parsknął, a do Cadmona dotarło, że właśnie uległ testowi. — Brawo! Zdobywasz odznakę ratownika zabytków. A teraz przejdźmy do następnego punktu programu. Spokojnie, nie trzęś się tak. To będzie tylko miła pogawędka.
Cadmon ostrożnie odstawił figurkę na podłogę, a sam wycofał się w kąt. Obcy jednak zbliżał się nieubłaganie, aż przystanął w odległości metra.
— Słyszałem, że jesteś tym typem, który zna wszystkich i wie wszystko co się dzieje w szkole.
Chłopak przytaknął niepewnie.
— To powiedz mi, kto to jest?
Cadmon zachłysnął się, gdy niepodziewanie przed jego oczami pojawił się obcy mu pokój, a na podłodze siedząca, dobrze znana dziewczyna.
Trwało to tylko sekundę i chłopak powrócił do swojego otoczenia. Zdał sobie sprawę, że musiał to być tylko obraz, który obcy jakąś sztuczką, wcisnął mu do umysłu. Ogarnął go jeszcze większy lęk.
— Jak się nazywa?
Chłopak przypomniał sobie jasnowłosą, nędzną Podmiejską. Mimo że jej nie pałał do niej sympatią, intruza nienawidził jeszcze bardziej, toteż milczał jak zaklęty.
CZYTASZ
Czas Feniksa (TOM I) ✔
Fantasy❕ Poprawki w planach, więc jeśli czytacie to przed nimi, musicie przymknąć oko na niektóre błędy❕ Co wybrać, jeśli możliwością jest tylko większe lub mniejsze zło? Od lat władza Chantrii spoczywa w rękach despotycznego króla Gavenrisa. Dawne Rasy zo...