12

6.8K 366 64
                                    

Przez te dwa dni Harry ani razu się u mnie nie pojawił, mówił że ma dużo pracy. Bardzo bałem się tego co miało nastąpić lada moment.

- Witaj Louisie - powiedziała na oko miło wyglądająca bląd włosa pracownica opieki społecznej. - Ja jestem Lydia, będę twoją naczelną kuratotką - kontynuowała swoją przemowe z uśmiechem.- Wiemy wszystko i twojej sytuacji rodzinnej, o twojej mamie, o twoim ojcu, i o tym jak byłeś traktowany. Mam do ciebie kilka pytań.

Kiwnąłem głową nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa.
- Czy masz jakąś rodzinę która mogłaby się tobą zająć ? - spytała
No mam ciocię ale ona kategorycznie nie może się mną zająć
- Nie - odpowiedziałem
- Dobrze, także zostaniesz przeniesiony do naszego ośrodka opieki w Londynie, masz zagwarantowany ... - zamyśliła się - dwóletni pobyt, chyba że ktoś cię adoptuje, naco ze względu na twój wiek bym nie liczyła.

Patrzyłem na nią zszokowany, nie wiedziałem co powiedzieć, nawet jak bym wiedział to prawdopodobnie gula w gardle nie pozoliłaby na działanie.
- Idź zmień te swoje śpioszki na coś normalnego i w drogę.

Chwila śpioszki ? Żeczywiście miałem na sobie piżamę wyglądającą jak kostium pandy, urocze i na sto procent to pomysł Harrego. W końcu nikt inny to niemógł być.
Przebrałem się w normalne ciuchy i stanąłem koło Lydii gotowy.

Harry POV

- Liam, słuchaj nie pierdol mi że się nie da tylko zrób tak żeby się dało - powiedziałem przrz telefon do mojego przyjaciela. Liam jest prawnikiem z niemałym stażem.
- Ale, Harry ty masz dwadzieścia trzy lata, i w takim wieku chcesz dokonać adopcji, tego się nie da zrobić - Liam odpowiedział również szorstko
- Nie da się zrobić, ale ty musisz ! - Harry traci panowanie
- Jest jedno wyjście, ale jest głupie, radykalne, absurdalne i nie dokońca zgodne z prawem.
- Mów

Louis POV

Dojechaliśmy do budynku, wyglądał jak odnowiona komuna, i pewnie było to coś w tym stylu. Cały się trząsłem.
- Spokojnie, kochaneczku - powiedziała Lydia - nie ma się czego bać.

W środku było jeszcze gorzej niż w szpitalu, przechodziliśmi koło pokoi z malutkimi dziećmi w środku, w kolejnym korytarzu widziałem dzieci bawiące się zabawkamj.

Kobieta w końcu się zatrzymała i wprowadziła mnie do małego jasnego pomieszczenia.
- Chłopcy, to jest Louis, będzie tu od dzisiaj z wami mieszkać - Powiedziała do dwóch moich rówieśników.

Szepneli cichę cześć i wrócili do wsoich zajęć. Lydia pokazała mi gdzie jest łazienka i kuchnia, o której godzinie są posiłki i inne pierdoły zostawiła mnie samego, z nimi.

- To jak ? - podszedł do mnie jeden z chłopców - nowy ,ha ?
- No, tak - powiedziałem cicho.
- Nie wychylaj się, jasne - syknął mi w ucho i popchnął na ścianę.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••

Jest rozdział 😂
Trochę go zawaliłam ale jest.

Dziękuje za taką mase wyświetleń , komentarzy i gwiazdek.

I tak, dla mnie tyle wyświetleń to duuużo.

Kocham was :*

That's my Daddy | Larry Stylinson +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz