Przez te dwa dni Harry ani razu się u mnie nie pojawił, mówił że ma dużo pracy. Bardzo bałem się tego co miało nastąpić lada moment.
- Witaj Louisie - powiedziała na oko miło wyglądająca bląd włosa pracownica opieki społecznej. - Ja jestem Lydia, będę twoją naczelną kuratotką - kontynuowała swoją przemowe z uśmiechem.- Wiemy wszystko i twojej sytuacji rodzinnej, o twojej mamie, o twoim ojcu, i o tym jak byłeś traktowany. Mam do ciebie kilka pytań.
Kiwnąłem głową nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa.
- Czy masz jakąś rodzinę która mogłaby się tobą zająć ? - spytała
No mam ciocię ale ona kategorycznie nie może się mną zająć
- Nie - odpowiedziałem
- Dobrze, także zostaniesz przeniesiony do naszego ośrodka opieki w Londynie, masz zagwarantowany ... - zamyśliła się - dwóletni pobyt, chyba że ktoś cię adoptuje, naco ze względu na twój wiek bym nie liczyła.Patrzyłem na nią zszokowany, nie wiedziałem co powiedzieć, nawet jak bym wiedział to prawdopodobnie gula w gardle nie pozoliłaby na działanie.
- Idź zmień te swoje śpioszki na coś normalnego i w drogę.Chwila śpioszki ? Żeczywiście miałem na sobie piżamę wyglądającą jak kostium pandy, urocze i na sto procent to pomysł Harrego. W końcu nikt inny to niemógł być.
Przebrałem się w normalne ciuchy i stanąłem koło Lydii gotowy.Harry POV
- Liam, słuchaj nie pierdol mi że się nie da tylko zrób tak żeby się dało - powiedziałem przrz telefon do mojego przyjaciela. Liam jest prawnikiem z niemałym stażem.
- Ale, Harry ty masz dwadzieścia trzy lata, i w takim wieku chcesz dokonać adopcji, tego się nie da zrobić - Liam odpowiedział również szorstko
- Nie da się zrobić, ale ty musisz ! - Harry traci panowanie
- Jest jedno wyjście, ale jest głupie, radykalne, absurdalne i nie dokońca zgodne z prawem.
- MówLouis POV
Dojechaliśmy do budynku, wyglądał jak odnowiona komuna, i pewnie było to coś w tym stylu. Cały się trząsłem.
- Spokojnie, kochaneczku - powiedziała Lydia - nie ma się czego bać.W środku było jeszcze gorzej niż w szpitalu, przechodziliśmi koło pokoi z malutkimi dziećmi w środku, w kolejnym korytarzu widziałem dzieci bawiące się zabawkamj.
Kobieta w końcu się zatrzymała i wprowadziła mnie do małego jasnego pomieszczenia.
- Chłopcy, to jest Louis, będzie tu od dzisiaj z wami mieszkać - Powiedziała do dwóch moich rówieśników.Szepneli cichę cześć i wrócili do wsoich zajęć. Lydia pokazała mi gdzie jest łazienka i kuchnia, o której godzinie są posiłki i inne pierdoły zostawiła mnie samego, z nimi.
- To jak ? - podszedł do mnie jeden z chłopców - nowy ,ha ?
- No, tak - powiedziałem cicho.
- Nie wychylaj się, jasne - syknął mi w ucho i popchnął na ścianę.••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Jest rozdział 😂
Trochę go zawaliłam ale jest.Dziękuje za taką mase wyświetleń , komentarzy i gwiazdek.
I tak, dla mnie tyle wyświetleń to duuużo.
Kocham was :*
CZYTASZ
That's my Daddy | Larry Stylinson +18
RomanceLouis jest siedemnastolatkiem maltretowanym przez ojca. Tajemniczy mężczyzna ratuje go przed śmiercią, ale prawda o nim musi wyjść na jaw. Czy ciemnowłosy mężczyzna będzie mógł zaopiekować się Louiskiem i zostac jego tatusiem? W tym opowiadaniu sa...