Rozdział 20

107 10 2
                                    


Poczułam mocny ból...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam sie w białym pomieszczeniu, obok mnie stały dwa wolne łóżka. Zorientowałam się, że jestem w szpitalu. Do sali wszedł lekarz.

Lekarz: Jak się czujesz?
Ja: Wszystko mnie boli a co
z dzieckiem?
Lekarz: Przykro mi, ale uderzenie samochodu było tak silne, że nie udało nam się uratować ciąży, ale tobie nic się nie stało jedynie jesteś mocno poobijana.
Ja: Ale... - płakałam.
Lekarz: Musisz dużo odpoczywać.
David czeka przed salą i twoi przyjaciele, wpuścić ich?
Ja: Chce żeby wszedł tu Charlie jeśli jest.
Lekarz: Dobrze, zobaczę.

Lekarz wyszedł z sali a ja zostałam sama. Chciałam aby teraz przy mnie był Charlie, ale mogłam tylko pomarzyć bo przecież on ma dziewczynę i nie przyszedłby tu dla mnie a jednak się pomyliłam.
Chłopak wszedł do sali i usiadł obok.

Ch: Lena... Bo ja nadal cię kocham
a sprawa z Kate po prostu chciałem mieć kogoś przy sobie, nie kochałem jej i już z nią nie jestem. Wrócisz do mnie?
Ja: Nie rozmawiamy teraz o tym po prostu mnie przytul i nie zostawiaj już nigdy.

Chłopak zrobił jak powiedziałam.
Znowu czułam jego ciepło, zapach perfum, bicie jego serca, tak cholernie mi tego brakowało. W tej chwili wiedziałam, że już nic nas nie rozdzieli.

Ch: Lena ja już muszę iść. Kocham cię.
Ja: Dobrze, też cię kocham.

Charlie wyszedł z sali a ja znowu byłam sama. Jego obecność pozwalała mi zapomnieć o wszystkim co mnie bolało. On wyszedł a ja zaczęłam płakać w końcu straciłam dziecko, drugie dziecko. Nie chciało mi się żyć, ale musiałam być silna. Nie byłam
w stanie już z nikim rozmawiać więc usęłam.

~***~

Był już wieczór. Oglądałam film, ale przerwało mi powiadomienie
z Facebooka.

Od Łucja:
Jak się czujesz? Wiem, że mnie nienawidzisz, ale odpisz.

Do Łucja:
A jak mam się czuć, straciłam już drugie dziecko, przez 5 miesięcy udawałam szczęśliwą.

Od Łucja:
Mam nadzieję, że będzie lepiej i przepraszam za wszystko co zrobiłam.

Do Łucja:
Wybaczam, ale nie kontaktuj się już ze mną.

Od Łucja:
Jak chcesz. Papa ;(

Nie odpisałem już i rzuciłam telefonem o ścianę, byłam tak wściekła a jednocześnie smutna. Nie wiedziałam co robić. Może skończyć ze sobą? To byłby dobry pomysł, ale co byłoby z Charlim? Nie, nie mogę tego zrobić muszę życ dla niego! Potem zasnęłam.

*Rano*
Obudziłam się i poczułam jak ktoś mnie trzyma mnie za rękę myślałam, że to Charls i jeszcze zanim otworzyłam oczy powiedziałam:

Ja: Dzień dobry Charls.
D: Co?! Ty nadal o nim myślisz?!

Szybko otworzyłam oczy i ujżałam Davida. Byłam wściekła na samą siebie dlatego, że tak powiedziałam nie wiedząc czy to napewno on, ale jak już to David to powinnien się dowiedzieć ze go nie kocham i nigdy nie kochałam.

Ja: Przepraszam nie wiedziałam że ty tu jesteś, myślałam ze to Charls. - po tych słowach zasmucił się.
D: Pytam dlaczego ty nadal o nim myślisz?! - zaczął krzyczeć.
Ja: Uspokój się może co?! Teraz to ja zacznę krzyczeć. Tak naprawdę to ja cię przez te 5 miesięcy w ogóle nie kochałam byłam z tobą tylko ze względu na dziecko, ale jego już nie ma. - zaczęłam płakać - David ja nadal kocham Charliego, nie ciebie.

W oczach David było widać łzy nic nie powiedział i wyszedł trzaskając dzwiami a ja po cichu wyszeptałam - przepraszam David.

~***~

Było już południe. Odwiedził mnie Charls i kupił mi bukiet kwiatów. Przywitałam się z nim i powiedziałam mu, że nie jestem już z Davidem, i że go kocham.Gdy rozmawialismy do sali weszła pielęgniarka.

Pielęgniarka: Leno, jak się dziś czujesz?
Ja: Lepiej - uśmiechnęłam się.
Pielęgniarka: To dobrze, bo najprawdopodobniej po jutrze wracasz do domu.
Ja: Dobrze.

Charlie został jeszcze na kilka minut, pożegnaliśmy się i wrócił do domu.

**************************

No i mamy 20 rozdział.
Może ☆

My life is your life |Ch.L|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz