#Leo: Wstawaj!!
Ja: Już wstaje! Wiem, że lecimy!
Leo: Rusz dupę bo za godzinę mamy samolot! - krzyknął.
Ja: Ej ja muszę się spakować!
Leo: Ty jeszcze nie spakowany?!
Ja: Ciekawe kiedy miałem to zrobić?
Leo: Wcześniej idioto. - zaśmialiśmy się razem.Szybko wstałem z łóżka, ubrałem się i zacząłem się pakować oczywiście musiałem zapomnieć połowę rzeczy, ale to nic. Leo zadzwonił po taksówkę, która po kilku minutach się pojawiła a my wsiedliśmy do niej. W drodze na lotnisko usłyszeliśmy jsk burczy mi w brzuchu i wybuchliśmy śmiechem.
Leo: Ej stary masz coś do jedzenia?
Leo: Wiesz zorientowałem się, że nie zdążysz zjeść więc ci wziąłem.
Ja: Jesteś wielki a tak w ogóle to za półtorej godziny mamy samolot wątpię, że zdążymy.
Leo: Ja też no, ale cóż żyje się chwilą.
Ja: W szczególności ty - zaśmiałem się.~***~
Jeszcze cztery godziny czekania na kolejny samolot bo oczywiście tak jak przepuszczałem spóźniliśmy się.
Na trasę mieli jeszcze lecieć Alex, Luke, Mike i Megan, ale Mike się rozchorował więc nie było go z nami a reszta poleciała wcześniejszym samolotem.Leo: Charls?
Ja: No?
Leo: Co byś zrobił... - przerwałem mu.
Ja: Kurde Leo znowu zaczynasz to swoje " Co byś zrobił... "?
Leo: No już dobra, a tak w ogóle to gdzie lecimy?
Ja: Wiesz co Leo jesteś kompletnym idiotą. Polska!
Leo: Każdy możne zapomnieć.
Ja: Kurde to wsiadłbyś do samolotu a nawet nie wiesz gdzie lecisz!?
Leo: Najwidoczniej tak - udawał obrażonego.
Ja: Pff...#
Byliśmy już w hotelu, Leo oczywiście nadal udawał obrażonego, ale pewnie nie długo mu przejdzie. Przy hotelu stało pełno bambionos czasem to się ich bałem, ale nadal kochałem a polskie bambinos to już w szczególności. Jutro był pierwszy koncert rozpoczynający naszą trasę więc dzisiaj do końca dnia czekał nas trening.
(w trakcie treningu)
Leo: Ej a jak się Lena wybudzi to co?
Ja: Nie wiem, ale po prostu chce usłyszeć jej głos, a obrażony jeszcze jesteś?
Leo: Ja się nigdy nie obrażam - uśmiechnął się.#
Byliśmy już w hotelu dokładnie w barze przy restauracji oczywiście już z ekipą. Coś bardzo mnie zdziwiło a to, że Leo zarywał do Megan a to dziewczyna jego kumpla a mojego przyjaciela. Nie wiem co on wyprawia, ale muszę to przerwać bo źle się to skończy znając Leo.
Ja: Leo? Chodź!
Leo: Co chcesz?
Ja: Po prostu chodź!
Leo: No już dobra.Wyszliśmy z baru.
Ja: Ku*wa Leo co ty odwalasz!? Maegan ma chłopaka ty cioto!
Leo: Charlie nie przeżywaj a gdybyś chciał wiedzieć to ją kocham!
Ja: Co!? Ja pier*ole.
Leo: Głuchy jesteś! Ja ją kocham i nie odpuszczę i nie pier*ol bo ci się rodzina powiększy.
Ja: A co z Mikem?
Leo: Nie wiem, ale ja ją kocham już od kilku miesięcy, ale nie chciałem tego mówić.
Ja: Dobra stary rób co chcesz tylko mnie w to nie mieszaj. Nie chce stracić przyjaciela.
Leo: Przepraszam ja wiem, że on jest twoim przyjacielem, ale ja już nie mogę tego dłużej ukrywać.
Ja: No dobra.Wróciliśmy do ekipy a Leo wziął Megan na osobności a ponieważ długo nie wracali to każdy poszedł do swoich pokoi. Byłem już przy pokoju, wszedłem do środka i zastałem Megan i Leo całujących się.
Megan: Charlie... To nie tak jak myślisz... Ja..
Ja: Nie tłumacz się. Kochasz Mike?
Leo: Megan?
Megan: Ja nie wiem.
Ja: Skoro nie wiesz czy go kochasz to znaczy, że nic do niego nie czujesz. Taka jest prawda.
Megan: Wiem, ale on mnie kocha a nie chce go ranić - zaczęła płakać a Leo ją objął.
Ja: Dobra powiesz mu to jak wrócimy a teraz wracaj do siebie.
Megan: Wiem, już idę. Papa.
Ja i Leo: Papa.
Megan: Churek? - uśmiechnęła się.
Leo: Tak.--------
Leżałem już w łóżku i usypiałem już aż zawibrował mi telefon.
Od mama Leny:
Przyjdź do mnie jeśli tylko znajdziesz czas.Do mamy Leny:
Dobrze.Odłożyłem telefon i poszedłem spać.
----------------------------------------------
Mamy nadzieję, że rozdział się spodobał ☆
![](https://img.wattpad.com/cover/69648085-288-k886692.jpg)
CZYTASZ
My life is your life |Ch.L|
FanfictionLena 17 letnia dziewczyna której życie się wali. Rodzice cały czas się kłócą a starszy brat Nikodem nie radzi sobie z problemami pije i ćpa. Czy dzień w którym pojedzie ze swoją przyjaciółką Łucją na young stars festval odmieni jej życie na zawsze...