Rozdział 26

128 9 0
                                    


Dzisiaj jest dzień koncertu, ale najpierw muszę się zobaczyć z mamą Leny do której mieszkania właśnie wchodzę.

- Dzień dobry pani.
- Dzień dobry, proszę wejdź.

Wszedłem do ładnego, zadbanego mieszkania a mama Leny zaprowadziła mnie do salonu.

- Więc o czym pani chciała porozmawiać?
- O tobie i Lenie. Co z wami?
- Ehh.. Z nami na razie... Nie wiem. Za kilka miesięcy urodzi mi się dziecko a Lena nadal w śpiączce.
- Wiesz przykro mi, że to tak się potoczyło, ale proszę cię o jedno jeśli się wybudzi to nie przychodź do niej, nie rozmawiaj z nią po prostu zapomnij, że istnieje.
- Ale dlaczego? - byłem podirytowany słowami tej kobiety.
- Nie chcę żeby znowu musiała się męczyć, cierpieć i chce żeby wróciła do Polski bo tak będzie dla niej lepiej.
- Skąd pani może wiedzieć co jest dla niej lepsze? Kiedy pani ostatnio się z nią widziała? Kto ją wspierał jak umarł jej brat, David? - nic nie odpowiedziała a ja kontynuowałem
- Nie zostawię jej chyba, że sama będzie tego chciała.
- A jeśli nie będzie nic pamiętać?
- Odejdę i nie będę jej o mnie przypominać. A co z jej przyjaciółmi?
- Myślę, że pogodzą się z tym faktem.
- A ja nie bo nie pozwolimy na to żeby stracić ją poraz drugi.

Zerwałem się z kanapy i wyszedłem mocno zdenerwowany. Nie wiem co robić, mam mętlik w głowie.

#

Jeszcze kilkanaście minut włuczyłem się po mieście, spotkałem kilka bambino a teraz właśnie wchodzę do hotelowego pokoju w którym zastałem Leo i Megan.

Ja: Hej, nie przeszkadzam wam?
Leo: Nie, ale chcemy ci powiedzieć, że jesteśmy parą tylko na razie jeszcze nie oficjalnie i ty tego też nikomu nie mów, okey?
Ja: No dobra, ale zastanawiam się tylko jak na to zareaguje Mike. Będzie załamany.
Megan: Wiem i strasznie mi przykro, ale nic nie poradzę.

Do pokoju wbiegł Luke.

Luke: Ruszać dupska! Jedziemy już do klubu.
Ja, Leo i Meg: Idziemy już! - powiedzieliśmy w tym samym czasie i się zaśmialiśmy.
Luke: Churek? Nie no spoko.

~***~

Koncert jak zawsze był super. Świetnie się bawiliśmy. Kolejne dni mijały a my podróżowaliśmy grając koncerty w różnych krajach Europy. Nie dostałem wiadomości od lekarza Leny więc wiem, że jeszcze się nie wybudziła. Siedzę teraz w samolocie i wracam do domu.

----

29 sierpnia.

Dzisiaj jest dzień w którym po raz pierwszy zobaczyłem Lene na young stars festival, który w tym roku zakończył naszą trasę. Tak cholernie za nią tęsknię. Bez niej czuję pustkę, czuję się samotny, czuję się po prostu źle. Idę właśnie do szpitala właściwie to wchodzę do sali w której leży Lena. Siadam na krześle obok i łapie ją za rękę.

- Kocham Cię. - szepnąłem.

Nagle poczułem jak jej dłoń ścisnęła delikatnie moją a potem otworzyły się jej oczy. Widać w nich było przede wszystkim strach. Odrazu zabrała swoją rękę i patrzyła się na mnie.

*Lena*

Obudziłam się w białym, szpitalnym pokoju. Ktoś przy mnie siedział i trzymał mnie za rękę, którą od razu zabrałam. Nic nie pamiętam, boje się go. Czuję pustkę. Nie wiem co się stało i co się dzieje a do sali wszedł lekarz.

Lekarz: Chłopcze wyjdź. - chłopak wstał a lekarz powiedział mu coś na ucho czego nie słyszałam.

On wyszedł a ja zostałam z lekarzem.

- Jak się czujesz? - zapytał.
- Nic nie pamiętam. Dlaczego tu jestem? Co się stało?
- Nic nie pamiętasz bo przez dwa miesiące byłaś w śpiączce ponieważ próbowałaś popełnić samobójstwo.
- Jak to? Samobójstwo? Co to był za chłopak? Kiedy odzyskam pamięć?
- Tak, my nie znamy powodu twojej próby samobójczej a ten chłopak to Charlie. Pamięć będzie wracać stopniowo, ale musisz regularnie chodzić do psychologa.
- Dobrze a znam go?
- Przychodził do ciebie często.
- Co jest dzisiaj za dzień?
- 29 sierpnia.

Ta data coś mi mówiła, ale nie wiem co. Pomyślałam, że ten Charlie wie, ale nie miałam już na nic siły.

--------------------------------

Mamy kolejny rozdział ☆

My life is your life |Ch.L|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz