Tak, jak się spodziewałam, wieśniacy wyszli nam na powitanie z pochodniami, widłami i grubym sznurem, którym można by skutecznie związać nie tylko człowieka, ale i niedźwiedzia.
Prowadził ich wójt, potężnie zbudowany drwal o płowych włosach i błękitnych oczach. Trzymał pokaźnych rozmiarów siekierę. Jego żona, równie jasnowłosa i niebieskooka kobieta, prowadziła mały orszak staruch niosących poświęconą przez kapłana wodę, kilka brzozowych gałązek i miotełkę, którą zapewne planowały skropić czarci pomiot. Gdy wieśniacy zorientowali się, z którą konkretnie wiedźmą mają do czynienia, zatrzymali się i utworzyli półkole, robiąc srogie miny i parskając z zawziętością godną osłów.
– Nie myśl sobie, że jeszcze raz wpuścimy cię do wioski, parszywa wiedźmo! –ryknął wójt. Potrząsnął siekierą i dodał – nie po tym, jak...
– Jak łaskawie nie przyznałam się, że jestem twoją córką, tatusiu? – spytałam z niewinnym wyrazem twarzy. Ojciec warknął wściekle, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, przypomniałam mu, dlaczego zachowałam milczenie. – Powinieneś być wdzięczny, że nikomu nie powiedziałam, że twoje własne dziecko zostało wiedźmą. Oszczędziłam ci wstydu.
Drwal ruszył w moją stronę, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że pozbędzie się pyskatej dziewuchy, ale ja nie miałam zamiaru mu na to pozwolić. Barierę chroniącą mnie i Zamira wzniosłam jeszcze zanim wieśniacy nas zauważyli, ale teraz, dla efektu, utworzyłam w dłoni szkarłatny płomień i wyciągnęłam z kieszeni pomięty list.
– Wierz mi, tatusiu, gdybym nie musiała, nie odwiedziłabym Święciwód. Przysłał mnie Krąg, bym zbadała sprawę kręcącego się w pobliżu, niebezpiecznego czarnoksiężnika. Jeśli nie chcecie wszyscy niedługo zginąć, dobrze wam radzę, wpuśćcie mnie i pozwólcie mi działać.
Otworzyłam list i pokazałam podbitą na dole pieczęć wielkiego mistrza. Nawet mój analfabetyczny, nienawidzący magii ojciec znał ten symbol i wiedział, że kiedy ma go przed nosem, musi spełnić żądania przybyłego maga. Sapnął wściekle i powiedział;
– Zrób, co musisz i opuść to miejsce jak najszybciej, albo skończysz, jak twój przeklęty brat.
Mimowolnie zadrżałam. Lata temu wieśniacy na moich oczach zlinczowali mojego starszego brata, tylko dlatego, że użył magii. W dodatku tylko po to, by mnie chronić. Do tej pory miewałam koszmary. Z trudem zmusiłam się do złośliwego uśmieszku i prychnęłam;
– Dobrze wam radzę, nie zapominajcie, że zabicie dziecka to co innego, niż próba pokonania wyszkolonego maga.
Nie miałam ochoty zachowywać się przyjaźnie, tak samo, jak nikt z wioski tego nie zamierzał.
– Zatrzymam się w gospodzie – oznajmiłam. Wieśniacy warknęli wrogo, ale łaskawie nie oponowali. Gospoda w Święciwodach była obskurna i niemal opuszczona, więc wedle ich postrzegania świata dla wiedźmy nadawała się idealnie. Zlazłam ze Śpiocha, złapałam go za wodze i z Zamirem u boku, butnym krokiem wkroczyłam do wioski mojego dzieciństwa. Palisada była wysoka akurat na tyle, by zatrzymać wilki. Bramy strzegł łucznik, najwyraźniej mający za zadanie ostrzegać przed przyjezdnymi. Święciwód nie odwiedzano często, ale nie zmieniało to faktu, że wieśniacy lubili wiedzieć o obcych, by zawczasu dobyć broni i wyjść im naprzeciw. Najemników i kupców witali z otwartymi ramionami, a magów próbowali albo przepędzić, albo zabić. O ile ci ostatni nie mieli listów polecających od Kręgu, których nawet Święciwody nie śmiały ignorować.
Chałupy były tu długie i zamieszkane przez wiele rodzin, oddzielonych pojedynczymi ścianami. Gospoda znajdowała się tuż przy bramie, w oddzielnej chacie, by nie przeszkadzać mieszkańcom. Zostawiliśmy konie w stajni i z torbami w rękach weszliśmy do środka. Tak jak zawsze, w środku stały tylko trzy, w tej chwili puste, ławy. Za szynkwasem przycupnął ogromny ajent i wpatrywał się we mnie ponuro. Zamówiliśmy bigos, jedyne, co było tu jadalne, a ja wzięłam klucz do sypialni, zostawiłam w niej rzeczy i zajęłam miejsce obok Zamira na ławce przy oknie, ponuro wpatrując się w gospodarza. Jemu wyraźnie nie spodobało się, że obserwowała go wiedźma i obcy mężczyzna, toteż bardzo szybko zniknął za przepierzeniem.
CZYTASZ
Czarnoksiężnik Północnych Rubieży
Fantasy- Co z ciebie za czarny charakter, co? Źli goście powinni kryć się ze swoimi zamiarami, a wielką gadkę i dokładny opis swoich planów strzelać dopiero na końcu, tuż przed tym, jak ci dobrzy ich skasują. A ty co? Od razu mówisz co knujesz, psujesz cał...