17. Wredny Czarownik, wściekła strzyga i stogi siana

1.1K 158 219
                                    

Moi drodzy. Wymiękłam. 

Absolutnie zabrakło mi pomysłu na tytuł rozdziału. A tak poza tym lada chwila mam koło z anaty i inne takie paskudztwa, i już nie wiem jak się nazywam toteż poziom tego poniżej woła o pomstę do Nieba :')

(Z serii: "poprawię przy planowanej generalnej korekcie")

Z takich moich dziwności: w dwóch miejscach zamiast gwiazdek-odnośników dodałam komentarze do akapitu, tłumaczące coś (albo wyrażające moją opinię, bo musiałam a przecież w tekście jako takim hasztagów wciskać nie będę) xD

Zapraszam!

Po kilku latach dowiedziałam się, że to, co znaleźliśmy, to były ślady po bardzo rzadkiej, występującej – o ile w ogóle – w wyniku gwałtownego załamania i utraty kontroli eksplozji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kilku latach dowiedziałam się, że to, co znaleźliśmy, to były ślady po bardzo rzadkiej, występującej – o ile w ogóle – w wyniku gwałtownego załamania i utraty kontroli eksplozji. Mój brat, najpewniej w wyniku bólu i bezpodstawnego poczucia winy, mógł próbować rzucić choćby najprostsze zaklęcie, używając do tego zbyt wiele mocy, a ta odbiła się i uderzyła prosto w niego, rozrywając go od środka. Makabryczne, niezwykle rzadkie i przerażające. Do tej pory jeśli ktoś już zmusił mnie żebym o tym mówiła, streszczałam wszystko w paru zdaniach i starałam się mówić bez emocji. Bo inaczej wróciłyby koszmary.

Spuściłam wzrok i bez słowa szłam za Kanimirem, starając się nie myśleć o tym, jak bardzo musiał się bać, gdy go tu zamknięto. I jak w podobnym zimnie i mroku musiał umierać mój brat.

– Nie moglibyście przynajmniej ich ubrać i karmić odpowiednio do pracy w kopalniach? – zapytałam cicho. – Ile dzieci tu mieszka? Gdzie one śpią?

– Ze dwa tuziny, licząc ze starszymi – odparł Kanimir. – Nie opuszczają jaskiń, właśnie cię prowadziłem do ich kwater.

– Nie opuszczają jaskiń? – zapytałam zszokowana. – Znaczy cały czas siedzą w takim mroku? To dlatego ten dzieciak jest prawie ślepy? Czemu nie pozwolicie im wyjść?

– Oszczędność czasu i miejsca – warknął z niechęcią. – Poza tym pod ziemią łatwiej je upilnować. Mistrz uznał, że tak będzie najwydajniej.

Cofnęłam się parę kroków i wzięłam głębszy wdech. Co za... Czarownik przystanął i wpatrywał się we mnie wyczekująco, dopóki nie postanowiłam ruszyć dalej. Puścił mnie przodem, jak cień podążając za mną.

– I zamierzacie ich tu tak trzymać aż do śmierci? – zapytałam po chwili. Odpowiedziała mi obrzydliwie wymowna cisza. Zacisnęłam zęby. Staruch powinien samego siebie postawić w takiej sytuacji a dopiero potem bawić się w niewolnictwo!

Nagle uświadomiłam sobie, że coś tu nie pasowało.

– Kanimir, przecież ty masz talent. I to ogromny. Te dzieci, które zabrała Bożena, też jakiś mają. Więc dlaczego tu trafiliście? I ty przecież opuściłeś kopalnie.

Czarnoksiężnik Północnych RubieżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz