6. Poznaję nazbyt przyjaznego jaszczura, a potem coś się psuje

1.7K 207 131
                                    

Sypialnia Kanimira zupełnie różniła się od tej z moich oczekiwań. Spodziewałam się typowo czarnomagicznego pokoju, z mrocznymi grymuarami i symbolami czarnoksięstwa, w dodatku niemal zupełnie pozbawionego światła, dusznego i brudnego. Tak nieuporządkowanego, że do środka można by wejść tylko lewitując. Tymczasem znaleźliśmy się w zaskakująco przytulnym, magicznie oświetlonym pomieszczeniu z niewielką półką na książki zawieszoną nad dość wąskim łóżkiem i sporym biurkiem zajmującym chyba połowę całej sypialni. Wszystko było poukładane jak w wojsku. Kilka piór leżało w równiutkim rządku tuż obok czyściutkiego, choć z pewnością nie raz używanego kałamarza. Każda pokojówka chciałaby umieć ścielić łóżko tak, jak zrobił to Kanimir. Gdyby nie leżące na biurku przybory, mogłabym uznać, że w pokoju nikt nie mieszkał.

Zerknęłam na czarownika z powątpiewaniem.

– Tak? – spytał na widok mojej podejrzliwej miny.

– To jest twoja sypialnia?

– Tak – odparł z konsternacją.

– To niemożliwe – burknęłam. Jego pokój nie miał z samym Kanimirem nic wspólnego. Czarnoksiężnik nosił może i nie zniszczone, ale zdecydowanie znoszone ubrania. Jego apaszka i pas były postrzępione, że nawet nie wspomnę zapomnianej, nadal zakrwawionej rany na przedramieniu i byle jak podwiniętych rękawów. No i czarownik wytarł swój sztylet o płaszcz. Jaki pedant by tak zrobił?

– Nie rozumiem – mruknął Kanimir – dlaczego niemożliwe?

– To nie może być twoja sypialnia – uparłam się.

– Ale jest – uśmiechnął się z zakłopotaniem.

– Po czarnoksiężniku spodziewałabym się mroku i brudu, a nie takiego porządku – burknęłam – zresztą spójrz na całą wieżę. Wszystko wygląda jak powinno, z wyjątkiem twojej sypialni!

Wzruszył ramionami.

– Nie lubię tego pokoju. Odwiedzam go może raz na miesiąc, nawet tu nie sypiam. Wolę biblioteczną sofę.

– Nie lubisz własnej sypialni? – spytałam z zainteresowaniem. To ciekawa informacja, może z czasem uda mi się coś z nią zrobić.

– Nie cierpię – westchnął Kanimir – dlatego trzymam ją w takim porządku. Dzięki temu wydaje się, że nie mam z nią nic wspólnego.

– Od skrajności do skrajności – westchnęłam. Gdyby pokój był pełen dziwnych przedmiotów i innych dziwactw, łatwo byłoby mi wyciągnąć na jego temat jakieś wnioski, ale przy takim porządku w głowie miałam pustkę.

Przyjrzałam się Kanimirowi uważnie. Wyglądało na to, że już zupełnie się uspokoił.

– Mógłbyś pokazać mi piwnice? – spytałam z zainteresowaniem. Nigdy nie miałam do czynienia z czarną magią w stopniu większym, niż najbardziej podstawowym, czyli takim, z jakim zaznajomiono mnie w akademii. Skoro i tak nie miałam gdzie uciec, a powinnam poznać Kanimira jak najlepiej, doszłam do wniosku, że przy okazji zobaczę, nad czym pracują wiecznie zajęci czarownicy.

Czarnoksiężnik pokręcił głową;

– Nie dzisiaj. Później.

– Ale pokażesz? – upewniłam się.

Skinął głową.

– A co z okolicą? Może oprowadzisz mnie po lesie?

– Chętnie. W pobliżu mamy smocze leże, chciałabyś rzucić okiem?

– Na prawdziwego, żywego smoka? Dziękuję, chcę żyć.

Kanimir parsknął z rozbawieniem;

Czarnoksiężnik Północnych RubieżyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz