WAŻNE OGŁOSZENIE, BO UWAGA!!!
Postanowiłam się nieco pobawić i dać Wam szansę na to samo. Widzę, że coraz więcej osób bawi się w komentowanie mojej opowieści i snuje teorie, co bardzo i "okropecznie" mnie cieszy. W akcie podziękowań chciałabym ogłosić mały EVENT. Konkretniej: Q&A, czyli Question and Answer. Poniżej wyjaśniam o co chodzi:
• Wy zadajecie pytania odnośnie "Czarnoksiężnika". Możecie je kierować do mnie albo do którejkolwiek z występujących w opowiadaniu postaci. Ja (bądź adresat pytania) odpowiadam. Odpowiedzi będą okraszone mini komiksami, które dodadzą nieco uroku całości, a przy okazji dadzą mi pretekst do narysowania Zamira, Kanimira, Heli albo siebie ;) Nie obawiajcie się, rysowanie "komiksików" nie będzie miało wpływu na moje tempo publikacji rozdziału, bo to dwie niezależne rzeczy (nie tylko czas decyduje o mojej terminowości).
• Opublikuję wyniki Q&A, jeśli otrzymam przynajmniej 3 pytania. Jeśli nie jesteście zainteresowani, to nie widzę powodu, żeby was dręczyć dodatkowymi wpisami/wstępami do rozdziałów.
• Pytania możecie zadawać bezpośrednio w komentarzach do tego akapitu, tego rozdziału bądź pisząc do mnie na PW/czacie/gdziekolwiek (jeśli np. z jakiegoś powodu wstydzicie się o coś pytać). W odpowiedziach nie będę podawać autora pytania.
• Na pytania o przyszłość postaci (czyli w gruncie rzeczy na prośby o spoilery) odpowiadać nie będę, bo tam zepsuje Wam lekturę.
• Czas na zadawanie pytań macie do końca sierpnia.
Mam cichą nadzieję, że Wam się ten pomysł podoba i jednak doczekam się jakichś pytań ;)
A poza tym... Ten rozdział wyszedł mi "nieco" dłuższy niż normalnie. Zazwyczaj mam jakieś 4.5k słów (przy moim "książkowym" formatowaniu, 11 stron A5), a tu dzisiaj mi stuknęło 5.7k (co daje stron 19). Ale doszłam do wniosku, że bez sensu byłoby to rozbijać, więc cóż... Miłej lektury!
PO OGŁOSZENIU
- Kanimir! - wrzasnęłam i z braku czasu na inną reakcję, skoczyłam w bok. Czarownik uśmiechnął się z politowaniem i niby od niechcenia rzucił we mnie kolejną kulą energii. Zgrzytnęłam zębami, utworzyłam przed sobą jak najsilniejszą barierę i jakoś zablokowałam cios. W tej chwili mogłam być pewna tylko jednego: gdyby drań chciał mnie zabić, już byłabym martwa. No, chyba że najpierw chciał się pobawić. Nagle do głowy przyszła mi maksyma jakiegoś proroka albo innego mędrca, że najlepszą obroną jest atak. Ta, dobre sobie. Ciekawe jak miałabym go wyprowadzić.
Następny cios Kanimira omal nie przełamał mojej tarczy. Starczyło mu jednak mocy, żeby przesunąć mnie ze stopę w tył. Walnęłam tyłkiem w głaz i zaklęłam na czym świat stoi, bo źródło oczywiście musiało bić z najbardziej kanciastego i niewygodnego kamienia na świecie. Cóż, przynajmniej nie musiałam marnować czasu na odnalezienie żyły. Ze złośliwym chichotem sięgnęłam do wody raz jeszcze i zanurzyłam w niej całą dłoń. Była zimna jak diabli, ale czegóż się nie robi dla potęgi?
CZYTASZ
Czarnoksiężnik Północnych Rubieży
Fantasy- Co z ciebie za czarny charakter, co? Źli goście powinni kryć się ze swoimi zamiarami, a wielką gadkę i dokładny opis swoich planów strzelać dopiero na końcu, tuż przed tym, jak ci dobrzy ich skasują. A ty co? Od razu mówisz co knujesz, psujesz cał...