Ogłoszenie!
Tym sposobem, na jakiś tydzień po poprzedniej porażce (rozdziałem tego nie nazwę), wskakuję z już OSTATNIM rozdziałem tej części. Ale spokojnie, spokojnie, będzie jeszcze EPILOG i prawdopodobnie nie będziecie na niego długo czekać, jeśli wziąć pod uwagę, że połowę napisałam już daaaawno temu. A po epilogu planuję jakieś posłowie, żeby to wszystko jakoś podsumować. Swoją drogą: razem z epilogiem planuję publikację prologu i pierwszego rozdziału drugiej części :3 szalone plany, nie ma co, ale sesja zimowa za nami, a co za tym idzie - szanse na regularniejsze apdejty są i mam nadzieję ich nie zaprzepaścić.
Cieszę się, że w tym rozdziale udało mi się wrócić do helenkowej narracji, bo poprzedni to naprawdę jakaś porażka była :') Mam nadzieję, że rozwiązanie tego wszystkiego przypadnie Wam do gustu (no ale ostateczne rozwiązanie sprawy Kanimira nastąpi, oczywiście, w epilogu, więc nie osądzajcie jeszcze tej kwestii zbyt surowo!
Zapraszam!
Muszę szczerze przyznać, że co prawda pałałam żądzą mordu, ale nie bardzo wierzyłam, że ot tak uda mi się podejść Seliorę i jeszcze ją skutecznie obezwładnić. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby w ostatniej chwili odwróciła się w moją stronę i dość skutecznie wysłała do czarcich nor. A jednak nie tylko zdołałam podejść do niej na wyciągnięcie ręki, udało mi się nawet pchnąć ją nożem.
Inna sprawa, że nie do końca tak, jak planowałam.
Seliora w ostatniej chwili chyba tylko przez przypadek postanowiła ruszyć w stronę Ani, a ja z zaskoczenia tak nagłym unikiem sama straciłam równowagę i poleciałam do przodu, myśląc tylko o tym, by nie trafić nożem we własne oko. To byłaby naprawdę upokarzająca porażka.
Ostatecznie poczułam, jak dość tępe ostrze jednak w coś weszło (czyżby moją własną rękę?), a potem wyrżnęłam czołem o plecy Seliory. Za czołem podążyła reszta ciała i tak zarówno ja, jak i wredna Starsza niczym zaskoczony kłębek kończyn runęłyśmy prosto w najbliższą zaspę.
Podniosłam się jako pierwsza, ze zdumieniem stwierdziłam, że jednak nie dźgnęłam siebie samej (nóż utknął gdzieś w boku Seliory) i z jeszcze większym zaskoczeniem zobaczyłam, jak do tej pory niezniszczalna Baśka nagle sflaczała i przestała się ruszać. Ania natychmiast cisnęła w nią jeszcze jedną, pełną wściekłości kulą ognia i tak oto moja może-jednak-nie-matka zamieniła się ostatecznie w bardzo malowniczą kupkę popiołu, a przyjaciółka natychmiast zwróciła się z powrotem ku Wrzyszczowi.
- Ty... Ty mała... zawsze musisz mi przeszkadzać?! – wycharczała Seliora, siadając i strącając z głowy śnieg. Dopiero potem zwróciła uwagę na nóż w boku, z głuchym jękiem go wyciągnęła i przyłożyła w miejsce rany dłoń, uwalniając zaklęcie leczące.
CZYTASZ
Czarnoksiężnik Północnych Rubieży
Fantasía- Co z ciebie za czarny charakter, co? Źli goście powinni kryć się ze swoimi zamiarami, a wielką gadkę i dokładny opis swoich planów strzelać dopiero na końcu, tuż przed tym, jak ci dobrzy ich skasują. A ty co? Od razu mówisz co knujesz, psujesz cał...