Rozdział 9

768 30 2
                                    


Tak mięciutko i cieplutko.... Cicho ziewam i znowu zapadam w płytki sen.

- SKYYY!!! - do moich uszu dotarł krzyk mamy , a ja spadłam z sofy. Ledwo minęłam kant ławy i upadłam z łoskotem na kremowy , puchaty dywan. Jęknęłam przeciągle

i otworzyłam zaspane oczy.

- Cooo? - ziewnęłam nie siląc się na zakrycie ust.

- Kto to jest?

- Co? O kim ty znowu mówisz?

- Eee dzień dobry?- poderwałam się z podłogi i wlepiłam swój wzrok na siedzącego w samym podkoszulku Alexa. Co on tu robi? Myślałam , że poszedł gdy skończył się film...Yyy nie. Przecież

nie mogę tego wiedzieć , bo sama zasnęłam pod koniec trzeciej części.

- Mamo to jest Alex nasz nowy sąsiad i kuzyn Kat i Jacka.

- Och dzień dobry. Mary Harvey , miło mi

- Mi również miło panią poznać, Alex Scott - podniósł się z sofy i ucałował dłoń mojej mamy. Że co??? Co to miało być? Mama popatrzyła na mnie zdziwiona i uśmiechnęła się promiennie.

- Chodźcie na śniadanie. Pewnie jesteście głodni - jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu..Strzeliłam sobie facepalma , a drugą ręką złapałam się za brzuch.

Sterta koców i poduszek na sofie lekko się poruszyła.

- Kat! Boże zapomniałam o tobie! - krzyknęłam i zaczęłam odkopywać blondynkę spod poduszek niczym ratownik górski. Alex i mama zaczęli się śmiać , a ja dokopałam się do twarzy dziewczyny.

Całkiem zapomniałam co jej wczoraj zrobiliśmy.....

- Ooo-ziewnęła - Dzień dobry pani Harvey

- O mój Boże, Kat! - mama zakryła usta widząc jej twarz , a później zaczęła się śmiać. Razem z Alexem zawtórowaliśmy jej , a rozespana Kat nie bardzo wie o co chodzi.

- Chodźmy robić to śniadanie bo zaraz umrę z głodu.

- Jeszcze oskarżą nas o zabójstwo i co wtedy?- zaczęła się śmiać mama . Co ona ma taki dobry humor?

- Zakopiemy ją w ogródku . Nikt się nie dowie - konspiracyjnie szepnął szatyn, a ja przekręciłam oczami.

- Śniadanie!- przypomniałam im i pociągnęłam do kuchni.

- Zaraz do was dołączę. Pójdę wcześniej do łazienki - zakryłam usta żeby nie wybuchnąć śmiechem. Przecież ona nas zabije....Nie , gorzej. Ona się zemści , a to będzie gorsze niż

śmierć. Wyciągnęłam pudełko Cookie Crisp , miseczki i postawiłam mleko na gazie. Alex nasypał płatków do miseczek i zaczął wyjadać małe ciasteczka z opakowania. Zerknęłam za

niego przez ramię. Z rozczochranymi włosami i lekko przymkniętymi oczami wygląda o wiele młodziej . Jedną ręką podpiera głowę , a drugą w dalszym ciągu wyjada płatki.

- Sky...

- Hmm co?

- Mleko - mama wskazała na garnek , z którego prawie wylewa się mleko. Szybko sięgnęłam do panelu , żeby wyłączyć gaz , ale mama mnie uprzedziła. - Ja wiem , że jest przystojny, ale

czasami myśl co robisz - szepnęła do mnie , a ja się zarumieniłam

- AAAAA! SKY! ALEX!- usłyszałam z łazienki krzyk Kat i szybko usiadłam przy blacie na przeciwko Alexa i zaczęłam się śmiać pod nosem

-Szykujcie się na piekło - szepnęła do nas moja mama, nalewając nam mleka do płatków. Chwilę później do kuchni wpadła cała czerwona na twarzy Kat.

- O wy przebrzydli , mali , zdrajcy - warknęła w naszą stronę

-Trzeba było nie zasypiać - powiedział między jedzeniem szatyn

- Nie mogliśmy się oprzeć. Byłaś idealnym celem...- blondynka pogroziła nam palcem i próbowała powstrzymać uśmiech , ale jej się nie udało

- A już wymyśle taką zemstę, że się nie pozbieracie - przejechała palcem po narysowanym wąsie , a ja zakrztusiłam się płatkami. Mama klepnęła mnie parę razy po plecach, a

ja odzyskałam oddech. Już w ciszy zaczęliśmy jeść śniadanie . Mama zrobiła sobie omleta z warzywami ,a my pałaszujemy już rozmoknięte płatki.

- To co Sky , powiedziałaś Alexowi o ...

- Cicho! - skarciłam ją - Nie , nie powiedziałam i nie zamierzam.

- Ale w takim razie jak....

-Mamo ! - podniosłam głos na rodzicielkę , a ta chyba w końcu zrozumiała , że nie chce mu mówić o mojej fobii. Co z tego ,że jak mnie dotyka to nie wpadam w panikę? Jeśli on może mnie

dotknąć to pewnie jakiś inny chłopak też. Może w końcu wyleczyłam się z tego lęku? Ale tak sama z siebie? Czy to jest w ogóle możliwe?

Alex patrzy raz na mnie , raz na mamę , a czasami na Kat , której bardzo interesujące wydały się płatki śniadaniowe. Wyglądają teraz jak jakieś gówno w mleku...Fuj! Skąd ja te porównania

biorę? Wylałam mleko i tą breję , która została z płatków do zlewu i usiadłam z powrotem na swoim miejscu.

- Więc , jesteś naszym nowym sąsiadem Alex? - przerwała ciszę moja mama.

- Tak . Przeprowadziłem się tu razem z rodzicami z Atlanty - gwałtownie zamrugałam

- Czemu mieszkaliście tak daleko od rodziny? - zapytałam , a chłopak spuścił wzrok. Kat zaczęła bawić się palcami. No nie...Jak ona zaczyna bawić się palcami to znaczy , że coś ukrywa.

Jeju , znowu będę musiała bawić się w detektywa.

- Nie wiem - wzruszył ramionami - Tam się urodziłem , a moi rodzice nigdy nie rozmawiali ze mną o tym ,dlaczego tak daleko mieszkamy od naszej rodziny.

- Uhum. Widocznie to ich prywatne , dawne sprawy - mama postanowiła utrudnić mi wypytanie kuzynostwa o co chodzi i zmieniła temat - Może mielibyście ochotę przyjść do nas na kolacje?

- Jasne , czemu nie. Zapytam rodziców i dam pani znać .

- Och niestety nie będziemy mogli przyjść . Jedziemy z rodzicami do teatru - za szybko wyjaśniła Kat.- Będę się już zbierać - blondynka wstała z krzesła barowego i wygładziła niewidzialne fałdki na spodniach.

- Och , mam nadzieję że następnym razem nas odwiedzicie

- Oby , do widzenia.

- Cześć , Kat.

- Też już się będę zbierał - Alex uśmiechnął się do mnie , a później do mojej mamy.

- Zaczekaj chwileczkę. Sky , daj mu swój numer

- Po co ?- zapytałam mrużąc oczy

- Widzisz jaka jest pogoda - wyjrzałam przez okno. Na zewnątrz panuje mini burza śnieżna- Daj mu swój numer , żeby nie musiał chodzić w taką pogodę , żeby nas poinformować

czy on i jego rodzice przyjdą na kolację.

- A swojego nie możesz dać?- założyłam ręce na piersiach. Do moich uszu dotarł krótki , urwany śmiech Alexa.

- Nie wiem gdzie zostawiłam telefon - westchnęłam i podyktowałam Alexowi swój numer telefony , który on od razu wpisał do swojego iPhona.

- Do widzenia pani Harvey

-Pa Alex - pomachałam mu gdy zamykał za sobą drzwi , a ja odwróciłam się do niej znowu gniewnie mrużąc oczy.

- Mamoooo - wiem że nie lubi gdy przeciągam litery. Robię jej to na złość - Co to było?

- No jak to ? Chyba nie chcesz , żeby twój chłopak był chory.

- To nie jest mój chłopak!- syknęłam , a ona zaczęła się śmiać - I dobrze widzę , że masz telefon w kieszeni.

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz