Rozdział 26

495 23 3
                                    

Wybiegłam z kina ze łzami w oczach nie czekając na Alexa. Co z tego , że ludzie patrzą się na mnie jak na wariatkę , a na zewnątrz rozpętała się burza śnieżna. 

- Sky ! Sky zaczekaj! - krzyczy za mną szatyn , ale ja nie reaguje. Biegnę przez zaspy śniegu w stronę samochodu chłopaka. Jednak on jest szybszy i mnie dogania , i zamyka w ramionach. Wtulam się w jego szyję i wdycham zapach jego perfum. Uniósł mi brodę tak abym mógł patrzeć na moją twarz- Co się stało kochanie? Nie podobało ci się?

- N- nie... był ....Cu-cudowny - wyjąkałam między szlochem, a chłopak lekko się uśmiechnął. 

- Ale bardzo smutny i wzruszający , tak?- przytaknęłam 

- Łamiący serce.... - szepnęłam , a chłopak delikatnie popchnął mnie w stronę samochodu.  Zajęłam miejsce pasażera i napiłam się wody z butelki , którą podał mi Alex . Zaczęłam się uspokajać.....

- Boże, ten film przedstawiał tak dramatyczne sceny. Ona tak bardzo go kochała , ale on i tak postanowił zakończyć swoje życie- wyciągnęłam z torebki chusteczki i wysmarkałam się w jedną z nich z okropnym dźwiękiem. 

-Ale postaw się na jego miejscu.... Albo nie wyobraź sobie, że to ja jestem w sytuacji Willa , a ty Lou. Nie chciałbym , żebyś ze mną była , gdybym był sparaliżowany od szyi w dół.Sam czułbym się jak śmieć. Nic nie mógłbym robić sam , nawet iść do łazienki ,a co dopiero robić inne rzeczy. Dręczyłyby mnie wyrzuty sumienia przez to, że musiałbyś się ze mną użerać,  że odebrałbym ci wolność i szczęście , które mogłabyś znaleźć u boku kogoś w pełni zdrowego i ....

- Zamknij się - syknęłam , a po moich policzkach znowu zaczęły płynąć rzeki łez.

- Jeszcze nie skończyłem . Nie mógłbym znieść tego , że...- nie mogąc słuchać dalej jego słów , zamknęłam mu usta w najlepszy sposób . Pocałowałam go....Przesiadłam się z fotela na kolana chłopaka . Jego ręce wylądowały na mojej pupie i zaczął kreślić na niej okręgi. Zarzuciłam mu ręce na kark ,żeby zmniejszyć dzielącą nas odległość prawie do zera. Szatyn przygryzł moją wargę , a ja jęknęłam. Lubię jak tak robi......

Oderwaliśmy się od siebie , gdy ktoś zastukał w szybę. Obróciliśmy się w stronę szyby. Pięścią wymachiwała w naszym kierunku jakaś babcia  w moherowym berecie na głowie .

- Wy gówniarze , nawet w miejscu publicznym będziecie się pierdolić i zniesmaczać wszystkich wokół. Szacunku trochę dla innych! Co to za czasy nastały!-unosi głos kobieta i powoli odchodzi machając pięściami na różne strony. 

- Okeeeej - przeciągnął sylaby Alex , a ja wróciłam na swoje miejsce. Potarłam nos , w który chłopak przed chwilą mnie pocałował

- Weź się ogól. Drapiesz.

- Hmm no nie wiem, nie wiem. Może ty mnie ogolisz , Lou?

- Tak i obetnę ci włosy - uśmiechnęłam się szatańsko i zatarłam ręce  na co chłopak zrobił minę "Z kim ja do cholery żyję".- Ej , ale nie popełnisz eutanazji ?

- Nie mógłbym , za bardzo cię kocham.

- Też cię kocham , ale wracajmy już do domu bo zimno mi w mój zgrabny tyłeczek.- chłopak szybko uruchomił samochód i ruszył z parkingu z piskiem opon. Popatrzyłam na niego jak na wariata.

- No co ? Nie mogę pozwolić żeby moja ulubiona część twojego ciała odmarzła. Po czym będę cię macał?

- O mój Boże....

- Nie wiedziałem , że jestem twoim bogiem.

- Nie kurde, jesteś idiotą.

- Ale twoim idiotom - uśmiechnął się nie odwracając wzroku od drogi. 

- Tak , moimi idiotom. - pogłaskał mnie dłonią po kolanie i puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ludzie rozumieją co to szczęście dopiero wtedy gdy go doświadczą. W życiu ważne jest to żeby nie przegapić tej króciutkiej chwili szczęścia , która pojawia się równie szybko jak znika, jednak wolę wierzyć , że to szczęście będzie trwać zawsze. Trzymam się tej myśli kurczowo....


Alex otworzył drzwi mojego domu i mnie w nich przepuścił. Ściągnęliśmy przemoczone płaszcze i buty. Znowu będę juro smarkać....

- Mamo , wróciliśmy! 

- Tak , tak chodźcie tutaj !- zawołała nas do kuchni , a szatyn popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Wzruszyłam ramionami. Skąd mam wiedzieć , czego ona może chcieć? Pewnie zastanawia się jakie ciastka upiec na święta i nie może się zdecydować. Weszliśmy do kuchni, a widok który tam zastaliśmy nieco mnie zdziwił. Mama w małej czarnej i czerwonych szpilkach biega po kuchni pakując jakieś rzeczy do torebki. Na twarzy ma delikatny makijaż  podkreślający jej słowiańskie rysy twarzy. 

-Ładnie pani wygląda

- Och dziękuje Alex , to bardzo miłe z twojej strony - uśmiechnęła się do chłopaka uroczo , a on potarł kark. 

- Wychodzisz gdzieś?- kurde , ale jestem spostrzegawcza. 

- Idę na randkę - zaświergotała ,a mi opadła szczęka . Boziu , przecież ona od czasu aresztowania taty nie spotykała się prywatnie z  żadnym mężczyzną, a na randce pewnie była jakieś 100 lat temu. 

- Co?- zdołałam wykrztusić- Spotykasz się z kimś? Od jak dawna?

- Od miesiąca? Chyba tak. Chce go zaprosić na święta , nie będzie ci to przeszkadzało Sky?

- Nie no , raczej nie. 

- Ach Alex , może wy też wpadniecie na obiad? - zapytała , a chłopak dyskretnie popatrzył na mnie. Kiwnęłam głową, aby powiedział "tak"

- Dobrze , przekaże rodzicom zaproszenie . Na pewno bardzo się ucieszą

- Na to liczę . O już jest. Pa kochani!- przytuliła mnie , a  Alexa pocałowała w policzek. Co to było?!

- Do wiedzenia pani Harvey.

- Baw się dobrze mamo - pomachała mi zamykając drzwi. Od dawna nie widziałam jaj tak....szczęśliwej? 

- Sky?

- Nie pytaj , bo nie wiem o co chodzi. W ogóle to co ona robiła?

- Widziałaś , co twoja mama spakowała do torebki?

- Wiesz ,co ? Wolę nie widzieć. 

- W każdym razie, zastanawiam się jak ona w tym czymś - pewnie ma na myśli torebkę- zmieściła tego szampana.

- Jezu , a ja już myślała , że ona pakowała....

- No dokończ - szatyn uśmiechnął się łobuzersko i oparł się łokciem o blat. \

- Tabletki na gardło - powiedziałam szybko , a chłopak zaczął się śmiać

- Nie skomentuje tego 

- Tylko byś spróbował - pogroziłam mu palcem , a on chwycił mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię - Ej , puść mnie

- Nie ma mowy- uśmiechnął się i klepnął mnie w tyłek .  Zaczął wychodzić po schodach na górę i idzie w stronę mojego pokoju. 

- Hmm ? Masz jakiś plan?

- No jasne , ja bym nie miał?- wplątałam mu ręce we włosy. 

- Zapowiada się ciekawie 

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz