Rozdział 36

355 21 9
                                    

 Kolejny dzień zawitał o wiele za szybko. W ogóle powinien się nie zacząć. Czuje się jak nic niewarte gówno. Całą noc opowiadałam Chleo o tym co się stało. Dziewczyna była zniesmaczona i załamana przez to co jej powiedziałam. Czuje się jakby moje serce zastąpił głaz. Wszyscy mnie okłamywali...Całe moje pieprzone  życie.Nawet moi najlepsi przyjaciele.Jedno wiem na pewno, Alex nie jest ze mną spokrewniony. Jakby mógł być skoro pani Watson jest siostrą Pana Scotta ? Chyba że był jeszcze jakiś jeden chory układ o którym nic nie wiem

Leżę i patrzę bez celu w sufit. Chleo zeszła na dół po śniadanie i również chce poinformować rodziców , że u nich jestem. Sama nie dam rady zejść . Noga w kostce mi spuchła , kręci mi się w głowie i bolą mnie płuca. Nie polecam biegania na bosaka , w bluzce z krótkim rękawem i na dodatek płacząc  w środku zimy. Ach no i nie polecam też kopania metalowych koszy na śmieci. 

- Przyniosłam ci kanapki z Nutellą i kakao - Chleo postawiła przede mną tackę z jedzeniem . Zawartość żołądka podeszła mi do gardła, gdy przystawiłam kubek do ust.

- Nie dam rady 

- Sky , musisz coś zjeść . Nie możesz mi się tu zagłodzić

- Dobry pomysł.... - klapnęłam z powrotem na łóżko i wróciłam do oglądania sufitu.- Powiedziałaś rodzicom że tutaj jestem.

- Całkiem mnie olali. Dzisiaj znowu jadą na jakąś delegację i wrócą za tydzień.

- Mogę u ciebie zostać na ten czas?- zapytałam błagalnie . Wiem ,że mi nie odmówi.

- Nie - kurde

- Jak to?

- Żartowałam , możesz zostać - odetchnęłam z ulgą 

- Kiedy jadą? 

- Już pojechali. Uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. Zadzwonię po James , ktoś musi przyjść opatrzyć ci nogę , a ja mdleje na widok czegoś tak okropnego

- Dzięki - wzięła telefon i wyszła z pokoju. Czas wrócić do obserwowania sufitu.

Zadzwonił dzwonek do drzwi . A co jeśli ktoś po mnie przyjechał? Nie pójdę z nimi. Nie ma mowy... Nie chce ich widzieć , a jeśli próbowaliby mnie stąd wziąć siłą to chyba bym ich pozabijała. Jeśli usłyszę jeszcze czyjeś kroki ma schodach oprócz kroków Chleo to będę wiedzieć że przyszedł James. Prosiłam ją że jakby ktoś o mnie wypytywał to nie ma mnie u niej i nie wie gdzie jestem.
Drzwi do pokoju otwierają się . Wchodzi tu James z zaniepokojoną miną. Podchodzi do łóżka i lekko mnie przytula.

-Chleo mi o wszystkim opowiedziała. Przykro mi Sky

- Mi też

- Pokaż tą nogę skarbie

- Ała!- cicho krzyknęłam gdy uniósł moją lewą nogę

- Jezu coś ty zrobiła ?!

-Dewastowała wszystkie kosze w okolicy .

- Grubo , jest skręcona. Dobrze , że nie uderzyłaś mocniej . Zaraz ci ją zawinę- zabrał się do smarowania i owijania bandażem elastycznym mojej nogi. Przyglądam się jego poczynaniom. Tak się zastanawiam kto najbardziej,a kto najmniej mnie okłamał? Najmniej Josh . On nie miał mi kiedy powiedzieć. Spotkaliśmy się dopiero wczoraj po 10 latach. Pewnie jemu wybaczę najszybciej. Reszcie kiedyś wybaczę , chyba... najgorzej będzie mojej mamie. Była cały czas ze mną przez te wszystkie lata mogła mi powiedzieć. Tak samo Kat i Jack. Byli zawsze wtedy gdy ich potrzebowałam, a Alex.... On po prostu nie chce mi się zwierzyć. Nie chcę mi powiedzieć o co chodzi. Najbardziej boli mnie to , że nie chce się przede mną otworzyć. Nie chcę mówić Mi o swoich problemach tylko dusi je w sobie.

Ktoś zadzwonił do drzwi. James i Chleo popatrzyli na mnie. Przymknęłam oczy.

-Jeśli do Josh albo Alex to ich wpuść. Dla innych nie ma mnie tutaj- zwróciłam się do dziewczyny , a ona przytaknęła. Wyszła z pokoju i zbiegła po schodach.

- James co ja mam zrobić?- pytam ocierając oczy z łez. Chłopak kończy bandażować moją nogę i siada na łóżku obok mnie.

- Nie wiem Sky. Rany zadane przez najbliższych goją się najdłużej . Z czasem wszystko minie . Przede wszystkim musisz ich wszystkich wysłuchać . Musisz dać im szansę na wyjaśnienia

- To wcale nie jest takie proste - drzwi do pokoju otworzyły się , a do pomieszczenia wszedł Josh z Chleo. W głębi serca chciałam żeby to jednak był Alex. Chłopak jest blady i ma przekrwione oczy. Z przerażeniem w oczach przygląda się mojemu stanowi. Wyglądam i czuje się jak gówno , ale o tym chyba już wspominałam. 

- Cześć stary 

- Siema Josh - nawet wolę nie wiedzieć skąd się znają. Ewentualnie nie znają się tylko z grzeczności użyli swoich imion. Jednak obstawiam to drugie. - Zostawimy was na chwilę- chłopak razem z Chleo wyszli z pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Sky coś ty zrobiła? Wyglądasz jak gówno -  a nie mówiłam? - Czemu nie pozwoliłaś sobie tego wszystkiego wyjaśnić? Odpowiedz mi - przekręciłam głowę w drugą stronę. Nie chce mu opowiadać, jednak on ma inny plan. Delikatnie złapał mnie za policzki i odwrócił z powrotem do siebie. - Rozumiem jak musisz się czuć. Prawie wszyscy wokół cię okłamywali przez całe twoje życie. Przysięgam ci , gdybym tylko miał okazję powiedziałbym ci całą prawdę , ale ta okazja nadarzyła się dopiero wczoraj. Nie przypuszczałem , że zareagujesz aż tak emocjonalnie. Nie powinienem wypuszczać cię z ramion póki wszystkiego ci nie wyjaśniłem. Nie przypuszczałem też że pobiegniesz do Watsonów i sama do wszystkiego dojdziesz , nie dałaś im prawa do wytłumaczenia się Sky , a powinnaś to zrobić. To wszystko wygląda koszmarnie z każdego punktu widzenia, jednak jeśli to wszystko ci wyjaśnimy może spojrzysz na to z innej strony. Coś wczoraj dało początek tym zdarzeniom...Gdyby to się nie wydarzyło to może dalej nie znałabyś prawdy.- Może lepiej by było gdybym ,żyła w ciągłym kłamstwie. Nie musiałabym czuć żalu i gniewu prawie do wszystkich moich bliskich. Co zapoczątkowało wczorajszy ciąg katastrof? 

- Disnayland - skrzeczę. Gardło boli mnie niemiłosiernie. 

- Co "Disnayland"? - pyta Josh nie rozumiejąc

- To wszystko przez ten jebany Disnayland! - podnoszę głos . Wściekam się na miejsce....Jeszcze tego mi brakowało- Gdyby nie pieprzony wyjazd do Disnaylandu to nie poszłabym rano do Alexa. Nie pokłóciłabym się z nim , a on nie kazałby mi się wynosić z domu. Wtedy nie spotkałabym ciebie i nie znałabym tej popieprzonej prawdy. 

- Pewnie tak by było.... Ej, o jakim Alexie mówisz?

- Alex Scott. Mój sąsiad z naprzeciwka i chyba mój były - odpowiadam przez zaciśnięte gardło. Nie wyobrażam sobie tego , żebyśmy nie byli razem , albo co gorsza nie wyobrażam sobie tego żebyśmy byli PRZYJACIÓŁMI.

- Kurwa.... Alex Scott? Ma dwóch młodszych braci ? Harrego i Toma?

- No ma ...

- Kurwa mać! - wrzasnął chłopak i uderzył pięścią w ścianę. 


Hmm... Co ma Josh do Alexa?  I co go łączy ze Scottami? 

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz