Rozdział 25

496 21 1
                                    


Mama pozwoliła zostać mi dzisiaj w domu. Chwała jej za to. Nie wiem czy dałabym radę spojrzeć w oczy Alexowi i nie rozbeczeć się na  środku korytarza. To by było okropne... A w takim wypadku cały dzień spędzę w łóżku oglądając jakieś denne filmy i zjadając lody z bitą śmietaną. Jakby ktoś nazwał mnie fit to chyba bym padła ze śmiechu. 

- Cicho Gold! Nie widzisz , że Rosie właśnie rodzi?! - syknęłam na szczekającego przez sen buldoga. Co w tym wszystkim jest najgorsze? Miałam oglądać dziadowskie filmy ,a tu na razie an same fajne trafiam. Najpierw Monte Carlo , potem Gwiazd naszych wina , a teraz Love Rosie.No przecież nie mogło zabraknąć żadnego filmu z Samem. Jak ja go uwielbiam.... 

 Zbliżam się do końca filmu. W końcu będą razem, a nic na to nie zapowiadało. Od jedzenia lodów czekoladowych i ekranu laptopa wyrwał mnie dźwięk SMS. Pauzuje film i sięgam po mojego srebrnego Iphona. 

Alex: Przepraszam Sky....

Alex: Nie chciałem cię urazić

Alex: Nie myślałem nad tym co mówię. Nie zachowujesz się jak ofiara.

Alex: Sky proszę wybacz mi.....

Rzuciłam telefon na poduszkę obok Golda i wróciłam do oglądania filmu. To słodkie w jaki sposób oni się kochają. Byli przyjaciółmi zakochanymi w sobie ,ale sami o tym nie wiedzieli. Jednak miłość potrafi wszystko zwyciężyć . Chwytam telefon i szybko wystukuję wiadomość do Alexa. 

Ja: Nie bądź kutasem , przyjdź do mnie.

Klapnęłam bezwładnie na łóżko. Nie mogę go winić za to że powiedział mi prawdę, a ja oczywiście zareagowałam zbyt emocjonalnie. Z resztą tak jak zawsze. Debilizm 100%. A teraz chyba trzeba ruszyć moją płaską dupę z łóżka i trochę ogarnąć tu ten syf.  Zgarnęłam wszystkie śmieci z łóżka do kosza, a rozwalone po całym pokoju ubrania wrzuciłam do szafy. Zrobię Goldowi ten zaszczyt i pozwolę mu spać na moim łóżku , a niech raz sobie pośpi. Delikatnie poprawiłam poduszki na łóżku i zerknęłam przez okno. Na przeciwko mojego domu ,oparty o słup elektryczny stoi mężczyzna z kapturem na głowie. Stoi wpatrzony w okno mojego pokoju, gdy tylko mnie dostrzega opuszcza niżej głowę i szybkim krokiem odchodzi.Okej.... Nie wnikam co ten typ robił, wolę tego nie wiedzieć i żyć w tej nieświadomości, że nikt mnie nie obserwuje. Mimo , że nie widziałam twarzy tego mężczyzny wydał mi się jakby znajomy. Jego sylwetka i sposób poruszania już chyba gdzieś widziałam. Tylko u kogo? 


Rozmyślania przerywa mi dzwonek do drzwi. Powoli schodzę na dół i wpuszczam Alexa do mieszkania. Chłopak ma skruszoną minę i trzyma ręce za plecami . 

- To dla ciebie- wyciągnął zza pleców ogromny bukiet jasnoróżowych róż. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam od niego bukiet.

- Skąd wiedziałeś? - zapytałam gdy ściągnął buty i płaszcz. Ruszył za mną do salonu. 

- Ale co?

- Że róże w takim kolorze są moimi ulubionymi.

- Nie wiem , strzelałem. Czerwone są zbyt oklepane - wzruszył ramionami.Przechyliłam lekko głowę i wbiłam spojrzenie w chłopaka - No kurde, nie patrz się tak ! To straszne- prychnęłam - Kat mi powiedziała ,że to twoje ulubione. 

- No i dobrze , że to zrobiła. Gdybyś mi przyniósł czerwone to chyba bym ciebie nimi zdzieliłam,

- Ała....- udał przerażenie.

- Ekhem wątpisz w moje możliwości?

- Wręcz przeciwnie. -zamilkł na chwile - Wskakuj w buty i płaszcz, mam dla ciebie niespodziankę.- zdziwiłam się lekko , no ale okej. 

- Co ? Chcesz mnie zabić i wrzucić do Atlantyku?

-Nie no , to by było za proste. 

- Też cię kocham - dodałam z przesłodzonym uśmieszkiem i wyszłam przed dom. Hmm może być ciekawie. 

Alex jak prawdziwy gentleman otworzył mi drzwi swojego BMW i pomógł mi wsiąść. To nie zmienia faktu , że po tej całej niespodziance zamierzam z nim porozmawiać na temat tego czemu tak na mnie naskoczył. Mam jakieś wrażenie , że ten jego nagły wybuch jest spowodowany czymś głębszym. Jakby to on przechodził większe piekło ode mnie. A może przechodził? To może dlatego ma te koszmary? Cholera....Tak na prawdę to nawet nie powiedział mi co mu się śni . Jejku ja nawet nie wiem czemu jego rodzice oraz rodzice Kat i Jacka nie mają ze sobą kontaktu. Przecież nie jestem głupia ( chociaż czasami można się nad tym zastanowić...) i widzę , że kuzynostwo nie chce dopuścić do tego ,żeby ich rodzice się spotkali. Coś jest nie tak.... Muszę się w końcu wziąć do roboty i odkryć  o co w tym wszystkim chodzi. Może obrobili bank i jedna z rodzin oszukała drugą i wzięła wszystkie skradzione pieniądze? Albo należeli do mafii , która teraz ich ściga , a Scottowie desperacko chcą przed nimi uciec? A może Scottowie i Watsonowie kogoś zamordowali? Jezu , ja nie jestem normalna. Oni takie akcje by robili ? Nie ma nawet takiej opcji.Tacy spokojni i ułożeniu ludzie mieli by być jakimiś gangsterami? W życiu nikt by w to nie uwierzył.

- Hej , co się stało?

- Hmm?

- Masz minę jakby ktoś zarysował ci samochód!

- Idź szatanie! - zrobiłam znak krzyża nad Alexem i zaczęłam się razem z nimi śmiać. - Nawet nie opowiadaj takich głupot. Niech ktoś spróbuje tknąć mój samochodzik z jakimiś podłymi zamiarami to mu nogi z dupy powyrywam.

- O cholera , muszę to zapamiętać. Chociaż nawet bez nóg wyglądał bym jak młody bóg.

- Ej , twoja skromność się poprawiła - dodałam

- Tak samo jak twoja. Okej ,jesteśmy na miejscu?

- Kino?- zapytałam gdy wyszliśmy z samochodu. Kiwnął z uśmiechem głową.- Nie byłam nigdy w tym kinie.

- Ja też nie, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz - unosi i opuszcza brwi parę razy, a ja przewracam oczami

- Uznajmy , że nie wyczułam podtekstu.

- No co ty? Jaki podtekst?- uśmiechnął się łobuzersko i objął mnie ramieniem. 

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz