Rozdział 16

619 31 3
                                    


 Oczywiście gdy tylko pojawiłam się na prowizorycznym parkiecie musieli puścić wolną piosenkę. Przecież ani razu gdy mam ochotę potańczyć nie puszczą nic szybkiego . Cicho wzdycham i podaję rękę Jackowi.

Delikatnie mnie za nią łapie , a mnie przechodzi dreszcz. Nie. Przecież to nie może być prawda....Przecież nie tylko Alex może mnie dotykać. Jakiś inny chłopak pewnie też może. To Jack...Znam go od zawsze, może to dlatego? Kręcę głową żeby wrócić do stanu używalności. Bez podtekstów.....Chłopak przyciągnął mnie do siebie bliżej , a ja trochę się spięłam. Ja piernicze, zatłukę Alexa.......

Tańczyłam z blondynem do jeszcze trzech utworów , a później dołączyła do nas nieźle spita Kat. Dziewczyna ma mega mocną głowę , więc nawet nie chce myśleć ile musiała wypić.

- Sky, odwiozę ją do domu. Zaraz wrócę - poinformował mnie Jack.

- I believe I can fly! Przelecę was wszystkich !- krzyknęła blondynka , a ludzie wokół nas zaczęli się śmiać. Przekręciłam oczami i uśmiechnęłam się krzywo do dziewczyny.

- No to na co czekasz?

- Aż ktoś wcześniej mnie przeleci - o Boziu... Dziewczyna zaczęła śpiewać Poker Face Lady Gagi . Teraz to już nie mogę się nie śmiać...Jak dobrze, ze nie będzie tego jutro pamiętać. Z wielką chęcią jej to przypomnę 

- Wooo, woo...Somewhere over the rainbow, way up high  (Uuuu, uuuu...Gdzieś ponad tęczą, hen wysoko  ) 

- Jack zabierz ją , zanim ktoś zacznie to nagrywać- chwycił siostrę w pasie i przerzucił ją sobie przez ramię.

- Łiiiii ! Ja latam!

- Ona lata!- krzyknęłam, a tłum znowu zaczął się śmiać. Życie nastolatków nie może być nudne....A teraz czas iść do toalety. No co? Po wypiciu drinka i butelki wody nie sprzyja śmiechowi.

Wchodzę po schodach , omijając śpiących ludzi i zarzygane schody. No to Alexik będzie miał sprzątania.....Z sypialni państwa Scottów dochodzą .....Jaki paradoks "dochodzą" jęki. Czy ci ludzie już wstydu nie mają? Jakby nie mogli wrócić do swoich mieszkań i tam kochać się bez opamiętania. Przepraszam...Oni się nie kochają , tylko pieprzą jak zwierzęta , p oto tylko żeby zaspokoić swoje rządzę.

Kręcę zdegustowana głową i staję przed drzwiami łazienki. Głośno pukam , a gdy otrzymują odpowiedź w formie odgłosu wymiotowania postanawiam jednak odpuścić. Jeszcze troszeczkę wytrzymam, a jak już nie dam rady to pójdę do swojego domciu i łazienki.

Nie wiem czy się nie przesłyszałam. Do moich uszu dotarł dźwięk płaczu z pokoju Harrego. Zmarszczyłam brwi zaniepokojona. Przecież Scottowie nie zapomnieli by o tym słodkim urwisku....

Naciskam klamkę ,a drzwi ustępują. Wchodzę do niebieskiego pokoiku z mnóstwem samolotów i samochodów. Na łóżku owinięty w kołdrę z Kubusiem Puchatkiem leży kwilący Harry.

Podbiegam do chłopczyka i biorę go w ramiona.

- Harry , słoneczko.... Czemu płaczesz?

- Sky? - zapytał przez łzy

- Tak Harry , to ja . Czemu płaczesz?- zapytałam ponownie.

-Musyka jest za głośna....Mamusia mówiła ze mam zostać w domku z Alexem . Miałem czekać na niego w salonie ale byłem zmęczony i poszłem spać. Alex chyba nie wiem ze jestem w domku- pokiwałam głową i wzięłam chłopczyka na ręce. Owinęłam go kocem zawieszonym na fotelu i wyszłam z nim na korytarz.Pewnie Alexowi nie przyszło do głowy żeby sprawdzić dom czy aby na pewno nikogo w nim nie ma. Pewnie też bym o tym nie pomyślała.

- O Alex ! - powiedział chłopczyk a ja odwróciłam się w tamtą stronę. Alex zapinając pasek od spodni wyszedł z rozpiętą koszulą z sypialni swoich rodziców. Majstruje coś przy klamrze, a za nim wychodzi Julie.Coś w moim wnętrzu jakby zaczęło się palić. Dosłownie jakby ktoś rozpalił we mnie ognisko , które chce spalić Julie i Alexa też. Mimowolnie zaszkliły mi się oczy... Nie wiem czemu. Na pewno nie przez tego idiotę... To wszystko przez Julie. Tak to ona... Ona nic nie zrobiła , oprócz zaliczenia kolejnego chłopaka.

Jak najszybciej zeszłam z blondynkiem po schodach.

- Idziemy do twojego domu Sky?- zapytał chłopczyk, a ja kiwnęłam potwierdzająco głową. - Supel! - krzyknął , a parę osób się za nami oglądnęło. - Będę mógł się pluskać w twojej duzej wannie?

- Jasne Harry, tylko w taki na razie musimy wrócić na górę - odpowiedziałam nieskora do wejścia z powrotem po schodach . Niechętnie ruszyłam do pokoju chłopczyka. Biegiem pokonałam odległość do

jego królestwa i otworzyłam drzwi niskiej szafy z ubraniami. Wyciągnęłam z niej śpioszki ( oczywiście w samoloty ) i ubrania na jutro. Chłopczyk podał mi grubą książkę z opowiadaniami i pluszowego misia, podobnego do Tuttiego tylko że kremowego z dużymi oczkami.

- Możemy iść?

- Idziemy!- chłopczyk wskoczył mi na ręce . Na ramieniu zawiesiłam moją ogromną torebkę do której wpakowałam ubrania Harrego. Zamknęłam za nami drzwi . Kogo spotkaliśmy na korytarzu? Obściskujących się w kącie Julie i Alexa. Spokojnie....Wdech , wydech. Wdech , wydech. To tylko Alex i Julie...Nikt ważny.

- Alex! Co robisz z tą panią? Sky jest ładniejsza!- krzyknął Harry zanim zdołałam mu przeszkodzić. Momentalnie przestali się obmacywać i odskoczyli od siebie jak oparzeni .

- Harry?- przeniósł wzrok na mnie i zrobił wielkie oczy - Sky?!

- Nie Duch Święty - syknęłam

- Co on tutaj robi?- zapytał chłopak i potarł dłonią kark. Już zdążyłam zauważyć że robi tak gdy jest zdenerwowany.

- Twoja mama kazała mu na ciebie czekać w salonie, ale Harremu chciało się spać i poszedł do siebie. Spał aż do tej pory

- O cholera.... Chodź do mnie młody - wyciągnął ręce w moją stronę ,a blondynek bardziej się we mnie wtulił

- Śmierdzisz.... - powiedział chłopczyk. Rzeczywiście .... Śmierdzi wódką i piwem. Aha i perfumami Julie.

- Wezmę go do siebie , a wy dokończcie to co zaczęliście- warknęłam , a Julie uśmiechnęła się uwodzicielsko w stronę Alexa. Zachciało mi się wymiotować........

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz