Rozdział 18

690 26 10
                                    

-Wstawać ! Wstawać! - krzyczy Harry i skacze po łóżku. Przecieram oczy i uśmiecham się do chłopczyka. Próbuje się podnieść ,ale ręka Alexa oplatająca mnie w tali mi nie pozwala.

- Cześć Harry , jak się czujesz?

- Bardzo dobrze , czemu Alex uśmiecha się przez sen?- popatrzyłam na chłopaka i zapomniałam , że leże na kraju łóżka. Jaka długa spadłam na podłogę. Jestem genialna....

Szybko wstałam z podłogi i wzięłam blondynka na ręce. Popatrzyłam na twarz chłopaka i też delikatnie się uśmiechnęłam . Szatyn prawą ręką przyciska do piersi Tuttiego. Słodko wygląda...Jak ciasteczko z Nutellą. 

- Nic nie jest Alexowi?- zapytał zmartwiony chłopczyk. 

- Nic mu nie jest. Widocznie śni mu się coś miłego. 

- Tez chciałbym tak mieć

- A nie masz?- zapytałam i spojrzałam na skupioną twarz chłopczyka .

- Nie pamiętam . - wzruszył ramionkami i na chwilę zamilkł. Zeszłam z nim po schodach do kuchni ,żeby zacząć robić śniadanie. 

- A czy ty i Alex się kochacie?

- Co?

- bo ja widzę jak ona na ciebie patrzy , a ty tez tak patrzysz na niego - odparł i wzruszył ramionami.

- Jak na siebie patrzymy?

- Tak jak tatuś i mamusia na siebie, a oni się kochają- jejku jakie to dziecko jest spostrzegawcze. Ale Alex na pewno tak na mnie nie patrzy. Gdzie tam....

- Lubie Alexa , ale nie wiem czy on mnie lubi - odpowiedziałam blondynkowi , a on zrobił poważną minę.

- On cię nie lubi , on cię kocha , a ty jego tez

- Wątpię Harry - trochę zrobiło mi się przykro z tego powodu. On w życiu nie mógłby się we mnie zakochać. Nie ma nawet o tym mowy.

- On ma rację - podskoczyłam z brązowookim na rękach. Odwróciłam się w stronę Alexa. Szatyn stoi oparty o balustradę schodów z lekkim uśmiechem na ustach. Szybko do nas podszedł i delikatnie ucałował

mnie w czoło, a Harry zaczął się śmiać.

- A będziecie mieć dzidziusia? Chciałbym takiego przyjaciela! Mógłbym się z nim bawić, uczyć go i opowiadać mu historie...

- Hola , hola młody , nie zapędzaj się tak.- chłopczyk posmutniał , a Alex wziął go na ręce- Może kiedyś - szepnął do niego , a chłopczyk się zaśmiał. Jakie ma poważne plany związane ze mną...

- Głodny jestem!

- Idziemy jeść!- krzyknął szczęśliwy Alex i pobiegł do kuchni. Z wielkim bananem na ustach i ciepłem w sercu ,którego nie dam rady opisać kieruję się w stronę pomieszczenia.Alex mnie kocha, a ja też kocham jego.

Alex po śniadaniu zaprosił mnie na randkę! Na randkę ! Nie do uwierzenia. Moja mama zgodziła się przez ten czas zostać z Harrym , a chłopczyk też jest szczęśliwy z tego powodu. Nie powiem, ciesze się jak małe dziecko na spotkanie z Alexem. Wcisnęłam się w jasne obcisłe spodnie i czarną bluzkę z baskinką i rękawem 3/4. Ubrałam moje kochane , czarne botki na płaskim obcasie. Do przyjścia szatyna mam jeszcze jakieś pół godziny. Chwyciłam blok kartek technicznych , kredki i zbiegłam po schodach do salonu. Usiadłam po turecku przed szklaną ławą i pogrążyłam się w swoim świecie.

Robię ostatnie poprawki i patrzę na swoje dzieło z sporej odległości. Obrazek przedstawia całującą się parę. Mam jakąś fazę na obrazki na których ludzie okazują sobie miłość. Kogo na nim przedstawiłam?

Oczywiście mnie i Alexa. Siebie upiększyłam , jakby inaczej.

- Cudowny- usłyszałam za sobą i lekko się wzdrygnęłam. Alex objął mnie od tyłu i zaczął się również przyglądać mojemu dziełu. - Nie wiedziałem , że masz aż taki talent. Proporcje są idealne tak samo jak padanie światłocieni. Rysunek przedstawia typowy romantyzm . Dobrze zrobiłaś że przedstawiłaś te postacie ...Ekhem nas w ujęciu En pied* - popatrzyłam na niego wielkimi oczami , a on uśmiechnął się ukazując dołeczki.

- Wow nie wiedziałam że interesujesz się sztuką

- Nie licząc moich rodziców i braci to tylko ty o tym wiesz - wzruszył ramionami.Zarzuciłam mu ręce na kark.

- Dlaczego?

- Sam nie wiem. Raczej nie kojarzę się ludziom ze znawcą sztuki

- W takim razie z kim?

- Z playboyem - zaczął się śmiać , a ja mu zawtórowałam.

- No kurde , to prawda- pomógł mi ubrać płaszcz i wyszliśmy razem na podwórko. Otworzył mi drzwi swojego samochodu , a potem szybko zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy w stronę miasta

- To gdzie jedziemy?

- To niespodzianka - odparł z uśmiechem . Nie mogłam się powstrzymać i też się uśmiechnęłam.

- Eee skoro interesujesz się sztuką to też malujesz?

- O nie! Nie umiem rysować. Nigdy nie umiałem , a moje rysunki zawsze wzbudzały jakieś dziwne podejrzenia w nauczycielkach.

- Co czemu?

- Uznawały , że dziuple w drzewach są niepokojące.

- Ja piernicze...Poważnie?

- Wiem, że to chore ,ale nic im nie przemówiło do głowy , a ja dalej malowałem dziuple w drzewach - zaczęłam się śmiać , aż dostałam czkawki.

- Też zawsze rysowałam dziuple w drzewach , ale nigdy w nikim nie wzbudzały niepokoju.

- Widocznie tylko ja chodziłem do takiego chorego przedszkola

- Pewnie tak. W taki razie co jest twoim hobby?

- Hmm , oprócz sztuki? Od dziecka gram w piłkę nożną i gram na fortepianie?

- Serio , ty grasz? Myślałam że ten cudny , czarny fortepian w twoim salonie służy do grania tylko twojej mamie.

- Moja mama nie umie grać na niczym

- Kurde , nie spodziewałam się tego - lekko się zmieszał - Zagrasz kiedyś coś dla mnie? - od razu zmienił się wyraz jego twarzy.

- Jasne , co tylko będziesz chciała

- Yeah zgrasz mi Biebera! - pisnęłam , a chłopak się skrzywił

- Proszę cię.. Tylko tą którąś z jego nowych piosenkę bo te stare nie są powalające

- Nie znasz się

- Niech ci będzie- popatrzyłam na niego jak na wariata ( znowu....)

- Nie chcesz się ze mną kłócić? Koniec świata!

- Jesteś nie możliwa

- To tak jak ty - położył mi rękę na udzie

- I właśnie to jest najlepsze

*En pied - dno z czterech ujęć postaci w sztukach plastycznych, głównie w malarstwie portretowym (obok wizerunku głowy, popiersia i półpostaci); przedstawienie całopostaciowe w pozycji stojącej.

Dotyk || Część 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz