Rozdział 2

821 34 12
                                    

Me:

Dobrze, tylko o której i gdzie??

Eric:

Dziś o 17 w kawiarence, koło twojego domu

Nie odpisałam już, bo nie było sensu, tylko zastanawiałam się czemu akurat że mną...
Jest 16:30, więc trzeba się zacząć szykować. Ubrałam przecierane jeansy oraz T-shirt, zrobiłam lekki makijaż. Zabrałam torebkę, założyłam białe superstary i wyszłam.
Droga zajęła 5 minut, gdy już znajdowałam się w środku podeszłam do stolika gdzie siedział chłopak.
Eric to 18 letni szatyn z błękitnymi jak niebo oczami i pięknym uśmiechu, którym uwiudł nie jedną dziewczynę. Był ubrany w biały T-shirt i czarne spodnie. Na lewej ręce jak zawsze znajduję się złoty zegarek.

Boże jaki on jest piękny...

-Cześć - z zamyślenia wyrwał mnie jego głęboki głos.
-H-hej - kurde musiałam się akurat za jąkać?
-Co tam u ciebie? - spytał się mnie szatyn

Eric POV

Gdy Rose przyszła do stolika przy którym siedzę myślałem, że śnie...
Jest taka piękna... Te jej brązowe oczy i włosy takie same jakie mam ja... IDEAŁ!! Tylko nie mogę pojąć czemu wszyscy się tak nad nią znęcają.

-Cześć - Powiedziałem, bo dziewczyna lekko się zamyśliła.
-H-hej - odpowiedziała że słodkim rumieńcem na twarzy.
-Co tam u ciebie? - wypaliłem.
-Wszystko dobrze, a u ciebie?
-W porządku
-Chciałeś się spotkać - powiedziała taka hmm... onieśmoelona?
- Tak - podrapałem się nerwowo po karku - Muszę Ci coś powiedzieć.

Kurde jak ja mam to jej powiedzieć?
A co jeśli mnie odrzuci?
Muszę jej to nareście powiedzieć!!
Ale jak?
Kurwa, ale ze mnie mięczak!
Dobra, raz kozie śmierć...

-Podobasz mi się - powiedziałem.

Rose zaniemówiła.
Wyglądała na zaskoczoną, ale było widać szczęście w jej oczach.

-Y... Ty też mi się podobasz - odpowiedziała.

Myślałem, że z tego szczęścia wejdę na stół i zacznę tańczyć makarene.
Powstrzymałem się spokojnie, nikt jeszcze nie oślepną moim bez taleńciem.

-Czyli to oznacza, że możemy być razem? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Tak... Myślę, że tak - uśmiechnęła się do mnie.

Rose POV

Czy ja śnie?
Tak, to chyba sen.
Jestem z naj przystojniejszym chłopakiem w szkole!
Może mieć wszystkie, a wybrał mnie?!

-Chodź - powiedział mój chłopak.

Jak to fajnie brzmi mój chłopak...

-Ale gdzie mnie chcesz zabrać??
-Zobaczysz - puścił mi oczko.

§§§§§§§§§§§§§§§§§§§

-Ale tu pięknie...
-Cieszę się, że ci się podoba

Staliśmy na polanie. Były tam drzewa i piękne kwiaty, ale moją uwagę zwróciło małe jeziorko.

Nagle czuje jak ktoś mnie obejmuje od tyłu.

-przychodzę tu jak chce pomyśleć. Nikogo tu jeszcze nie przyprowadałem... Jesteś pierwsza, bo jesteś wyjątkowa - jak to mówił robiło mi się ciepło na sercu.

Nagle odwrócił mnie tak, że stykaliśmy się czołami. Intensywnie patrzyłam się w jego oczy, lecz powoli mój wzrok schodził na dół na jego usta. Mimowolnie lekko przygryzłam dółną wargę. W jego oczach można było zauważyć podniecenie. Nie wiadomo kiedy jego malinowe usta musneły moje. Kolejny raz wbił się w moje usta. Napoczątku lekko, a potem zachłannie. Na dodatek trzymał mnie mocno w talii, jakby bał się, że mu zaraz ucieknę.

§§§§§§§§§§§§§§§

-To do jutra? - spytał się mnie szatyn
-Tak do jutra - odpowiedziałam
-Ok, przyjadę po ciebie przed szkołą - ostatni raz mnie pocałował i poszedł.

Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka. Spojrzałam w telefon, by sprawdzić która godzina. Jest 20:01.
Udałam się do mojego pokoju, by wziąść piżamę i poszłam do łazienki. Ciepłe krople wody sprawiły, że moje mięśnie zostały rozluźnione. Ciało umyłam płynem o zapachu mango, a włosy o zapachu liczi. Z łazienki wyszłam ubrana w wcześniej wziętą piżamą w motylki i turbanie z ręcznika na głowie.
Usiadłam na łóżku, gdy nagle dostałam wiadomość.

Eric:

Dobranoc skarbie :* XX

Czy zmienić nazwę kontaktu na "skarb 💞"?

Me:

Dobranoc xx 😘😘

Z uśmiechem na twarzy zapadłam w głęboki sen.





Jest kolejny rozdział!
Mam nadzieję, że się podoba.
Przepraszam za błędy, jeśli są.


Samotna ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz