Rozdział trzeci

9.7K 406 104
                                    

- Okej, Malfoy. O co Ci chodzi? - Brunetka spojrzała na Niego z uniesioną brwią. Nałożyła rękawiczki, naszykowała nową doniczkę i nasypała trochę tam ziemi. - Wyciągnij sadzonkę i przełóż do nowej doniczki, a ja przysypie ją ziemią.

- O co mi chodzi? O nic. Po prostu mamy się zaprzyjaźnić, nie? No więc chcę się z Tobą zaprzyjaźnić... - Wyciągnął małą Mandragorę ze starej ziemi i przełożył ją do nowej doniczki. - No i zapomnij o tym z rana. To nie miało tak zabrzmieć. - Zaśmiał się blondyn.

Dziewczyna uniosła brew jeszcze wyżej. Przysypała ziemią sadzonkę i spojrzała na arystokratę.

- Nie wierzę Ci, Malfoy. - Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach.

-Dobry wybór, Granger. Też bym sobie nie uwierzył, ale niestety nic innego Ci nie pozostaje. - Zaśmiał się chłopak. - Jutro mamy poranny trening Quidditcha, przyjdziesz?

- Ty poważnie proponujesz mi to, żebym przyszła do was na trening? - Zaśmiała się. - Dobrze się czujesz?

- Daj spokój... trzeba przełamać lody. Ktoś musi być pierwszy nie? Pojutrze ty mnie gdzieś zabierasz. - Śmieje się blondyn.

- Frajer. - Dziewczyna wywróciła oczami, ale się zaśmiała. Chłopak mimo swojej arogancji umie być przyjazny.

- Dobra... Granger, trzeba przesadzić jeszcze dwie sadzonki. - Dziewczyna kiwnęła głową i zabrali się do pracy.

To niewiarygodne, ale oboje zaczęli się dogadywać. Rozmawiali o Hogwarcie, o nauczycielach. Śmiali się i dyskutowali. Draco cały czas starał się być zabawny, a Hermionie ani trochę to nie przeszkadzało. Dziewczyna zaczęła dostrzegać dobre cechy w chłopaku. Zauważyła, że Draco ma wrodzone poczucie humoru, jest miły i uprzejmy. Słuchał jej kiedy ta tłumaczyła mu o roślinach, które sadzili. Po skończonej pracy wszyscy odłożyli rękawiczki i udali się z powrotem do zamku.

- Jak się pracowało, maluchy? - Zaśmiał się Blaise, który wszedł pomiędzy Hermionę, a Dracona i objął ich.

- Puszczaj mnie, Zabini. - Prychnął blondyn.

- Hmm..? Mionka? - Czarnoskóry spojrzał na dziewczynę i się do niej uśmiechnął.

- Było w porządku. Malfoy w końcu pokazał, że stać go na więcej niż obelgi i drwienie z innych... - Uśmiechnęła się.

- To się może zmienić, Granger... - Zaśmiał się arystokrata. Dziewczyna wywróciła oczami i znowu spojrzała na Zabini'ego. - A tobie jak się pracowało z Millicentą? - Zachichotała cicho.

- Daj spokój... - Chłopak machnął ręką. - Nie dość, że całą robotę to ja odwaliłem za nią, to jeszcze do tego ciągle nawijała o Draconie. Stary, Ty jesteś dla niej jak bóstwo. - Zaśmiał się. - Nie mogłem uwierzyć w to, że ona chyba wie o Tobie więcej niż Ty sam. Twoja fanka numer Jeden.

Draco udał, że zwraca to co zjadł przedtem. Wszyscy się zaśmiali. Cała trójka nawet nie zauważyła kiedy znalazła się na Wielkiej Sali. Hermiona powędrowała do swoich przyjaciół, a chłopcy poszli do stołu Ślizgonów.

- I jak, Herm, opowiadaj! Jak było u Ślizgonów na lekcjach? - Rudowłosa od razu zaatakowała Mionę, kiedy tylko usiadła przy stole.

- Hm... było w porządku. Najpierw troche ciężko, ale z czasem wszyscy przyzywyczaili się do mojej obecności i gadania. - Brunetka nie miała ochoty na jedzenie. Nie była zbyt głodna.Uśmiechnęła się do Ginevry i  spojrzała w stronę stołu Slytherinu. Spostrzegła wzrok Dracona na sobie. Od razu wróciła wzrokiem i myślami do swojej znajomej

- A... jak z Malfoy'em? Gadał coś? Bo Blaise znając życie był dla Ciebie miły i cały czas siedział przy Tobie...

- Tak.. - Uśmiechnęła się brunetka. - Ale wiesz co, powiem Ci, że dzisiaj na Zielarstwie dokładniej przyjrzałam się Malfoy'owi.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz