- No więc, skoro Malfoy był na Śmiertelnym Nokturnie... i tak jak mówiłaś, był sam? - Upewnił się Harry.
- Tak. Jak najbardziej. - Zapewniła go Hermiona, upijając łyk swojego napoju z kubka, który trzymała w rękach.
- No to w takim razie... co z Zabinim? Przecież przyjaźni się z Malfoyem, a poza tym on też zniknął.
- Tak, tak, tak... - Brunetka wywróciła oczami i utkwiła swój wzrok w szatynie. Siedzieli sobie w salonie Gryffindoru, przy kominku na podłodze, okryci kocem, a w rękach mieli kubki z grzanym sokiem dyniowym. - Posłuchaj. Draco opowiadał mi, że Blaise miał udać się tam z nim, ale Nott, przekonał go, żeby został w Hogwarcie, że lepiej jest nie mieć żadnych problemów pod koniec roku, a poza tym, że to nie jest dobry pomysł, bo nie wiadomo kogo tam o tej porze można spotkać. Idiota! - Prychnęła brunetka, odstawiła pusty kubek na podłogę i skrzyżowała ręce na piersiach pokazując jak bardzo urażona jest zachowaniem Teodora.
- Zabini nie ma swojego mózgu, czy co, że zawsze musi wysłuchiwać kogoś z boku. - Uniósł brew.
- Nie o to chodzi, Harry. Chodzi o to, że on też nie wie z kim ma się przyjaźnić, bo Nott naopowiadał mu takich durnot o Draconie, jego rodzinie i ich przeszłości z Sam-Wiesz-Kim, że Diabeł popada w paranoję. - Mruknęła. - Poza tym, przecież Draco i Blaise przyjaźnią się od kiedy oboje byli dzieciakami, a teraz Blaise traci zaufanie do Dracona!
- No faktycznie... trochę to pokręcone... Niby czemu Nott wtrąca się w ich przyjaźń? - Zdziwił się. Wybraniec przysunął się bliżej przyjaciółki, słuchając jej.
- To przecież oczywiste. Jest o nich zazdrosny, bo sam stracił połowę znajomych przez swoje okropne zachowanie. Jest chamski, mściwy i do tego złośliwy. Nikt nie chciałby się z nim przyjaźnić. - Odrzekła i westchnęła cicho. - Blaise za słabo go jeszcze zna, a jestem pewna, że przez ten czas Nott owinie go sobie wokół palca...
*
Przez następne godziny Hermionie nie dawała spokój myśl, że Blaise Zabini, najlepszy przyjaciel Draco Malfoya, przestaje mu ufać i nie chce się z nim już dłużej przyjaźnić. A wszystko przez jakąś durną, zazdrosną małpę! Dziewczyna nie mogła tego zostawić i nic z tym nie zrobić.
Przechadzała się akurat po błoniach, kiedy zobaczyła, że Smok idzie w jej stronę.
- Draco, dobrze, że przyszedłeś. Wziąłeś wszystko o co prosiłam? - Spytała delikatnie denerwując się tym wszystkim.
- Tak, ale Granger, słuchaj... Może on po prostu wybrał? - Uniósł niepewnie brew.
- Malfoy! - Oburzyła się. - Zależy ci na twoim przyjacielu, czy nie? No więc właśnie!
W tym momencie Gryfonka dostrzegła Zabiniego, który akurat wychodził ze szkoły na błonia. Szybko do niego podeszła i przytuliła go do siebie.
- Blaise... musisz mi pomóc! - Udawała zrozpaczoną i roztrzęsioną. Wymusiła nawet w sobie łzy.
- Miona, ej spokojnie... c-co się dzieje?! - Czarnoskóry był dość zdezorientowany, by cokolwiek zrozumieć.
- Chodź, chodź, proszę! Chodzi o to, że... oh, sam zobaczysz! - Szlochała i pociągnęła go za sobą w głąb błoni, niedaleko Zakazanego Lasu.
Szli razem, a Hermiona wciąż udawała, że płacze, a Diabeł nie do końca wiedząc, co ma zrobić staał się ją pocieszyć.
- To... to tam... - Pokazała palcem, cała dygocąc. - Musisz podejść bliżej... - Ponagliła go.
- Ja tu nic nie widzę, co tam jest? - Spytał wchodząc za kamienną ścianę, tak jakby czegoś tam szukał, bo w sumie.. tak było.
- Drętwota. - Szepnęła Hermiona, rzucając w swojego przyjaciela zaklęcie. - Oh, przepraszam. - Westchnęła cicho pod nosem patrząc na oszołomionego chłopaka. - Draco, chodź! - Krzyknęła, a blondyn wyszedł ze swojego ukrycia.
CZYTASZ
I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE
FanfictionWszystko dzieje się po wojnie. Bitwa o Hogwart zmieniła każdego choć w najmniejszym stopniu i tego można być pewnym. Jednym odebrało to część człowieczeństwa, innym dało do myślenia, a jeszcze innym pomogło zmienić nastawienie do ludzi. Przed Wami h...