Rano, tuż po obudzeniu Ślizgon spostrzegł, że Hermiony nie było już w pokoju. W nocy przeszli razem do sypialni, ale najwyraźniej przed świtem Gryfonka udała się do swojego dormitorium. Kiedy arystokrata wszedł pewnie do łazienki, po to, aby wziąć prysznic zobaczył coś po czym na chwilę zatrzymał się przed swoim odbiciem. Spojrzał w lustro i nie wiedział czy ma się śmiać, czy płakać. Jego włosy były RÓŻOWE... Może i nie był to platynowy, metaliczny czy jaskrawy róż, ale w stalowookim i tak obudziła się złość. Myślał, że to po prostu, amatorski, niewinny żart ze strony Hermiony, ale wiedział, że musi się zrewanżować za to co miał na głowie. Zastanawiał się tylko jak to zrobić i dlaczego wczoraj jego włosy były normalnego koloru, a dzisiaj stały się różowe. Podejrzewał, że brunetka albo użyła farby zmieniającego koloru, albo zmieniła barwę jego włosów tuż o poranku, przed wyjściem do swojego pokoju wspólnego i czuł, że winna tego dowcipu wszystko mu dzisiaj wyśpiewa.
*
- Co zrobiłaś?! - Śmiała się Ginny siedząc razem z Hermioną i Blaise'm przy stole, na śniadaniu w Wielkiej Sali.
- Mionka, albo on Cię zabije, albo zabije samego siebie... - Zaśmiał się czarnoskóry.
- Na Godryka... nie wierzę, że to zrobiłaś.. - Mruknęła rudowłosa śmiejąc się pod nosem.
- Hej, kochani! - Ryknął Draco, który z przytupem wszedł do Wielkiej Sali. Usiadł przy swoich znajomych, a z ust nie znikał mu wymuszony, złośliwy uśmiech. - Panno Granger? Chce mi pani coś powiedzieć? - Wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Nie wiem o czym pan mówi panie Malfoy. Wygląda pan zjawiskowo. - Zachichotała Gryfonka.
- Oh... Herm, on pewnie domaga się jakiegoś prezentu, bo tak nieziemsko nie wygląda się codziennie.! - Uśmiechnęła się Ginny, przedłużając tę świetną grę aktorską.
- Tak... jak najbardziej. Kupmy mu nowy mózg! - Zakpił Diabeł.
- Daj mu swój, i tak go nie używasz. - Dogryzła Weasley'ówna.
- Bardzo zabawne, Wiewiórko... - Mruknął szatyn.
- Okej, przestańcie już. - Zatrzymała ich Hermiona. Spojrzała na Dracona i chcąc, nie chcąc zaśmiała się cicho. - Przepraszam, Draco.
- Prze... Przepraszam, Draco?! - Zawył różowowłosy. - Czy Ty widzisz co ja mam na głowie? Kiedy mi to zejdzie!? - Burzył się.
- No wiesz, wystarczy jedno zaklęcie i wraca nasza słodka fretka.. - Odrzekła brunetka.
- No więc? Na co czekasz? - Spytał zniecierpliwiony arystokrata.
- Oj daj mi się nacieszyć takim Tobą. Niecodziennie mam okazję widzieć Cię rozzłoszczonego, ale wyglądającego przy tym zabawnie. - Zaśmiała się.
- Ganger... nie denerwuj mnie. - Fuknął. Chwycił jej dłoń przerywając jedzenie śniadania i ciągnąc ją za sobą, powędrował do salonu Gryffindoru. Weszli do środka, ponieważ Draco znał ich hasło. Usiedli u niej w sypialni, na łóżku, a Ślizgon nie spuszczając z niej złowrogiego spojrzenia powiedział.
- Wróć mi kolor włosów.
- Słucham? Musisz użyć magicznego słowa. - Uśmiechnęła się Gryfonka.
- Avada Ke... - Zaczął zdezorientowany.
- Nie! Chodzi mi o słowo 'proszę'. Powiedz: 'Proszę, wróć mi kolor włosów.'
- Ugh... Nie możesz tego po prostu zrobić? - Fuknął.
- Nie. - Odpowiedziała stanowczo.
- Proszę, wróć mi kolor włosów... - Mruknął z takim trudem i wysiłkiem, że sam ledwo wierzył w to, że właśnie powiedział coś takiego. Dziewczyna uśmiechnęła się dumnie i nie umiała się powstrzymać, więc złożyła słodkiego całusa na ustach stalowookiego, a on delikatnie się tylko uśmiechnął.
- Ale wiedz, że tak wyglądasz strasznie uroczo. - Zachichotała. Machnęła różdżką wypowiadając zaklęcie i kolor włosów Dracona wrócił do swojej barwy, którą uzyskały zaraz po farbowaniu. - Gotowe.
Blondyn natychmiast podszedł do lustra, przejrzał się i odetchnął z ulgą. - Nareszcie jakoś wyglądam.. - Poprawił sobie włosy i spojrzał z powrotem na Hermionę. Usiadł obok niej i objął ramieniem.
- Oj, Granger... co ja bym bez Ciebie zrobił... Chwila. Wszystko byłoby okej, bo nie miał bym problemu z różowymi włosami i nie musiałabyś odczarowywać ich po rzuceniu głupiego zaklęcia zmieniającego kolor. - Zaśmiał się i wywrócił oczami.
- No cóż. Czyli jednym słowem, beze mnie byłoby nudno. - Uśmiechnęła się brunetka, obróciła głowę i spojrzała w jego cudowne, błękitno-szare tęczówki. Ślizgon wziął w palce i zaplótł sobie dookoła jednego z nich, pasemko kręconych, orzechowych i pachnących czekoladą włosów Gryfonki. Bawiąc się nim zaczął mówić.
- Tak sobie myślałem... powinienem Ci się zrewanżować, ale jak na razie zmieniłem Ci tylko kolor paznokci. - Uśmiechnął się, a Hermiona szybko spojrzała na swoją płytkę paznokcia. Była koloru zielonego z małym wężykiem na serdecznym palcu.
- Ej, to jest naprawdę ładne, ale miałam mieć czerwone. - Spojrzała na Niego. - Chodziło o to, żeby pokazać w ten sposób Gryfonom, że wspieram ich nawet w najdrobniejszy sposób na dzisiejszym meczu...
- Meczu ze Slytherinem, czyli z nami. - Przerwał jej blondyn. - Twój Potter założył się ze mną, że wygrają, ale ja mówię odwrotnie.
- Znowu jakoś debilny zakład? Na miłość boską, Draco, nie dość się pozakładałeś ze wszystkimi... - Prychnęła brunetka.
- Zaczekaj. Nie założyliśmy się o coś konkretnego. Raczej o chwałę, wiesz... podziw i uwielbienie, czyli o coś, czego Potterowi nie braknie.
- On ledwo co wyszedł ze skrzydła szpitalnego, a Ty zakładasz się z nim o takie rzeczy? - Hermiona skrzyżowała ręce na piersiach.
- Tak, ale jeśli chodzi o mnie, to jestem w jak najlepszej formie, więc mam bilet do wygranej. - Uśmiechnął się cwanie.
*
- Witam wszystkich na dzisiejszym meczu Slytherinu z Gryffindorem! Jestem strasznie podekscytowany i nie mam pojęcia, ale to pewnie tak jak każdy, kto dzisiaj wygra! - Zaczął komentować Lee Jordan. Wszyscy na stadionie kibicowali swoim domom. Głosy były naprawdę podzielone, ponieważ dosłownie połowa kibiców była za Slytherinem, a druga połowa za Gryffindorem.
- Ślizgoni wkroczyli na arenę, a tuż na nimi weszli Gryfoni! Obie drużyny pewne siebie, zwarte i gotowe do rywalizacji wkroczyły na murawę boiska. Uczniowie zawyli na widok reprezentantów swoich domów. W oddali słyszę jak jedni krzyczą 'Potter, Potter!', a po drugiej stronie boiska można usłyszeć 'Malfoy wygra, Malfoy wygra!'. - Krzyczał wesoły Lee. - Wszyscy są przygotowani do rozpoczęcia meczu. Piłki zaraz będą wyrzucone w powietrze i gra się zacznie. Na Merlina, cóż za emocje! - Wtedy Neville Longbottom podszedł do kufra z piłkami, otworzył je i wyrzucił w powietrze. Gwizdek zagwizdał, a drużyny wyleciały w powietrze.
Hermiona siedziała razem z innymi Gryfonami. Nie było przy niej Ginny, ponieważ znajdowała się na boisku, tak samo jak Ron. Ginny była na pozycji ataku, a drugi Weasley na obronie. Kiedy tłuczek prawie zrzucił z miotły Harry'ego kibicująca Gryfonka o mało co, nie dostała zawału.
- Uwaga, Katie Bell leci do bramek Ślizgonów razem z kaflem pod pachą, ale na jej ogonie siedzi Miles Betchley! Chłopak próbuje odebrać Katie kafla, uderza w jej miotłę, a ona wypuszcza piłkę z rąk. Betchley przechwytuje kulę, podaje do Montague, a ten zdobywa kolejne dziesięć punktów dla swojej drużyny. Oh, Gryffindorze, weźcie się w garść! - Odparł przybity komentator.
Hermiona trzymała kciuki za swoją drużynę, ale również liczyła na wygraną Dracona. Nie chciała mówić o tym nikomu z Gryffindoru, a nawet samemu Malfoy'owi.
Lee Jordan ponownie nachylił się nad mikrofonem i zaczął mówić. - Kogo moje oczy widzą! To Harry Potter, który najprawdopodobniej zauważył złoty znicz! Pędzi za nim na swojej miotle. Błyskawica Pottera zawsze pomaga mu swoją doskonałością i szybkością w trudnych dla niego momentach, ale zaraz! Tuż za nim pędzi Draco Malfoy - szukający Ślizgonów! Blondyn nie ułatwia naszemu Wybrańcowi złapania złotej piłeczki. Ślizgon miał Błyskawicę 02, najnowszy i najdroższy model miotły do Quidditcha na rynku! Malfoy wyprzedza Harry'ego i.... na Godryka! Złapał złoty znicz! Szukający Slytherinu zdobywa tym dodatkowe 150 punktów dla swojej drużyny i uczniowie domu węża wygrywają mecz! Wielkie gratulacje! - Ryknął podniecony, czarnoskóry chłopak.
CZYTASZ
I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE
FanfictionWszystko dzieje się po wojnie. Bitwa o Hogwart zmieniła każdego choć w najmniejszym stopniu i tego można być pewnym. Jednym odebrało to część człowieczeństwa, innym dało do myślenia, a jeszcze innym pomogło zmienić nastawienie do ludzi. Przed Wami h...