Rozdział dwudziesty trzeci

4.5K 252 30
                                    

Hermiona wstała rankiem, ponieważ obudził ją potworny huk, który sprawił, że skoczyła na równe nogi. Przerażona rozejrzała się po pokoju i ujrzała swojego kota, Krzywołapa, którzy z miną niewiniątka stał na jej biurku i zrzucił cały, wielki stos ksiąg, które wypożyczyła z biblioteki. Mogłaby przysiąc, że kot patrzy na to wszystko z miną, jakby był ponad to, że właśnie spłatał jej wielkiego figla...

- Krzywołap, Ty głupi sierściuchu! - Krzyknęła rozgoryczona. - Wystraszyłeś mnie, na Godryka...

Wtedy też drzwi do sypialni, w której była Gryfonka z impetem uderzyły o ścianę, a w progu stanęła Ginevra.

- Jasna cholera, Miona, co tu się dzieje! - Wrzasnęła rudowłosa.

- Przepraszam, Ginny, to Krzywuś zrzucił książki z mojego biurka.. - Westchnęła zawstydzona w ramach wyjaśnienia. Zauważyła przez szparę między futryną drzwi, a samą Weasley'ówną Harry'ego, z którym najwyraźniej rozmawiała. Chłopak również ją dostrzegł, bo pomachał do niej z uśmiechem, ale Hermiona udała, że go nie widzi i zignorowała jego gest.

- Drugi raz w tym tygodniu? Nie umiesz nad nim zapanować? - Zaśmiała się Gin.

- Nie wiem co się z nim dzieje, wybacz. - Wywróciła oczami.

- Za godzinę jest śniadanie. Ubierz się, to pójdziemy we trójkę. Ja, Ty i Harry. - Uśmiechnęła się delikatnie, a starsza uczennica kiwnęła głową i Wiewiórka zniknęła za drzwiami. Dziewczyna odetchnęła i spojrzała złowrogo na kota.

- I co merdasz ogonem, jesteś z siebie dumny? - Mruknęła Herm i zdjęła go z drewnianego blatu stawiając na podłodze. - Jesteś wredotą, Krzywek. - Burknęła i poszła się przebrać.

*
Hermiona razem z Harrym i Ginny udała się na śniadanie. Usiedli razem przy stole i kiedy pogrążając się w rozmowie zauważyli, że książę Slytherinu zmierza w ich stronę.

- Jezu, Harry... powiedz, że masz pelerynę niewidkę. - Mruknęła z niesmakiem.

- Niestety.. - Zaśmiał się i wtedy blondyn dostrzegł miejscę obok starszej Gryfonki.

Do sali wszedł prawdziwy adonis. Jego cudownie roztrzepane roztrzepane blond włosy mogły bez problemu powalić na kolana. Widać było, jakby dopiero co wstał z łóżka i przyczłapał się do stołówki. Hermiona nerwowo przygryzała wargę. To był strasznie seksowny widok. Chociaż całkiem niedawno odkryła, że jej jak na razie ex przyjaciel w wielu wersjach tak bosko wygląda. Spocony po treningu Quidditcha, wystrojony na jakąś imprezę, czy zrelaksowany z whisky na kanapie w swoim salonie. Prefekt naczelny Ślizgonów był po prostu niezłym ciachem i cała część damska Hogwartu o tym wiedziała.

- Granger, nie możesz się na mnie wiecznie gniewać. Przecież dzisiaj jest bal dla siódmych klas i prefekci muszą być obowiązkowo. Będziemy musieli rozmawiać, wiesz o tym? - Zaśmiał się i posłał jej przy tym zawadiacki uśmiech, a Miona o mało co nie zleciała z ławki na której siedziała.

- Owszem, że mogę i jak na razie będę. - Prychnęła i skrzyżowała ręce na piersiach. - I nie muszę z Tobą rozmawiać, zdajesz sobie z tego sprawę?

- Zobaczymy. - Mrugnął do niej i poszedł w stronę Ślizgonów.

*

Bal był cudowny. Hermiona nigdy nie bawiła się tak dobrze, jak tego wieczora. Pyszne jedzenie, świetna muzyka i chłopcy w idealnie dopasowanych garniturach lub szatach wyjściowych. Dla niej nie mogło być lepiej. Zaczęła jako-tako rozmawiać z Malfoyem, więc to też było dobrą nowinką. Miała bardzo wesoły humor, a Draco jeszcze go potęgował opowiadając swoje zabawne żarty i anegdotki z życia Ślizgonów. Dziewczyna usiadła na krzesełkach w kącie sali, by na chwilę odetchnąć i odpocząć od tańców i wtedy podszedł do niej Malfoy podając jej jedną szlaneczkę Ognistej Whisky, a jedną wziął dla siebie.

- Napijesz się? - Zaproponował, przysiadając się do niej.

- Chętnie. - Odpowiedziała z uśmiechem, spoglądając na niego.

- Muszę przyznać, Granger, że nieźle tańczysz.. - Podał jej szklankę.

- Ty też, Malfoy, całkiem dobrze. - Odrzekła z uśmiechem.

- W ogólnie niezła jesteś... - Wyszeptał, pochylając się w jej stronę kiedy upiła łyk alkoholu. Hermiona zapatrzyła się w jego cudowne oczy. Były wyraźnie fascynujące...

- Ty też. - Szepnęła tuż przy jego ustach, a przez jej ciało przeszedł przyjemny dreszczyk gdy ich usta się zetknęły. Chłopak całował niesamowicie, aż tak, że Gryfonka miała ochotę unieść się nad ziemię. Jednak po chwili położyła dłoń na jego ramię i odsunęła się.

- Draco, ja... - Widział w jej oczach wahanie. Czyżby żałowała tego pocałunku?

- Coś się stało? - Spojrzał na nią krzywo, a ona wstała, choć miała nogi jak z waty.

- Nie mogę Ci tak ciągle ulegać. - Westchnęła zła na siebie.

- Poddajesz mi się, bo mój urok osobisty jest wyjątkowy. - Zaśmiał się i wstał, aby ponownie zbliżyć się do jej ust, ale ona odepchnęła go od siebie.

- Nie, Draco, ja mówię poważnie. Nie mogę wiecznie Ci się dawać... - Mruknęła lekko zawiedziona, bo strasznie pragnęła znowu go pocałować.

- Hermiono, daj spokój. Przyjaźnimy się, czy to źle?

- Pewnie, że nie, ale... oh, przepraszam, trochę mi odbija. - Zaśmiała się. - Chciałam być taka niezależna i pokazać Ci, że umiem się bez Ciebie obyć. Każda dziewczyna mnie męczy zaraz po tym jak widzi, że z Tobą rozmawiam. Uwielbiają Cię i zazdroszczą nawet tego, jak się z Tobą kłócę. - Odrzekła, a jasnowłosy zaczął się śmiać.

- To aż tak zabawne? Ciesz się, że nie musisz słuchać jak Lavender szlocha, że do tej pory nie zdobyła się na odwagę by nawet powiedzieć ci 'hej'.

- Chodzi o to, żebyś przestała na nie zwracać uwagę... Rób co chcesz i z kim chcesz i miej w poważaniu to co one mówią. - Uśmiechnął się. - A teraz... - Wziął z jej rąk szklankę i odstawił ją na stoliczek razem ze swoją. - Hermiono, zatańczysz? - Ukazał swój biały i olśniewający uśmiech.

- No cóż, chyba nie mam innego wyboru. - Zaśmiała się, podała chłopakowi dłoń i wspólnie udali się na parkiet.

W tle zaczęła lecieć spokojna muzyka, więc Ślizgon z uśmiechem ułożył dłonie na biodrach dziewczyny, a ona splotła swoje palce za jego karkiem i odpowiedziała mu szczerym uśmiechem. Zaczęli wolno kołysać się w rytm muzyki. Patrzyli sobie w oczy i widzieli w nich swoje odbicia. Oboje cieszyli się, że właśnie w ten sposób spędzili ten wieczór. Liczyli się tylko oni, muzyka, ten taniec i ich przyjaźń, która została odnowiona.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz