Rozdział czwarty

9K 383 108
                                    

Na lekcji Eliksirów profesor Snape tłumaczył Gryfonom działanie Eliksiru Wzbudzającego Euforię. Ich zadaniem było uwarzenie go w ciągu godziny. Na tablicy były zapisane składniki. Uczniowie używali książki pod tytułem Eliksiry dla zaawansowanych autorstwa Libacjusza Borage's, a tam na stronie 137 znajdował się "przepis" na ten eliksir.
Hermiona siedziała przy jednym kociołku z Harrym. Od dawna nie rozmawiali, a teraz jako, że Snape zajęty był tropieniem każdego ruchu Neville'a mogli to zrobić.

- Czyli mówisz, że najzwyczajniej w świecie latałaś sobie na miotle z Malfoy'em? Ze mną to nigdy nie chciałaś.. - Wywrócił oczami brunet, ale dziewczyna od razu skarciła go wzrokiem.

- Wiesz, że bałam się latać. Z resztą... nigdy nie lubiłam tego robić. Tobie idzie dobrze samemu, po co Ci jeszcze ja? - Odparła ze zmarszczonymi brwiami. Dodała do wywaru obraną figę abisyńską i kilka kolców jeżozwierza.

- Herm, wiesz co myślę o Twojej przyjaźni z Malfoy'em... - Zaczął chłopak.

- Tak, wiem. To samo co każdy, czyli w głowie wam tylko, żebym nawet na niego nie patrzyła. Harry, nie o to w tym chodzi. Chodzi o polepszenie stosunków gryfońsko - ślizgońskich.

- Sama jeszcze niedawno byłaś jak najbardziej przeciwko temu zakładowi, a teraz od tak zmieniłaś do tego nastawienie? Nie podoba mi się to, Miona... - Westchnął bliznowaty, pomieszał w kociołku i wrzucił kilka sporych liści mięty.

- Wiem, że może to się wydawać nieco dziwne, ale ja naprawdę wierzę, że ta tleniona fretka się zmieniła.. Zrozum mnie... chociaż Ty.. - Spojrzała na Niego przybita Gryfonka.

- Próbuję, Miona, ale sama wiesz, że dla mnie i Rona to nie takie proste.

- Na miłość boską, dla Rona nic nigdy nie jest proste. - Prychnęła brunetka. Ostatecznie wrzuciła do płynu piołun i cztery fasolki Sopophorusa. Ciecz miała kolor słonecznej żółci, czyli taki jaki powinien mieć ten eliksir. Na koniec lekcji Hermiona i Harry oddali na biurko kociołek z wywarem i wyszli z klasy. Oboje pokierowali się na lekcję Obrony Przed Czarną Magią. Kiedy weszli do sali, profesor Lupin poprosił ich, aby całą grupą udali się na błonia, ponieważ dzisiaj tam będą się uczyć. Lekcja ta odbywać się miała ze Ślizgonami. Kiedy obie klasy były już zebrane profesor Lupin rozpoczął swoją lekcję.

- Kochani, dzisiaj zajmiemy się jednym z ważniejszych, ale też i trudniejszych zaklęć, którym jest Zaklęcie Patronusa. Chciałbym poprosić kogoś o wyjaśnienie tego zaklęcia. - Odparł profesor. Hermiona uniosła rękę w górę, a nauczyciel udzielił jej głosu.

- Jest to zaklęcie obronne, używane do wyczarowania Patronusa, czyli tarczy, która jest zmaterializowaną postacią pozytywnej energii, o kształcie charakterystycznym wyglądzie dla każdego czarodzieja. Patronus jest stosowany między innymi do obrony przed dementorami i śmierciotulami. Wyczarowany patronus może także służyć jako „kurier", gdy chcemy przekazać komuś ważną wiadomość. Początkujący najpierw wyczarowują tylko mgiełkę, lecz niektórzy robią to specjalnie. - Prawie wyrecytowała dziewczyna.

- Pięknie, Hermiono. 10 punktów dla Gryffindoru. Tak jak Wasza koleżanka wspomniała, patronus służy do obrony przed dementorami i przybiera różne postacie w zależności od charakteru czarodzieja, który go wytwarza. Stańcie więc każdy w odstępie. - Polecił Lupin. - Spróbujcie przypomnieć sobie wszystkie Wasze dobre wspomnienia i krzyknijcie Expecto Patronum. - Uśmiechnął się. - No dalej, do roboty!

Wszyscy wzięli się do pracy. Większość Gryfonów nie miało problemu z wyczarowaniem cielesnego patronusa. Harry wytworzył jelenia, Hermiona wydrę, Ron terriera, a Seamus'owi udało się wyczarować patronusa w postaci lisa. Ślizgoni za to mieli z tym trudności. Jednym udało się wyczarować tarczę, lecz innym powstawała tylko mgiełka. Draco mimo wielu starań nie umiał wytworzyć nawet mgiełki. Chłopak nie posiadał dobrych wspomnień, co utrudniało mu tym bardziej pracę. W końcu zrezygnowany poddał się i przestał próbować.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz