Rozdział piętnasty

5K 259 19
                                    

Hermiona weszła do szpitala, usiadła przy Harrym, który najwidoczniej postanowił się zdrzemnąć i chwyciła jego dłoń. Siedziała spokojnie patrząc na przyjaciela. W myślach szczerze obwiniała się o wypadek Pottera, ponieważ mogła ich zatrzymać, mogła zaprzestać tym zabawom. Wtedy do pomieszczenia weszła zdruzgotana Ginny wyrywając starszą Gryfonkę z przemyśleń.

- Hej, Miona... - Odparła szybko, usiadła po drugiej stronie ciała Wybrańca. - Co z nim, jak się trzyma?

- Cześć, Ginny... Chyba dobrze.. Pani Pomfrey mówiła, że przy przyjmowaniu leków ma duże szanse na dobre zrośnięcie się kości, a tak w ogóle, to kto Ci o nim powiedział? - Spojrzała na nią.

- Ron powiedział Seamusowi, Seamus Deanowi, a Dean mi. Jak tylko się dowiedziałam przybiegłam tu i...

- Rozumiem, w porządku. - Przerwała jej. - Zależy Ci jeszcze na Harrym, prawda?

- Tak... znaczy to dość trudne, ale tak... oh, tyle razem przeszliśmy. - Rozmarzyła się rudowłosa, a Hermiona przytaknęła jej. - Przepraszam za to, że wtedy ja z Thomasem odeszliśmy jak Ernie i Draco się bili. - Westchnęła.

- Łatwo jest uciekać od tego co wydaje się nam trudne, wiem. - Odparła sucho.

- Nie, Miona, źle mnie zrozumiałaś. - Zaprotestowała. - Dean powiedział, że lepiej będzie jak pójdziemy po kogoś z Trzech Mioteł. Rosmertę albo jakiegoś nauczyciela, który tam był, ale jak wróciliśmy na miejsce nikogo już tam nie było. - Brunetka pokiwała głową posyłając młodszej delikatny uśmiech.

- Pospędzam trochę czasu z Harrym... będę mu przynosić lekcje i notatki, nie obrazisz się? - Odezwała się Hermiona.

- Nie, jasne, że nie. Harry to nie moja własność, a twoja nauka na pewno wyjdzie mu tylko na korzyść na OWuTeM'ach.

- O, cześć Mionka! Hej, Wiewiórko! Draco o wszystkim mi powiedział, przyszedłem zobaczyć czy jest z nim, aż tak źle. - Do skrzydła szpitalnego wparował Blaise Zabini. Czarnoskóry usiadł obok Ginevry i spojrzał na Bliznowatego. - Bez okularów wygląda inaczej. - Zaśmiał się cicho.

- Diable, zachowuj się trochę ciszej, Harry potrzebuje spokoju. - Syknęła Hermiona uciszając przyjaciela.

- Dobra, dobra... - Wywrócił oczami.

- Chwila, chwila... Herm, powiedziałaś o tym Malfoy'owi? - Ginny zmarszczyła brwi patrząc na koleżankę.

- Pomyślałam, że warto jest się tym z nim podzielić..

- Oh, no weź! Powiedziałaś tej fretce? A co go niby obchodzi to co się dzieje z Harrym? - Oburzyła się.

- Wiewiórko, spokojnie. Smok to przyjaciel nie masz się o co obawiać. - Powiedział spokojnie Blaise.

- Zabini, zamknij się lepiej... - Warknęła ruda.

- Dobra, wiecie co... Może zostawmy Pottera w spokoju i idźmy do swoich dormitoriów. - Westchnął Ślizgon.

- Tak, dobry pomysł. - Miona wstała i wyszła lekko poddenerwowana.

*

W następnych dniach Hermiona codziennie przychodziła do poszkodowanego. Dawała mu lekcje, notatki, przynosiła jakieś drobiazgi i opowiadała co się dzieje na lekcjach, przez co spędzała coraz mniej czasu z Draconem. Arystokrata nie najlepiej znosił rozłąkę z przyjaciółką. Chodził zdenerwowany, przygnębiony i zazdrosny. Na wszystkich krzyczał i nikogo nie chciał słuchać.

- Draco, od kilku dni ciągle jesteś naburmuszony. Może uda mi się jakoś pomóc? - Odparła ponętnie Daphne Greengrass. Ślizgonka robiła sobie nadzieje od czasu potańcówki u profesor Babbling.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz