Rozdział dwudziesty czwarty

4.9K 257 17
                                    

Zaraz po zakończeniu balu Draco i Hermiona udali się do jej dormitorium. Chłopak postanowił ją odprowadzić, bo kiedy powiedziała mu, żeby został, on stwierdził, że lepiej nie narażać się jej dzikim, napalonym i pijanym koleżankom. Szli razem ze splecionymi palcami ciesząc się wspólnym spędzaniem czasu, ale kiedyś to musi się skończyć.

- No... więc chyba jesteśmy. - Odparła puszczając dłoń blondyna, kiedy oboje znaleźli się w środku salonu Gryffindoru.

- W porządku... - odpowiedział cicho.

- Pójdę już. Dobranoc. - Skierowała się w stronę swojej sypialni. Miała małą nadzieję, że chłopak ją zatrzyma, ale nic podobnego się nie stało. Weszła po schodach, potem do pokoju i zamknęła za sobą drzwi opierając się o nie. Nie widziała jak Ślizgon odchodzi, ale to w pewnym sensie ją pocieszało.

*

Tydzień później życie Hermiony nadal wyglądało jak ze śmiesznej bajki pod tytułem "Hermiona Granger - dziewczyna, która przyjaźni się z największym przystojniakiem i kretynem w szkole i chyba coś do niego czuje, ale w życiu mu tego nie powie, choćby jej życie podsyłało jej do tego najlepszą scenerię i momenty & PRZYJACIELE." Nadeszła pora na egzaminy, które nosiły nazwę OWuTeM'y, czyli Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne. Były to takie testy, które pisali uczniowie klas siódmych. Były one z wybranych przez uczniów przedmiotów, dzięki którym mogły one wspomóc znalezienie lepszej pracy czy stanowiska, a kryteria oceniania były takie same jak na SUM'ach.

Hermiona chcąc wypaść na egzaminach jak najlepiej w pisaniu jak i w ubiorze, nałożyła na siebie obcisłą spódnicę przed kolano, białą koszulę, którą wsunęła w dolną część odzieży, tak aby jej talia wyglądała smuklej. Miała na sobie również czarne szpilki pod kolor spódnicy. Związała włosy w niesforny kok, usta pomalowała bezbarwnym błyszczykiem, a na policzki nałożyła małą warstwę różu. Wyglądała co najmniej jak uczennica ze szkoły, która przyszła na rozpoczęcie roku, a tuż po zakończeniu ceremonii miałaby pozwolić jakiemuś facetowi zerwać z siebie te ciuchy i... Nie, chwila, STOP. To idzie stanowczo za daleko, a ona była pewna, że nic takiego się nie wydarzy, więc mogła jedynie dalej błądzić w Ogrodzie nieodkrytych doznać panny Hermiony Granger. Wiecznej panny.

*

- Na miłość boską, jak ja się stresuję... - Jęknęła przerażona Gryfonka stojąc przed swoją przyjaciółką.

- Daj spokój, Miona... Pomyśl, że to normalny sprawdzian, taki jak zwykle. - Uspokajała ją Ginny.

- Łatwo Ci mówić, Ty piszesz to dopiero, AŻ za rok. - Prychnęła brunetka.

- Chyba już za rok. Dla mnie to też będzie ogromny stres, a na dodatek Ciebie wtedy nie będzie. Kto mnie będzie wspierał? - Mruknęła.

- Jak na razie to Ty wspieraj mnie, Gin... Umrę zaraz ze stresu... Oh, wolałabym spędzić miesiąc z Umbrige i Skeeter w piwnicy niż za chwilę musieć pisać te okropne testy! - Szlochała, a Weasley'ówna robiła wszystko, żeby ją pocieszyć. - Zostanę jakąś czarownicą, która będzie pokątnie sprzedawała kradzione rzeczy. Jak Fletcher! - Drżała z przerażenia.

- Oh, na Merlina, Miona! No tego już za wiele! Dasz sobie radę, uwierz w siebie, dziewczyno!

- Uwierz w siebie... Uwierz w siebie... - Powtarzała. - Wierzę w siebie, dam radę! - Krzyknęła uradowana próbując wspomóc się w jakikolwiek możliwy sposób.

Wtedy poczuła na swoim karku czyjś oddech i kiedy się obróciła ujrzała przed sobą cholernego pana perfekcję Malfoy'a. Był w białej koszuli, spodniach od garnituru i lakierkach, a włosy miał adekwatnie ułożone do powagi sytuacji.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz