Rozdział ósmy

6K 315 37
                                    

- Draco, daj spokój. - Dziewczyna zaśmiała się i poprawiła czapkę na głowie.

- Nie, Granger. Ja mówię poważnie... Słyszałem jakiś tydzień temu jak rozmawiali o tym na błoniach. Ty jeszcze wtedy byłaś w skrzydle szpitalnym. Nie chciałem Ci o tym od razu mówić, bo pewnie byś mi nie uwierzyła i...

- Nie wierzę Ci, Malfoy. Kłamiesz... - Powiedziała, a do jej oczu nabrały się łzy. - Ginny by mi tego nie zrobiła!

- Ale ja...

- Nie! Zamknij się. - Krzyknęła szlochając. - Nie chcę słuchać, ani tej durnej opowieści wyssanej z palca, ani Ciebie! - Odsunęła się od niego i pobiegła z powrotem do zamku.

- I nie odzywaj się do mnie! - Wrzasnęła kiedy stanęła już pod wejściem.

Pokierowała się od razu do dormitorium, weszła do sypialni i weszła pod kołdrę i zaczęła szlochać w niebo głosy. Sama nie wiedziała czy to co powiedział jej Dracon było prawdą, ale wiedziała, że Ginny i Ron na pewno nie mogli by jej tego zrobić. To byli jej najlepsi przyjaciele i ona na pewno takiego czegoś by im nie zrobiła. Czuła się okropnie z myślą, że Malfoy mógł ją okłamać. No, bo niby po co? Żeby zdobyć jej zaufanie, które już od dawna posiadał? Żeby jej zaimponować, co robił już od dawna? Na pewno czuła, że musi się dowiedzieć i to jak najszybciej, ale nie teraz. Teraz zalewała się łzami snując różne teorie na temat tego kto i dlaczego ją otruł. Postanowiła, że napisze list do Harry'ego. Wzięła więc kartkę papieru i pióro . Zamoczyła je w atramencie i zaczęła pisać.

Drogi Harry,
Dziękuję Ci serdecznie za cudowny prezent! Twój zestaw starych, trudno dostępnych ksiąg o Historii Hogwartu bardzo mnie wzruszył. Oby mój prezent również Ci się podobał. Mam nadzieję, że spędzasz święta w taki sposób w jaki chciałeś, że nie spotkała Cię żadna przykrość. Niestety ja nie mogę tego powiedzieć. Otóż zdarzyło się wiele dobrych rzeczy jakimi był na przykład prezent świąteczny od Ciebie, Dracona czy wspaniałe przesiadywanie z nim i rozprawianie o mugolskich jak i czarodziejskich wynalazkach, ale jak wiadomo nie mogło to trwać wiecznie. Jak mniemam pamiętasz o wydarzeniu z przed kilku tygodni - tego, że ktoś chciał mnie otruć. No więc Malfoy stwierdził, że sprawcami tego wydarzenia jest Ronald i Ginny, która jest moją najbliższą koleżanką.  Myślę, że oboje nie byliby wstanie mi tego zrobić, bo zbyt długo i dobrze się znamy, a przynajmniej JA bym im tego nie zrobiła. Życzę Ci Wesołych Świąt i liczę na szybką odpowiedź.

Twoja serdeczna przyjaciółka w potrzebie,
Hermiona x

Zwinęła list w rulonik, związała gumką recepturką i udała się do sowiarni. Weszła po marmurkowych schodkach na górę, przywołała małą sówkę z górnego rzędu i wręczyła jej zwiniątko w nóżki. Kiedy zwierzątko wyleciało przez okienko w pomieszczeniu Miona wróciła z sowiarni do zamku, ale niestety przy wejściu do pokoju wspólnego napotkała osobę, którą aktualnie najmniej chciała teraz widzieć.

- Granger, mogę wiedzieć dlaczego zwiałaś w trakcie rozmowy?

- Miałeś się do mnie nie odzywać, Malfoy. - Prychnęła.

- Skończ już z tymi fochami. Chcę Ci pomóc, ale ty odtrącasz moją pomocną dłoń. Nie rozumiesz, że źle robisz ignorując to co mówię? - Odparł blondnyn ze zmarszczonymi brwiami.

- Ale ja Ci nie wierzę, nie dociera to do Ciebie?

- A do Ciebie nie dociera, że mówię prawdę? Słyszałem jak o tym rozmawiali, widziałem ich! Może po prostu Weasley chciał się na Tobie odegrać za to, że ciągle się kłócicie i zaniedbujesz waszą... przyjaźń - Ledwo przez usta przeszło mu to słowo. - A jego głupiej siostrzyczce zaczęło po prostu przeszkadzać, że wolisz spędzać czas ze mną i Diabłem, niż z nią? Każdy byłby chyba zły, no nie?

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz