Rozdział czternasty

6.6K 272 30
                                    

Niestety los nie chciał dać im spokoju, więc postanowił wybudzić Blaise'a ze swojego snu i kiedy on otworzył oczy ujrzał całującą się dwójkę. Uśmiechnął się i nie mógł się powstrzymać.

- Wiedziałem! Wiedziałem, wy moje gołąbeczki! - Śmiał się cicho, a oni od razu się od siebie oderwali. Stalowooki odwrócił się w stronę czarnoskórego z miną, jakby chciał mu wypruć flaki.

- Ej, Zabini, weź sprawdź czy nie ma Cię przypadkiem w naszym dormitorium, co? - Zapytał sycząc przez zęby, ale z uśmiechem na twarzy. Był co prawda sztuczny, ale jednak był.

- Czyli przeszkadzam? - Diabeł nie mógł powstrzymać śmiechu. Wstał powoli nadal patrząc na Smoka.

- Wynocha! - Krzyknął Draco popędzając go, a tamten wybiegł z prędkością WystraszonegoKumplaWOpałachIBojącegoSięOWłasneŻycie/h. I kiedy drzwi ponownie się zamknęły blondyn wrócił wzrokiem do swojej przyjaciółki.

- No, więc, Granger... na czym skończyliśmy? - Zaśmiał się zbliżając swoją twarz do jej, ale ona była szybsza i zatrzymała jego usta dłonią.

- Najpierw mi powiesz, czy Ty mnie też lubisz, Malfoy. - Odparła stanowczo.

- Oj, no weź, przecież to chyba oczywiste. -Wywrócił oczami.

- Dla Ciebie może tak, ale dla mnie nie. No i z resztą chcę to usłyszeć od Ciebie. Teraz. - Czystokrwisty westchnął, spojrzał na Gryfonkę i odparł spojonym, pociągającym tonem.

- Granger. Lubię Cię. - Uśmiechnął się, a brunetka słysząc to odwzajemniła jego uśmiech i podarowała mu delikatnego.

- Teraz możemy już iść. - Odparła z uśmiechem próbując go z siebie zrzucić.

- Co? Czekaj, co? Tylko tyle? - Zaśmiał się, ale w jego głosie była nuta niesprawiedliwości.

- Malfoy, a na co Ty liczyłeś? To nie były oświadczyny, daj spokój. - Śmiała się i oboje wstali.

- Czuje się oszukany. - Mruknął krzyżując ręce na piersiach jak małe, obrażone dziecko.

- Tak, jak każdy. - Prychnęła.

*

Rankiem, tuż po obudzeniu się, Hermiona pomaszerowała na śniadanie. Zjadła pożądaną porcję musu jabłkowego i kawałek tarty dyniowej. Na Wielkiej Sali tak jak i w dormitorium nie było nikogo z jej bliższych znajomych. Dziewczyna postanowiła udać się przed szkołę i tak jak myślała spotkała tam Harry'ego i Rona rozmawiających o czymś zaciekle.

- Hej, chłopcy.. Co porabiacie? - Uśmiechnęła się zbliżając się do nich.

- Hej, Miona. Nic ciekawego, rozmawiamy o przyszłych mistrzostwach świata w Quidditcha. Obstawiamy kto może być na następnych. - Odrzekł Ron.

- A Ty co robisz? - Spojrzał na nią Wybraniec.

- Szukałam was, bo pomyślałam, że możemy odwiedzić Hagrida. - Uśmiechnęła się szeroko, a oni jeszcze szerzej.

- Poważnie, Hermiona? - Zdziwił się wesoły rudzielec.

- Tak, Ronald, poważnie. - Zaśmiała się i  wspólnie poszli do chatki Hagrida. Zapukali i po chwili oczekiwania i usłyszeniu krótkiego 'O cholibka, Kieł! Tak, prosz!' weszli.

- Cześć, Hagrid. - Szatyn przywitał swojego dużego przyjaciela, a razem z nim reszta.

- Hej, dzieciaki! O matko, ale wy wyrośliście... nie widziałem was od... - Zastanawiał się brodaty.

- Od poprzedniego roku w Hogwarcie. - Dokończyła za niego Herm.

- Oh, Hermiona... Jak Ty wyładniałaś... cholibka, nie sądziłem, że z Ciebie taka babka! - Śmiał się olbrzym, nalewając im herbaty do filiżanek.

I CAN MAKE YOU MINE | DRAMIONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz