26

13 4 2
                                    

Po pogrzebie i po tym jak wróciłam do Hiszpani chciałam żyć jak dawniej ale chyba jeszcze było za wcześnie.
Cały czas myślałam o Blu. Obwiniałam się o jego śmierć.
Niall cały czas zachęcał mnie żebym wyszła z domu.
Żebym pogadała z ludzmi i nie obwiniała się o jego śmierć.
Dobra łatwo powiedzieć ale ja w środku siebie miałam jakaś taką dziwną blokadę.
Bałam się że...właściwie to nie wiem czego sie bałam ale po prostu się bałam
-Kochanie?
-Tak?
-Wszystko okej?- Pokręciłam tylko przecząco głową. Niall usiadł obok mnie o mocno przytulił
-Będzie dobrze skarbie. Na prawdę będzie dobrze. Może nie teraz ale po jakimś czasie w końcu
-Czas leczy rany
-Dokładnie
-Ale zostawia blizny
-Kocham Cię
-Też Cię Kocham- Chłaopak pocałował mnie w czoło i zasnełam. Przykryta kocem, zapłakana ale ważne że w obięciach osoby którą kocham i z którą moge pżeleżeć tak całe życie

Obudziłam się następnego dnia o dziesiątej. Nialla nie było już w łóżku. Wstałam ubrałam getey i top do ćwiczeń. Bo o dziwo było mi ciepło
Zeszłam do kuchni i zobaczyła Nialla. Dobra zanim go zobaczyłam to go usłyszałam bo śpiewał sobie Little Things
-Hej
-O hej już wstałaś?- Skinełam głową u usiadłam na blaciw
-Jak wstałaś to gdzieś wieczorem pokedziemy bo nie pozwole Ci gnić tak w domu okej
-Niall al
-Okej czyli uzgodnione wieczorem jedziemy- Przewróciłam oczami i skończyłam z blatu. Potem zrobiłam sobie kakao a Niall usmażył mi omleta. Kochany.
-Clark!
-Co!
-Nic!
-Okej! Czmu krzyczymu!
-A czemu nie!
-Bo to jest dziwne!
-My jesteśmy dziwni!
-Też prawda!
-Ale i tak zajebiści!
-Prawda!- Niall podszedł do mnie i mnie pocałował. Potem powiedział że idzię zadzwonić do Harrego i poszedł do sypialnii po telefon. Ja w tym czasie stwierdziłam że powinnieśmy jechać pooglądać jakieś łóżeczka wózki i inne takie rzeczy potrzebne dziecku.
Pojedziemy ale to za jakąś godzinkę bo najpierw muszę zjeść i się ogarnąć.
Teraz wyglądam jak...pies. Ubrałam czarne krutkie spodenki i białą luźną bluzkę na szelkach. Związałam włosy w koka i zrobiłam lekki makijaż.
-Wow Clark
-Co?
-Chyba pierwszy raz w życiu widzę Cię w sandałach- Dobra tu Niall miał rację żadko chodze w sandałach. W zasadzie to są moje seugie sandały w życiu. Nie licząc wieku od moich narodzin do gdzieś siudmego roku życia bo w tedy chodziłam w sandałach, chyba.
Bo nie pamiętam
-No najprawdopodobniej tak ale mniejsza z tym co mówił Ci Harry?
-A nic ciekawego tak gadaliśmy i Olivia kazała Ci przekazać, że zostawiłaś u niej sukienkę taką czarną z białym kołnieżykiem a i że zadzwoni wieczorem
-Okej i musimy jechać pochodzić po sklepach
-Po co?
-Łóżeczko, jakiś wuzek nosidełko i inne takie
-Nie możemy jechać po prostu do jakiegoś auper sklepu dla dzieciaków tylko takiego jednego i tam wszystki kupić?
-Nie musimy pochodzić przykro mi- Pocałowałach chłopaka w policzek i zeszłam na dół. Wziełam z salonu telefon, zasunełam rolety i wyszliśmy z domu.
- Jedziemy na sushi?
-Pizza?
-Sushi i pizza?
-Okej ale najpierw sushi
-Boże Niall no dobra niech Ci będzie
-No i tak ma być- Chłopak sie do mnie wyszczeżył a ja zrobiłam mu zdjęcie
-Ej!
-No co? Będzie na twittera
-Boże dobijasz mnie
-Też Cię Kocham
-Pfff- Niall klepnoł mnie w udo a ja chwilę później mu oddałam.
Potem włączyłam radio. Akural leciała piosenka Toti Kelli Hollow więc zaczełam śpiewać. Nie wiem skąd ale Niall też to znał i śpiewaliśmy sobie razem.
Znaczy on śpiewał ja bardziej wyłam ale zaliczmy to jako śpiew.
-Wiesz że Harry stwierdził że jak to bedzie chłopczyk to powinniśmy go nazwać Harry?
-Żeby był takim idiotą jak wujek? Clark nie róbmy tego dziecku
-Jesteś okropny
-Stwierdzam fakty
-No weź przecież on wcalnie nie
-Clark on jest debilem i w tej kwestji zdania nie zmienię- Chłopak popatrzył na mnie a ja pokreciłam głową
-Uważaj!

Story Of My Life; New BeginningOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz