17.

884 55 20
                                    

Sala bankietowa jest na samej górze. W 20 centymetrowych szpilkach musiałam wjechać 3 piętra windą. Co za ironia. Teraz miałam 183 cm. Czyli byłam wyższa od swojego chłopaka. No prawie. Winda zatrzymała się dokładnie na przeciw drzwi do sali. Było w niej ciemno ale weszłam. Cisza spokój. Po chwili zapaliły się światła i ujrzałam całą kadrę z czapeczkami urodzinowymi.
-Wszystkiego najlepszego!! -Krzyknęli.

Z całego szczęścia rozpłakałam się. Zapomniałam o swoich urodzinach a oni pamiętali. Uczucie nie do opisania.

-Wszystkiego najlepszego kochanie. -Łukasz stanął za mną i przytulając od tyłu podał małe pudełeczko.

Otworzyłam je i zobaczyłam złoty wisiorek w kształcie aparatu a zamiast obiektywu był diament. Z tyłu było wygrawerowane "K&Ł" Keithleen i Łukasz.

-Kocham cię.!-krzyknęłam i Pocałowałam

-Dobra dobra. Teraz przyszedł czas na prezent od kadry.-Powiedział trener stojący z wielkim bukietem czerwonych róż. Piszczu pomógł zawiesić mi prezent od niego i podeszłam do Pana Adama który wręczył mi kwiaty.

-Wszystkiego najlepszego, zdrowia szczęścia jak i w miłości jak i w sukcesach różnego rodzaju. -Faken przytulił mnie i cmoknął w policzek. -Spokojnie ale to nie koniec prezentów. Krycha! Lewy! -Krzyknął a za chwilę pojawił się mój brat z designerską toberbka Michael Kors z wielką różową kokardą i Robert z koszulką z moim imieniem, numerem 26 czyli tyle ile mam obecnie lat i podpisami wszystkich piłkarzy.
-Jeju dziękuję wam wszystkim. -Powiedziałam.-Ja nawet zapomniałam że mam dziś urodziny a wy pamietaliście. Kochani jesteście.

-Tak serio to powiadomienie z fejsa nam przypomniało ale zrobiliśmy co się da. -Powiedział ze śmiechem Kuba.

-Ej ale chyba zapomniałaś o prezencie od najważniejszego. -Powiedział mój brat podchodząc do mnie ze sporej wielkości różowym pudłem. Otworzyłam pudełko a tam był słodki szczeniaczek maltańczyka. -Pozwoliłem sobie nazwać go poupée czyli lala po francusku a wymowa prawie jak pupil. -Zaśmiał się a ja odstawiłam pudełko i go z całej siły przytuliłam.
-Dziękuję Grześ. Kochany jesteś. Imię świetne wybrałeś.
-Ale to nie wszystko!-Powiedział podchodząc do Szczęsnego po mniejsze pudełeczko.
-Żebyś miała czym jeździć na zakupy i po karmę dla poupée taki drugi wspólny prezent ode mnie i Wojtka. Ale żebyś nie szalała po mojej Francji czeka na ciebie pod domem w Dortmundzie.

Otworzyłam Pudełko a tam kluczyk do samochodu z breloczkiem w kształcie aparatu także z diamentem ale z białego złota.

-Ocipieliście?! Samochód?! Kocham was!! -Krzyknęłam i przytuliłam ich.

-Wiesz. Nie wiedziałem że masz dziś urodziny i nie mam prawa podłączyć się pod jakikolwiek prezent to dostatniesz ode mnie taki skromny. -Powiedział Manu dając mi słoik Nutelli z kokardką.
-Manuu dziękuję! -Powiedziałam przytulając go.
-Matko boska! Manu daje ci Nutelle to na prawdę cię polubił. -Powiedział Lewy przytulając mnie.

Impreza rozkręciła się na całego. Ja i Agata jako jedyne dziewczyny byłyśmy co chwilę porywane do tańca. Nigdy nie bawiłam się tak dobrze na moich urodzinach. No może na mojej czy Grzesia osiemnastce gdzie w oby dwóch przypadkach musiała interweniować policja.

-I jak tam moja solenizantko?-spytał Piszczu całując mnie w szyję.
-Świetnie. Nigdy nie sądziłam że będę z całą kadrą spędzać moje urodziny. Kochani jesteście. A i dziękuję Ci skarbie za prezent.-Pocałowałam go czule.
-I tak Krycha mnie przebił. Ciekawe co za autko ci kupił.
-Twój prezent dla mnie ma wielki sentyment i jest najlepszy.-Powiedziałam a już po chwili byłam porwana do tańca przez trenera.

Impreza ciągnęła się w najlepsze do rana, trochę współczuję Grzesiowi że jako jedyny jest trzeźwy bez ani łyka alkoholu, ale widziałam że świetnie się bawi. Moje 26 urodziny zaliczam do udanych!!

DreamLove |Ł.P.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz