Kilka dni później.
Na pogrzebie Manu padało. Podobno kobiety w ciąży nie mogą chodzić na pogrzeby bo coś tam coś tam. Bla, bla, bla. Nie wierzę w to. Mimo sprzeciwu Łukasza i tak postanowiłam przyjść.
Tamtego dnia do Manu przyszedł Marco. Chciał wyjaśnić coś w sprawie meczu. Zastał już martwego Neuera. Napisał tylko list do Roberta. Nie chciał by ten obarczał się winą bo Niemiec już dawno chciał to zrobić.
-Robert jak się czujesz?-spytałam podchodząc do niego i Anki, objęta przez Łukasza.
-A jak mam się czuć? Osoba, którą kocham odeszła na zawsze. Czemu nic nie zrobiłem jak się okaleczał? -Przytulił mnie i płakał w ramię. Spojrzałam na Ankę, którą bolała cała ta sytuacja. Nie płakała mniej niż Lewandowski.-To przez ciebie!-krzyknął zapłakany Muller w stronę Lewego. W jego oczach było widać, że ma ochotę rozszarpać Roberta ale nie mógł tego zrobić bo miał obstawę policyjną.
-Faktycznie. To ja go napierdalałem za nic. Chociaż teraz daj Manuelowi spokój bo przynajmniej wiem, że już nikt go nie skrzywdzi. -Anka przytrzymała swojego byłego męża a obecnego chłopaka od którego złość i żal biły na kilometr, żeby nie zrobił żadnego głupstwa.Wszyscy wróciliśmy do swoich domów. Złapałam się za brzuch kiedy usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor w którym leciał materiał o Neuerze. Momentalnie zaczęłam płakać kiedy spojrzałam na szafkę, na której stał mój urodzinowy słoik nutelli z różową kokardką od Manuela, który dostałam na 26 urodziny.
-Chcesz coś do picia?-spytał mój ukochany przytuląc mnie do swojej piersi z pozwoleniem wypłakania się.
-Herbaty z cytryną i miodem bym się napiła. W tym moim ulubionym kubku.
-Dla mojej księżniczki zawsze.Kiedy Łukasz robił napój w kuchni, mój telefon zaczął dzwonić. Numer nieznany.
-Pani Keitleen Krychowiak?
-Tak. Kto mówi?
-Elizabeth Taylor. Dzwonię z galerii sztuk imienia Henryego Taylora w Nowym Yorku. Chciałabym zorganizować pani wystawę.
-Cieszę się bardzo.-w tym momencie do salonu wszedł Łukasz. -A kiedy miała by być ta wystawa?
-Za dwa tygodnie.-Nie! Nie zgadzam się!-krzyknął Łukasz.
-Ale co ci do cholery szkodzi!? Tydzień mnie nie Będzie! Dziecku nic się nie stanie!
-Sama tam nie polecisz.
-Dobra. Wezmę Anie i Agate. Zadowolony!?-krzyknęłam i wyszłam z salonu.
-Keith. Nie chcę się kłócić.
-Ale to robisz!! Daj mi spokój. Za tydzień wyjeżdżam.Spakowana razem z dziewczynami byłam już na lotnisku. Oczywiście Kuba z Robertem nie mieli sprzeciwów by dziewczyny leciały ze mną do Ameryki. Miałam podły humor bo nie odezwałam się przez ten tydzień do Łukasza. Złapałam się za brzuch i uśmiechnęłam się.
-Dziewczyny. Ja nie mogę lecieć. Nie jak jestem pokłócona z Piszczem. Samolot jest za pół godziny. Zdążę. -Powiedziałam i pocałowałam w policzek najpierw brunetkę a potem blondynkę. Wyszłam i skierowałam się w stronę mojego samochodu i pędziłam do ukochanego. Nie mogłam wyjechać bez jego pocałunku. Wyjazd z parkingu i huk. Kurwa...
#Krycha#
Siedziałem na Malcie z Celią. Z Wojtkiem to zakończony etap kiedy wrócił do Mariny zostawiając mi tylko karteczkę, że odchodzi. Zastanawiam się tylko jak powiedzieć Keith, że poupée nie żyje. Zabije frajera który go potrącił. Albo nie. Mam inny pomysł. Kupię takiego samego i się nie zorientuje. Faajnie, sto myśli na sekundę. Opalałem swoje idealne ciałko, kiedy ktoś mi zasłonił słońce. Poczułem nie aż tak bardzo ciężki ciężar na sobie i pocałunki na szyi i rzuchwie. Otworzyłem oczy i zobaczyłem moją ukochaną. Zrezygnowałem z bycia gejem i postanowiłem dać szansę francuzce.
-I co tam kochanie? -Spytałem łapiąc ją za jędrne pośladki.
-Mam problem. -Powiedziała patrząc mi w oczy.
-Słucham?
-Bo jak szukałam w sklepie tych danonków to ich nie znalazłam. -Ja się tylko zaśmiałem widząc jej bezradną minę.
-Spokojnie. Myślisz że nie wziąłem sobie zapasu? -Pocałowałem ją i mocno przytuliłem.Zerwałem się tknięty jakimś dziwnym przeczuciem, że coś się stało.
-Co się dzieje skarbie?-spytała zaniepokojona Celia.
-Nie nic. Muszę tylko zadzwonić do Keith.3,4,5 sygnał dziesiątego połączenia a ona nadal nie odbiera. Miała dziś wylecieć do stanów na wystawę a tu chuj nie odbiera. Jak coś się jej stało pochlastam się. Zadzwoniłem tym razem do Piszcza.
-No co jest Krycha?-spytał z lekkim śmiechem.
-Śmiej się dalej kurwa! Gdzie jest Keith?
-Stłuczkę miała.-zaczął się śmiać jeszcze bardziej.
-Że co?! Że jak?! Że z kim?! Celia daj danonka bo nie wytrzymam.
-Spokojnie. Ze Mną miała Stłuczkę. Dzidzia cała, Keith jutro jedzie do stanów.
-Jaka Dzidzia?
-No to ty nie wiedziałeś, że będziesz wujkiem? Keith jest w 3 miesiącu ciąży.
-Ojakurwapierdole jezuuuu jak zajebiscieee. Jak Keith wróci odwiedzę was z Celią i chce być chrzestnym!-krzyknąłem.
-Spoko. -Zaśmiał się. -Dobra kończę bo teraz się musimy dogadać kogo to była wina.Rozłączył się a ja miałem wrażenie, że płakał ze śmiechu.
#piszczu#
Stłuczka z moją ukochaną? Bezcenne. Cieszę się, że się pogodziliśmy a teraz policja się na nas wkurza bo kłócimy się kogo była wina. Ja mówię, że moja a Keith, że jej.
-Dobrze. Państwo się już sami dogadają.-Kocham cię Keith.
-Też cię kocham pacanie.-zaśmiała się słodko i pocałowała mnie.No to ostatni rozdział za nami :(
Dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę. Biorę się za pisanie epilogu
Kocham 💜

CZYTASZ
DreamLove |Ł.P.|
FanfikceOna- Zwykła dziewczyna której nie interesuje nic poza fotografią. On- Piłkarz światowej sławy. Pomocnik w Borussi Dortmund. Oni- Nigdy się nie poznali a mimo to zakochali się w sobie na zabój. Jak to możliwe? Okładka: @ananalia