Po moim powrocie z biegania wcielam mój plan w życie. Udaję obojętną i nie zwracam uwagę na męża, który cały czas kręci się wokół mnie, ale nic nie mówi. Za to, że nazwał mnie nieodpowiedzialną- nie mam ochoty rozmawiać z nim.
-O co jesteś zła?- staje przede mną jak zwykle ubrany w koszulę i spodnie od garnituru, gdy oglądam telewizję.
-Mógłbyś się odsunąć?- pytam.
-Nie, dopóki mi nie odpowiesz.- pierwszy raz odkąd go znam (a to już jakieś 4 lata) podniósł aż tak głos.
-Powinieneś się domyślić, że nie celowo nie wyszłam wczoraj z pracy, tylko mi nie powiedziałeś, o której jest ten cholerny bal.- ja też nie powstrzymuję się od ostrego tonu.
-Mówiłem ci dwa razy.- jego głos jest ostry.- Ale oczywiście praca wygrywa ze mną.
-A ile ty mi poświęcasz czasu?- patrzę na niego.- Dokładnie tyle ile ja tobie. Mijamy się tylko. Pomyśl, że to nie tylko moja wina. Od czasu ślubu, który był prawie 3 lata temu, byliśmy tylko raz na wakacjach.- wstaję.
-A czy to ja wiecznie mówię, że jestem zajęty?
-Nigdy nie powiedziałam ci tak. Znów wymyślasz.
-Jak to nie. Nawet nie zasypiamy już razem, bo ty pracujesz do nocy.
-Jak ochłoniesz to powiedz.- mówię i wściekła wstaję kierując się do mojej oazy spokoju- mam na myśli gabinet.
Przy obiedzie żadne z nas się nie odzywa. Nawet nie zamieniamy ze sobą dwóch słów. Kiedy kończę jeść dziękuję i wychodzę. W zasadzie nie pracuję teraz, bo czytam książkę, ale nie chcę widzieć Liama. Tak mija do wieczora. Kiedy kładę się spać, widzę, że Liama jeszcze nie ma.
-Jutro wyjeżdżamy o 8.- komunikuje mi i kładzie się obok.- Zrozumiałaś czy mam powtórzyć?
-Nie jestem dzieckiem i kiedy coś mówisz słyszę i rozumiem to.
Rano wstaję wczas i idę wziąć prysznic. Kiedy kończę przechodzę do garderoby i wybieram jakąś jasnoniebieską sukienkę. Maluję się, co zajmuje mi wiele czasu, bo prawie nie spałam w nocy, a później układam włosy i schodzę na dół. W kuchni siedzi już Liam ubrany w garnitur. Śniadanie jemy w ciszy, a kiedy kończę wstaję i idę do garażu, gdzie czekam na mojego męża w jego samochodzie.
-Przepraszam.- mówi, kiedy wsiada.- Musimy jeszcze o tym porozmawiać i wyjaśnić wszystko do końca, a później iść na jakiś wspólny kompromis.
-Jedźmy.- odpowiadam.- Nie mam ochoty psuć sobie niedzielnego poranka kolejną kłótnią z tobą, dlatego porozmawiamy po powrocie.
Nasze 3 godziny spędzone w podróży są bardzo ciche. Nikt się nie odzywa. Zdaję sobie sprawę z tego, że wraz upływem czasu muszę przygotować się na granie szczęśliwego małżeństwa przed moimi rodzicami. Gdybym tylko pokazała przed mamą, że coś jest nie tak, stwierdzi, że to tylko moja wina. Czasem mam wrażenie, że Liam jest dla niej ważniejszy. Kiedy patrzę na znajomy dom czuję szczęście, a zarazem obawę, co tym razem moja mama mi zarzuci.
-Przed rodzicami zachowujemy się jakby nic się nie stało.- mówię a Payne wysiada.
Teraz czas na cały dzień męczarni.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...