Wczorajszy wieczór mija bardzo spokojnie. Kiedy budzę się następnego ranka w moich myślach pojawia się znów zdanie, które powiedział Louis wczoraj do Harry'ego. Na razie nie dopuszczam do siebie myśli, że mogę mu się podobać, bo przecież ja sama nic nie zauważyłam. Traktujemy się jak dobrzy przyjaciele i tylko tyle, a przynajmniej tak mi się wydaje. Harry to świetny gość, który oprócz fajnego wyglądu, ma też wiele zalet. Liam w żadnej sytuacji nie zachowałby się jak Styles. Nigdy nie obchodziło go, co ja czuję. Tak samo jak moją mamę. Zawsze miałam lepszy kontakt z tatą, bo był normalnym rodzicem, a mama od zawsze chciała tylko, żebym wyszła za Liama, bo jest dobrą partią.
Dzisiaj postanawiam, że pójdę na zakupy. Chcę zmienić trochę mój styl. Mam dość wiecznie dopasowanych eleganckich i bardzo drogich sukienek. Teraz czas pokazać, że jest się jeszcze młodym i można nosić dżinsy na elegancko. Przecież wszyscy tak robią- podpowiada mi moja podświadomość.
-Cześć.- mówi Harry, kiedy schodzi na dół, a ja przygotowuję śniadanie.
-Hej, siadaj. Zaraz będzie śniadanie.- mówię z uśmiechem.
-To ja zawsze robię śniadania.- odpowiada, kiedy podaje mu talerz.
-Wiem, ale nie chcę cię wykorzystywać. A no właśnie, jutro lub pojutrze wrócę do Anglii.
-Możesz zostać ile chcesz.- mówi.
-Wiem, ale moja firma sama długo nie pociągnie.
-Ok. Co dzisiaj będziesz robić?
-Mam w planach zakupy.- odpowiadam.
-Z chęcią bym poszedł.- mówi.- Jeżeli chciałabyś mojego towarzystwa to w okolicach lunchu będę już miał wolne.
-Byłoby super, bo nie znam okolicy.
Ustalamy, że Harry przyjedzie do domu, jak będzie miał czas i pojedziemy na te zakupy. Przedpołudnie mija mi bardzo szybko. Dzwonię do Blanki, a chwilę później pojawia się Styles.
-Szybki jesteś.- mówię, kiedy wchodzi do domu.
-Dla ciebie zawsze.- dopowiada i uśmiecha się, znów ukazując dołeczki. – Jedziemy?
Po kilkunastu minutowej jeździe docieramy do wielkiego centrum handlowego. Rozmawiamy z Harry'm na temat tego, co chcemy kupić. Muszę przyznać, że jest dobry w zakupach to znaczy świetnie doradza. Dzięki niemu kupuje kilka par dżinsów i podkoszulków, których nigdy nie było w mojej szafie. Teraz zastanawiam się jeszcze nad jedną parą spodni.
-Nie wiem czy je kupić.-mówię, kiedy wychodzę z przymierzalni, żeby pokazać się Harry'emu.
-Mogę odpowiedzieć jak typowy facet?- pyta mnie, a ja skinam głową.- Twój tyłek wygląda w nich zajebiście.- na jego słowa zaczynam się śmiać.- Taka prawda.- dodaje.
-Ok, to je kupię.- mówię i znikam w przymierzalni.
Harry również kupuje sobie kilka ciuchów, a później jedziemy do domu.
-Myślisz, że Louis będzie miał jutro czas przed południem?
-Nie wiem, ale raczej.
-Chciałabym się z nim spotkać i obgadać mój rozwód.
-Jesteś tego pewna?
-Tak, nie kocham go już i on mnie też. W zasadzie uświadomiłam sobie, że nigdy go nie kochałam.
-Dlaczego za niego wyszłaś?
-Wiesz jak jest w bogatych rodzinach. Musiałam wyjść za „dobrą partię".- lekko się śmieję.- Moja mama od dziecka powtarzała, że Liam to ten mój jedyny, a ja wyrosłam w przekonaniu, że tak jest.
-Rozumiem. Jeżeli mam powiedzieć szczerze to ja dopiero teraz wiem, że nie kochałem Margaret jak żony, ewentualnie widziałem w niej przyjaciółkę. Później ona mnie zdradziła, więc się rozwiedliśmy. Pokochałem dopiero te... -urywa.- Nie ważne.- dodaje i spuszcza wzrok.
Ja nie ążę tematu, jakby chciał to by powiedział. Nie zastanawiam się nawet na sensem tych słów. Nie chcę. Zmieniam temat i dzwonię do Louisa. Umawiam się zanim na jutrzejszy poranek, a chwilę później rezerwuję lot na 18 do Londynu.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...