Myślałam, że nasze plany dotyczące naprawy związku będą szły gorzej. Wczoraj spełniliśmy obietnicę i popołudnie spędzaliśmy razem. Dzisiaj zaplanowaliśmy wyjście do kina.
-Mam tylko prośbę, możemy iść do kina na 18: 30?- pytam, kiedy jemy razem śniadanie.
-Dobrze. Masz coś w pracy?
-Tak, mam ważne spotkanie z klientem z Ameryki i będzie dopiero o 16: 30.
-Rozumiem, to może ja zawiozę cię teraz do biura i pojadę do kancelarii, a popołudniu Cię odbiorę i pojedziemy prosto do kina.
-Jak dla mnie w porządku. Możemy iść?
Razem wychodzimy z domu i paręnaście minut później wysiadam przed moim biurowcem.
Dzień spędzam na innych spotkaniach, a także na zatwierdzaniu niektórych projektów. Kiedy wybija 16:20 do mojego gabinetu dzwoni Alice.
-Pan Styles już jest.
-Niech przyjdzie do mnie.- odpowiadam i rozłączam się.
Za chwilę ktoś puka, więc mówię „proszę".
-Dzień dobry. Harry Styles- podchodzi do mnie i kiedy podaje mu dłoń, całuje ją.
-Dzień dobry. Vivienne Fireheart- Payne Proszę usiąść.
-Dziękuję, że chciała się pani ze mną spotkać. Przepraszam, że umówiłem spotkanie tak późno, ale dopiero rano przyleciałem ze Stanów.
-Nic nie szkodzi. Proszę powiedzieć mi o planach naszej współpracy.
-Zajmuję się sprzedażą nieruchomości, lecz czasem są one nieurządzone lub tylko częściowo, dlatego potrzebuję architekta.- mówi.- Chciałbym, żeby pani firma projektowała konkretne nieruchomości.
-Rozumiem, chciałabym poznać szczegółowo, co jest do zaprojektowania.
Pan Styles opowiada o firmie, a ja mam okazję przyjrzeć mu się. Jak na prezesa jest ubrany bardzo luźno. Zwyczajny biały t-shirt, który eksponuje jego mocno wytatuowane ręce, a do tego czarne rurki. Dziwnie się czuję siedząc w eleganckiej koszuli i spodniach. Jego długie włosy opadają mu na czoło. Muszę przyznać, że ma bardzo ładne loki, które dodają mu uroku.
-Kiedy będziemy mogli podpisać umowę?- pyta z uśmiechem przerywając moje myślenie o nim.
-Kiedy pan wraca do Stanów?
-W poniedziałek wieczorem wylatuję, więc jeżeli to nie problem moglibyśmy spotkać się w poniedziałek do południa.
-Mój prawnik przygotuje umowę.- odpowiadam i podajemy sobie ręce.
-Kończy już pani?- pyta mnie, gdy zabieram torebkę.
-Tak.
-Może pójdziemy na kawę?- wychodzimy razem z gabinetu i widzę stojącego przy Alice Liama.
-Przepraszam, ale jestem już umówiona.- skina głową.- Alice zapisz mi spotkanie na 10 z panem Stylesem w poniedziałek.
-Do zobaczenia, pani Payne.- żegna mnie z wielkim uśmiechem i odchodzi.
-Do zobaczenia.- odpowiadam również się uśmiechając.- Idziemy?- zwracam się do Liama.
-Kto to był i dlaczego nas nie przedstawiłaś?- mówi, kiedy odchodzimy kawałek dalej.
-Mój przyszły partner biznesowy, który się spieszył.- odpowiadam, choć trochę kłamię, ale jakoś nie mam potrzeby mówienia mu, że to mój mąż.- Napiszesz umowę współpracy na poniedziałek?
Nie wstydzę się mojego męża, ale przy Stylesie wyglądałby na sztywniaka. Wiem z doświadczenia, że nie przypadliby sobie do gustu, dlatego nie muszą się teraz poznawać.
-Jutro przyjadę do ciebie i razem ustalimy szczegóły.
-Dobrze.
-I chciałbym, żebyś kontakty z tym nieprofesjonalnym i nieeleganckim panem ograniczyła do minimum.
-Nie znasz go.- bronię Stylesa.
-Ale to nie towarzystwo dla Ciebie, Vivienne.
-Jeżeli chcesz, żebyśmy spędzili miło ten wieczór to radzę Ci, żebyś nic nie mówił już na jego temat.- patrzę na niego wymownym wzrokiem, a on tylko wzdycha.
W końcu w ciszy dojeżdżamy do kina, gdzie idziemy na jakiś romans. Nie bardzo podoba mi się film o średniowiecznej miłości, ale mój mąż jest zachwycony. W drodze powrotnej nie umie przestać zachwalać filmu, przytakuję mu tylko i marzę, żeby coś zjeść, bo od lunchu nie miałam na to czasu.
![](https://img.wattpad.com/cover/80316027-288-k131562.jpg)
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...