ROZDZIAŁ 3

362 13 1
                                    

Rano rozmawiamy z Liamem bardzo mało, gdyż on wstaje później, a ja znikam po szybkiej rozmowie. To nie tak, że nie chcę z nim rozmawiać, ale on cały czas mówi, że za dużo pracuję i nie mam dla niego czasu, nie zważając na to, że on robi dokładnie to samo. Mój dzień w pracy mija bardzo szybko. Kiedy widzę, że nie mam dzisiaj nic więcej do zrobienia, postanawiam, że zacznę coś z mojego jutrzejszego planu. Robię to dopóki ktoś nie wchodzi do mojego biura.

-Vivienne Payne skończyłaś pracę 10 minut temu.- mówi Blanca, a ja spoglądam na zegar.

-Racja, już się zbieram. Spakuję dokumenty i możemy wychodzić.

Rozmawiamy jadąc do galerii handlowej.

-Masz już coś wybrane?- pyta mnie, gdy stoimy w korku.

-Myślałam coś o długiej sukience z rozcięciem.- wzdycham i ruszam z miejsca.

-Vivi, co się dzieje?

-Nie, nic po prostu Liam czepia się mojej pracy, a wczoraj na naszej niby romantycznej kolacji gadał cały czas o swojej pracy.- wzdycham.

-Obaj jesteście tacy sami. Praca, praca i praca.- zaśmiała się.- Gdzie czas na miłość?- to pytanie zostaje bez odpowiedzi.

W końcu dojeżdżamy pod sklepy i idziemy po kolei. W końcu w jednym z bardzo drogich sklepów znajduję mój ideał- długą szafirową sukienkę z bardzo dużym rozcięciem z boku.

-Blanca, co myślisz?- wychodzę z przymierzalni.

-Wyglądasz bosko. Pasuje Ci do oczu.- mówi, a ja zadowolona przebieram się i idę zapłacić.

W następnym sklepie moja przyjaciółka wybiera kilka sukienek i w końcu pomagam jej wybrać idealną. Blanca kupuje kremową sukienkę przed kolano, która ślicznie wygląda na tle jej oliwkowej cery jak i czarnych jak węgiel włosów.

Kiedy uznajemy nasze zakupy za zakończone, odwożę ją do domu, a później sama przyjeżdżam do apartamentu, gdzie czeka na mnie mój mąż.

-Gdzie byłaś?- pyta, gdy siadam w naszej jadalni.- Znowu cały czas cię nie ma.- patrzy na mnie z wyrzutami.

-Z Blancą.- odpowiadam i zabieram się za jedzenie.

-Pracowałyście?

-Nie, kupowałyśmy sukienki.

Nic nie odpowiada tylko skina głową.

-Dzwoniła do mnie twoja mama. Zaprosiła nas na obiad w niedzielę, więc powiedziałem, że będziemy.

-Dobrze. Chcesz obejrzeć jakiś film?- silę się na uśmiech.

-Nie masz pracy?

-Dzisiaj nie.

-To nowość, ale chętnie.

Za chwilę oboje leżymy w naszej sypialni i na wielkim ekranie oglądamy jakąś komedię. Na początku komentujemy, ale później zasypiam i budzę się dopiero rano.

I kolejny dzień mija stałą rutyną. Postanawiam dzisiaj iść na lunch z Blancą i Zafirem, jeżeli będą chcieli. Wychodzę z biura i zjeżdżam na poziom ich biur.

-Macie ochotę iść ze mną na lunch?- pytam, kiedy jestem już w ich biurze.

-Bardzo chętnie.- pierwszy wstaje Zafir i w trójkę idziemy do restauracji obok.

Kiedy składamy już zamówienia, zaczynamy rozmowę.

-Jakieś plany na weekend?- pytam ich.

-Raczej nic.- odpowiada mi Blanca.- A ty?

-Piątek bal, sobota luz, a w niedzielę jedziemy do moich rodziców na obiad.

-Cóż tak?- pyta Zafir.

-Nie wiem, zaprosili nas.

-Chyba się nie cieszysz.- stwierdzają oboje.

-Tak, bo znów będę słuchać porad mojej mamy na temat małżeństwa, dzieci i innych.- wzdycham.- Dobra, wracamy do pracy moi drodzy.


Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz