Rano rozmawiamy z Liamem bardzo mało, gdyż on wstaje później, a ja znikam po szybkiej rozmowie. To nie tak, że nie chcę z nim rozmawiać, ale on cały czas mówi, że za dużo pracuję i nie mam dla niego czasu, nie zważając na to, że on robi dokładnie to samo. Mój dzień w pracy mija bardzo szybko. Kiedy widzę, że nie mam dzisiaj nic więcej do zrobienia, postanawiam, że zacznę coś z mojego jutrzejszego planu. Robię to dopóki ktoś nie wchodzi do mojego biura.
-Vivienne Payne skończyłaś pracę 10 minut temu.- mówi Blanca, a ja spoglądam na zegar.
-Racja, już się zbieram. Spakuję dokumenty i możemy wychodzić.
Rozmawiamy jadąc do galerii handlowej.
-Masz już coś wybrane?- pyta mnie, gdy stoimy w korku.
-Myślałam coś o długiej sukience z rozcięciem.- wzdycham i ruszam z miejsca.
-Vivi, co się dzieje?
-Nie, nic po prostu Liam czepia się mojej pracy, a wczoraj na naszej niby romantycznej kolacji gadał cały czas o swojej pracy.- wzdycham.
-Obaj jesteście tacy sami. Praca, praca i praca.- zaśmiała się.- Gdzie czas na miłość?- to pytanie zostaje bez odpowiedzi.
W końcu dojeżdżamy pod sklepy i idziemy po kolei. W końcu w jednym z bardzo drogich sklepów znajduję mój ideał- długą szafirową sukienkę z bardzo dużym rozcięciem z boku.
-Blanca, co myślisz?- wychodzę z przymierzalni.
-Wyglądasz bosko. Pasuje Ci do oczu.- mówi, a ja zadowolona przebieram się i idę zapłacić.
W następnym sklepie moja przyjaciółka wybiera kilka sukienek i w końcu pomagam jej wybrać idealną. Blanca kupuje kremową sukienkę przed kolano, która ślicznie wygląda na tle jej oliwkowej cery jak i czarnych jak węgiel włosów.
Kiedy uznajemy nasze zakupy za zakończone, odwożę ją do domu, a później sama przyjeżdżam do apartamentu, gdzie czeka na mnie mój mąż.
-Gdzie byłaś?- pyta, gdy siadam w naszej jadalni.- Znowu cały czas cię nie ma.- patrzy na mnie z wyrzutami.
-Z Blancą.- odpowiadam i zabieram się za jedzenie.
-Pracowałyście?
-Nie, kupowałyśmy sukienki.
Nic nie odpowiada tylko skina głową.
-Dzwoniła do mnie twoja mama. Zaprosiła nas na obiad w niedzielę, więc powiedziałem, że będziemy.
-Dobrze. Chcesz obejrzeć jakiś film?- silę się na uśmiech.
-Nie masz pracy?
-Dzisiaj nie.
-To nowość, ale chętnie.
Za chwilę oboje leżymy w naszej sypialni i na wielkim ekranie oglądamy jakąś komedię. Na początku komentujemy, ale później zasypiam i budzę się dopiero rano.
I kolejny dzień mija stałą rutyną. Postanawiam dzisiaj iść na lunch z Blancą i Zafirem, jeżeli będą chcieli. Wychodzę z biura i zjeżdżam na poziom ich biur.
-Macie ochotę iść ze mną na lunch?- pytam, kiedy jestem już w ich biurze.
-Bardzo chętnie.- pierwszy wstaje Zafir i w trójkę idziemy do restauracji obok.
Kiedy składamy już zamówienia, zaczynamy rozmowę.
-Jakieś plany na weekend?- pytam ich.
-Raczej nic.- odpowiada mi Blanca.- A ty?
-Piątek bal, sobota luz, a w niedzielę jedziemy do moich rodziców na obiad.
-Cóż tak?- pyta Zafir.
-Nie wiem, zaprosili nas.
-Chyba się nie cieszysz.- stwierdzają oboje.
-Tak, bo znów będę słuchać porad mojej mamy na temat małżeństwa, dzieci i innych.- wzdycham.- Dobra, wracamy do pracy moi drodzy.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
Fiksi PenggemarVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...