ROZDZIAŁ 21

244 12 0
                                    

Kiedy wracam do domu, Liama nie ma. Chyba jest na mnie poważnie wściekły. Czekam na niego dosyć długo. Mój mąż zjawia się w domu dopiero przed 22.

-Gdzie byłeś?- pytam stojąc na schodach.

-Co cię to obchodzi?- odpowiada oschło.- Zajmij się tym swoim Amerykaninem, a nie mną. I tak się dla ciebie nie liczę.

-Co ty wygadujesz? To ty jesteś moim mężem, a Harry tylko kontrahentem.

-Widziałaś się z nim?- pyta stojąc tuż przede mną.

-Nie, dlaczego bym miała?

-W sumie nie wiem.

-Porozmawiajmy na spokojnie.- mówię i wskazuję na kanapę, gdzie po chwili oboje siadamy.

Tłumaczę Liamowi jeszcze raz wszystko. Co chwilę wtrąca jakieś swoje uwagi, ale ja je ignoruję.

-Czyli, że nie zdradziłaś mnie?- pyta, kiedy już nic nie mówię.

-Znasz mnie chyba na tyle, żeby sobie samemu odpowiedzieć na to pytanie.- patrzę na niego.

-Masz rację.- mówi i siedzi nadal obok.

-To co dzisiaj robimy?

-Ja muszę załatwić coś.- mówi i wstaje.

- O tej porze?- patrzę na zegarek, który wskazuje 23.

-Tak, jeden klient chciał się teraz spotkać, bo wracał dopiero dzisiaj popołudniu, a jutro ma rozprawę.

Przytakuję mu i wychodzę po schodach na górę. Postanawiam, że napiszę do Harry'ego. Wiem, że jest późno, ale miał jechać do rodziców.

JA: Śpisz?

HARRY: Nie, jadę do rodziców do Holmes Chapel.

JA: Nie pisz, jak prowadzisz!

HARRY: Dokładniej jestem na stacji, bo musiałem zatankować. A ty, czemu nie śpisz?

JA: Nie mogę zasnąć.

HARRY: Twój mąż będzie zły, że ze mną piszesz.

JA: Nie ma go. Pojechał na jakieś spotkanie podobno.

HARRY: Pewnie to coś ważnego...

JA: Może... Nie zawracam już głowy. Miłej podróży.

HARRY: Dzięki, napiszę rano. Miłej nocy.

Kiedy kończę z nim pisać, leżę w łóżku i przekręcam się z boku na bok. Kiedy zasypiam Liama jeszcze nie ma. Przebudzam się, kiedy wchodzi do sypialni. To jest dziwne, bo za oknem jest już jasno, a zegar pokazuje 6:30.

-Gdzie byłeś całą noc?- pytam go.

-Spotkałem jeszcze dawnego kolegę i jakoś nam zeszło.

Widzę po nim, że kłamie, ale udaję, że mu wierzę. Kiedy przechodzę koło Liama czuję dziwny zapach. Damskie perfumy.

-Kolegę czy koleżankę?- pytam ostrzej.

-Kolegę. Dlaczego pytasz?

-Pachniesz damskimi perfumami i to nie są moje perfumy.

-Zwariowałaś.- mówi i wychodzi do łazienki.

Ja natomiast schodzę na dół i idę do pani Wilson.

-Śniadanie zaraz będzie.- mówi.

-Mogę się coś zapytać pani?

-Oczywiście.

-Czy Liam sypiał w domu, kiedy mnie nie było?

-Nie zawsze.- odpowiada.

-Dziękuję, proszę mu tylko nie mówić, że pytałam.

-Oczywiście. Dzisiaj go też nie było, prawda?- pyta, a ja kiwam głowę.- Dam pani radę, niech pani zacznie go lepiej sprawdzać. Szkoda pani dla niego.- mówi z uśmiechem, a ja skinam głową.

Muszę z kimś porozmawiać, a nie chcę zawracać głowy Harry'emu, bo pisał, że dojechał. Zaproszę rodziców do nas, z tatą najlepiej będzie pogadać.

-Halo?

-Cześć mamo. Może przyjedziecie do nas jutro na obiad?

-Tak, bardzo chętnie.- odpowiada.

-To do zobaczenia.- mówię i się rozłączam.

Idę na górę, gdzie Liam rozmawia w sypialni przez telefon.

-Tak, będę.- słyszę.- Pa, do zobaczenia.

-Liam?- pytam kiedy wchodzę.

-Tak?

-Moi rodzice jutro przyjadą.- mówię.

-Dobrze.- odpowiada.- Musimy też kiedyś zaprosić moich.

-Może w następny weekend?

-Super.

Lubię rodziców Liama, ale są strasznie sztywni. Jeszcze bardziej niż Liam i moja mama. Będę to musiała jakoś przeżyć. Zastanawia mnie z kim rozmawiał, ale nie chcę go teraz pytać.


Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz