Dni do niedzieli minęły bardzo szybko. W piątek dzwonił Louis, że przyleciał do Anglii i mój pozew o rozwód został złożony. Miałam wczoraj pojechać do rodziców, ale kiedy tylko mama zadzwoniła do mnie z pretensjami o pozew to wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł. Teraz czekam na Harry'ego na lotnisku. Właśnie go zauważam. Nie wiem, co mną kieruje, ale kiedy tylko podchodzi rzucam mu się na szyję.
-Aż tak się stęskniłaś?- pyta mnie rozbawiony, ale równie mocno mnie obejmuje.
-Przepraszam Cię.- mówię i lekko się odsuwam.
-Nic się nie stało, Vivivenne. Też się za tobą stęskniłem.- mówi i przytula mnie jeszcze raz.
-Blanca zaprasza dzisiaj na obiad, chyba że jesteś zmęczony.
- , chętnie ich poznam, bo wiesz poza rozmową przez telefon nie było okazji.
-A racja.- mówię i razem kierujemy się do mojego samochodu.- Chcesz odłożyć walizkę do domu?
-Jeżeli to nie byłby problem to przebrałbym się i pojedziemy do nich.
-Żaden. Pokieruj mnie, bo nie wiem, gdzie masz dom.- mówię i się śmieje.
Kiedy tylko zobaczyłam Styles'a mój humor od razu wrócił. Może nie znamy się długo, ale naprawdę jest świetnym przyjacielem, do którego zdążyłam się przyzwyczaić.
-Na ile przyleciałeś?- pytam go.
-Chyba zostanę na tydzień, bo muszę pozałatwiać parę spraw, a w Nowym Jorku dadzą sobie radę kilka dni beze mnie.- mówi.- Wrócimy w piątek z Louisem.- dodaje.
-Rozmawiałam z nim w piątek.
-Wiem, ja też.
Już po chwili dojeżdżamy pod jego dom.
-To ja poczekam.
-Chodź do środka, nie będziesz siedzieć w aucie.- mówi i oboje wysiadamy.- Naprawdę wyglądasz zajebiście w dżinsach.- komentuje, a ja nie wiem, co mam powiedzieć.- Każdych.- dodaje, więc się tylko uśmiecham.
Kiedy Harry idzie się przebrać na górę, ja wysyłam sms Blance.
JA: Będziemy do godzinki.
BLANCA: Czyżby samolot się spóźnił?
JA: Nie, ale pojechaliśmy jeszcze do Harry'ego. Nie martw się będziemy niedługo.
BLANCA: Ok, pogadamy później.
Już po chwili widzę, że Harry schodzi po schodach w rozpiętej koszuli. Muszę przyznać, że ma bardzo umięśniony tors, a tatuaże dodają mu czegoś, co sprawia, że jest atrakcyjniejszy w moich oczach. Nie to, co Liam- dodaje w myślach.
-Możemy jechać.- mówi.- Stańmy w jakimś sklepie, kupię jakieś wino do obiadu.
-Daj spokój, byłam już po wino.- wskazuję na butelkę, która leży na tylnym siedzeniu.
-Nie pójdę z pustymi rękoma.- dodaje.
-To powiesz, że ty kupiłeś i już.
Kręci zabawnie głową tak, że jego loczko podskakują, a ja uśmiecham się jeszcze bardziej. Już po kilkunastu minutach jesteśmy u nich pod domem.
-Ładny dom.- komentuje, kiedy wysiada.
-Przecież tu mieszka małżeństwo architektów.- odpowiadam, a on się śmieje.
Przepuszcza mnie w drzwiach i kiedy tylko wchodzimy Blanca wychodzi z kuchni.
-Dzień dobry, Harry Styles. Miło państwa poznać.- mówi Harry i całuje dłoń Blanki, a później podaje dłoń Zafirowi.
-Proszę mi mówić Blanca.- odpowiada z uśmiechem.- Nam też jest bardzo miło.
Kiedy kończymy powitanie, idziemy do jadalni.
-Kupiliśmy wino, ale muszę po nie iść do samochodu, bo zapomnieliśmy zabrać.- mówię i już mam wstawać, ale Harry mnie powstrzymuje.
-Ja pójdę.- wstaje i wyciąga dłoń po kluczyki, które mu podaje.
-Dzięki.- mówię.
Kiedy Harry wychodzi, Blanca zaraz zaczyna rozmowę ze mną.
-On nie ma obrączki.
-Przecież ci mówiłam, że się rozwiódł.- odpowiadam.
-A racja.- śmieje się.
- To dlatego się tak na ciebie patrzy.- dodaje Zafir.
-Wszyscy coś sobie ubzduraliście.
Blanca ani Zafir nic nie mówią, bo Harry wchodzi do jadalni z butelką wina. Potem wszyscy jemy w bardzo przyjemnej atmosferze. Czas mija nam bardzo szybko. Blanca proponuje, żeby Harry został na noc.
-Nie chcę robić kłopotu.- odpowiada.
-Żaden kłopot. Mamy jeszcze jeden pokój.
- ń.- mówię, kiedy już ma coś mówić.
-Dobrze, ale nie chcę zostać dłużny, więc wszyscy pójdziemy jutro do klubu.
-Ok.- odpowiada Zafir.
Kiedy kończymy wspólne siedzenie jest grubo po północy, więc każdy znika w swoich pokojach. Do mojego ktoś puka, kiedy ja już leżę w łóżku. To tylko Harry, mówiący mi dobranoc.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...