Kolejne dni naszego urlopu mijały bardzo spokojnie. Naprawdę nigdy w życiu tak nie wypoczęłam. Dobrze wiedziałam, że te kilka dni takiego spokoju to tylko cisza przed burzą, lecz będąc tak daleko od tego, nie myślałam o tym. Nie zaglądałam nawet na służbowy mail, bo wiedziałam, że moi przyjaciele dadzą sobie radę sami. Niestety ta cudowna bajka musiała się kiedyś skończyć.
-Mogliśmy tam zostać.- mówię, kiedy z okien samolotu zaczynam dostrzegać Londyn.
-Załatwimy wszystkie sprawy i możemy nawet się tam przeprowadzić.- odpowiada Harry i wiem, że z tą przeprowadzą nie żartuje.
Nigdy wcześniej nie byłam na Florydzie, która teraz ujęła moje serce.
-Czas wrócisz do tej cholernie szarej i smutnej rzeczywistości.- wzdycham.
-Przy mnie chyba smutna nie jesteś?- pyta Harry i ujmuje mój podbródek, tak abym na niego spojrzała.
-Oczywiście, że nie, ale jest cała masa rzeczy do załatwienie.
Najbliższe dwa tygodnie to będzie najgorszy czas. Nienawidzę na coś długo czekać. W stu procentach wolałabym już mieć to wszystko za sobą. Ten czas będzie też ważny dla mojej firmy. Moja ostateczna decyzja już zapadła. Firma zostaje w Londynie pod dowództwem Blanki i Zafira, a ja założę nową w Stanach. Moi przyjaciele jeszcze nie znają moich planów, ale poznają je jutro rano.
Popołudnie po przylocie spędzamy na wypakowywaniu rzeczy, a później leniuchujemy przed telewizorem. Zdumiewająco szybko nastaje poniedziałkowy poranek.
-Witam, panią prezes. Urlop udany?- pyta mnie od razu moja asystentka.
-Tak, bardzo dobrze. Alice, zwołaj ogólne zebranie na 13.- mówię.- To bardzo pilne.- dodaję.
-W Sali konferencyjnej?
-Tak, oczywiście. A mam jeszcze jedną prośbę, koło 11 przyślij do mnie Blankę z Zafirem.
-Dobrze, pani Payne.
-Dzięki Alice, ale mów mi po imieniu.- odpowiadam i odchodzę.
Moja znajomość z Harry'm, a teraz związek dużo we mnie zmieniły. Nigdy wcześniej nie pomyślałabym, że ktokolwiek poza Blancą i Zafirem w tej firmie mógłby mówić mi po imieniu, lecz przy Styles'ie zrozumiałam, że wtedy wszystko łatwiej się toczy.
Nadrabiam wszystkie zaległości, których prawie nie ma, bo moi przyjaciele wszystko zrobili. Właśnie teraz pojawiają się w moim gabinecie.
-Jak tam po szalonych wakacjach ze Stylesem?- pyta Zafir, kiedy przytulam ich na powitanie.
-Było bardzo dobrze i mogłam odpocząć.- odpowiadam.
-Widać, że jesteś szczęśliwa.- zauważa Blanca.
-Będę jak się rozwiodę.- odpowiadam z pół uśmiechem.- Ale nie po to was poprosiłam.
-Coś się stało?- widzę zmartwienie w jej oczach.
-Mam dla was prośbę, a w zasadzie propozycję. Mam nadzieję, że się na nią zgodzicie.- zaczynam.- Wszystko tutaj przypomina mi o Liamie, dlatego chcielibyśmy z Harry'm przeprowadzić się na stałe do Nowego Jorku.
-A co z firmą?- pyta mnie Zafir.
-Nie chciałabym jej zamykać, bo naprawdę wiele dla mnie znaczy, więc oddam ją w dobre ręce.- czekam, czy zorientują się, że chodzi mi o nich, lecz nadal nic nie mówią.- Mam na myśli, że to wy możecie zostać jej prezesami.
-Mówisz poważnie?
-Tak. Wiem, że to nie jest łatwe zadanie, ale ja też tak zaczynałam.
-A co z tobą? Co ty będziesz robić?
-Otworzymy drugą filię w Nowym Jorku i rozkręcimy ten biznes w Stanach.
-Przemyślałaś to?- pyta Blanca.
-Tak. Jeżeli się zgodzicie to dzisiaj ogłoszę to reszcie i od jutra będziecie rządzić w tym biurze, a ja tylko was pokieruję i nauczę tego, co nie będziecie wiedzieć.
-Wiemy, że z Harry'm jesteś szczęśliwa i rozumiemy twoją decyzję, co oznacza, że z chęcią przyjmiemy twoją propozycję.- Blanca mnie mocno przytula.- Ale będziesz tutaj przyjeżdżać?
-Myślę, że nie tylko ja tutaj, ale wy do nas też. Jeżeli nasz system zadziała w Stanach to przyjedziecie tam na stałe.
Rozmawiamy jeszcze chwilę, a później idziemy do Sali konferencyjnej.
-Witam wszystkich bardzo serdecznie. Przepraszam, że to zebranie było niezaplanowane wcześniej, ale dopiero dzisiaj wróciłam z urlopu.- mówię na wstępie.- Za dwa tygodnie przeprowadzam się do Nowego Jorku, co oznacza, że rezygnuję z bycia prezesem. Będę miała częściowy udział w życiu tej firmy.
-Kto będzie panią zastępował?- pyta jeden z moich współpracowników.
-Moją funkcję obejmą Blanca i Zafir Corsiva.- mówię i oboje dostają wielkie brawa.
Widzę u niektórych niezadowolenie i zazdrość, ale taka jest moja decyzja.
-Mam zamiar otworzyć coś podobnego w Nowym Jorku i jeśli to się uda to obie firmy się połączą.
Odpowiadam na kilka pytań, które padają, a później oddaję głos nowym prezesom. W sumie jestem zadowolona, że nie będę tutaj. Wiem, że w Stanach coś może się nie udać, ale cokolwiek by się nie stało, będę tam z Harry'm.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...