Wstajemy w nocy i szykujemy się do podróży. Jemy jeszcze odgrzaną kolację.
-Kiedy wracasz znów tutaj?- pytam Harry'ego.
-Po weekendzie. Chcę w sobotę odwiedzić jeszcze mamę.
-Wpadnij do mnie jeszcze do biura.- mówię z uśmiechem.
-Zabiorę Cię na lunch, Vivienne.- uśmiecha się i moje imię przez to brzmi pięknie.
Przez moją nieuwagę, kawałek kurczaka z sosem upada na moją koszulę, robiąc plamę.
-Pożyczyć ci coś do przebrania?-pyta mnie, kiedy próbuję zaprać plamę.
-A mógłbyś, bo ja nie mam już czystej bluzki ze sobą.- mówię lekko zdenerwowana.
-Chodź.- mówi i razem z nim wchodzę do sypialni.
Harry podchodzi do szafy i wyjmuje jakaś koszulkę.
-Ta powinna być dobra.
-Dziękuję Ci bardzo.
Przebieram się w łazience. Jest trochę na mnie za duża, więc wkładam ją do dżinsów, a na nią marynarkę.
-Nie sądziłem, że to kiedyś powiem, ale wyglądasz ślicznie w moich ubraniach.- mówi i puszcza mi oczko.
-Dzięki.
-Musimy jechać.- mówi i wychodzimy do garażu.
-Co z twoim autem?
-Louis go zabierze jak pojedzie do pracy.
W drodze na lotnisko rozmawiamy tak samo jak w samolocie. Przed wylotem wysłałam Liamowi smsa, żeby poinformować go o godzinie przylotu. Lot mija bardzo szybko i nim się orientuję jesteśmy w Anglii. Odbieramy bagaże i wychodzimy na halę lotniska.
-Przyjedzie ktoś po Ciebie?- pytam go.
-Tak, mój kumpel, który stoi tam.- wskazuje na miłego blondyna.
-Cześć żono.- słyszę głos Liama, kiedy podchodzę do niego.
-Cześć Liam.- odpowiadam, a on mnie całuje w policzek.
-Vivienne, chciałbym, żebyś poznała Nialla.- mówi Harry, kiedy Liam mnie puszcza.
-Cześć, jestem Niall Horan.- ściska moją dłoń z wielkim uśmiechem.
-Vivienne Fireheart- Payne.- odpowiadam z równie miłym uśmiechem.
Rozmawiam z nim chwilę, ale zostaje pospieszona przez Liama.
-Więc do zobaczenia.- mówi Harry, a ja podaję mu dłoń i lekko się nachylam.
-Wpadnij do mnie.- szepczę.
-Dobrze.- odpowiada.
Macham mu, kiedy razem z Liamem idziemy na parking.
-Co to miało być?!- krzyczy w samochodzie.
-Niby co?- odpowiadam.
-Szeptałaś coś mu.- jest wściekły.- A do tego mówicie sobie po imieniu.
-Spędziliśmy w Nowym Jorku tyle czasu, że trochę się zaprzyjaźniliśmy.- próbuję mu wytłumaczyć.
-Co ty masz w ogóle na sobie?! To nawet nie twoja bluzka!- prawie wrzeszczy.
-Splamiłam koszulę, więc Harry pożyczył mi bluzkę.- odpowiadam.- A dżinsy są wygodne.
-Wyglądasz jak jakaś przeciętna kobieta, a nie szanująca się prezes.
- Daj spokój. Harry jest też prezesem, a chodzi w dżinsach.
-To Amerykanin, oni są dziwini.
-Nie jest Amerykaninem, pochodzi z Anglii i tutaj się wychował.
-I co z tego?
-To, że go nie znasz, a oceniasz.
Na tym kończę naszą kłótnią. Liam coś jeszcze tam gada, ale ja już nie słucham. Zawsze był zazdrosny, ale ostatnio to już przesadza. Styles działa na Liama jak płachta na byka, dlatego od teraz mój mąż nie będzie wiedział, kiedy spotykam się ze Stylesem.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanficVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...