ROZDZIAŁ 4

331 11 1
                                    

Piątek w pracy mija bardzo spokojnie. Większość osób zdążyła oddać projekty rano, więc popołudniu sama zajmuję się poprawkami, które rzucają mi się w oczy oraz mam kilka spotkań.

-Pani prezes, przygotowałam kalendarz spotkań na przyszły tydzień.- pojawia się Alice w moim gabinecie.

-Dobrze, dzięki.- odpowiadam.

Wychodzę punktualnie z pracy i jadę prosto do domu, a po drodze dzwoni do mnie Liam.

-Gdzie ty jesteś?- pyta z wyrzutem.

-Jadę do domu.

-Miałaś już być. – słyszę pretensje w jego głosie.

-Nic nie mówiłeś, że mam być wcześniej. Na którą mamy tam być?- pytam zerkając na zegarek na mojej ręce.

-Bal się zaczyna o 19:30.- wzdycha.

-Zdążymy.- rozłączam się.

Zanim dojeżdżam do domu zastanawiam się czy Liam mi mówi cokolwiek o godzinie balu i mi się wydaje, że nie, ale równie dobrze mogło mi to umknąć. Wpadam do domu jak burza i szybko ubieram moją sukienkę, maluję się i spinam eleganckiego koczka.

-Gotowa.- zbiegam na dół, gdzie Liam stoi w garniturze.

-Jedziemy.- mówi i wychodzi a ja za nim.

Z jednej strony lubię firmowe imprezy, ale za balami prawników nie przepadam. Jak dla mnie jest za sztywno. Lubię profesjonalizm, ale adwokaci to już przesada.

-Dlaczego nie wyszłaś wcześniej?- pyta mnie mąż, kiedy jedziemy na miejsce z naszym kierowcą.

-Nie powiedziałeś mi, o której jest bal, więc myślałam, że jest później.

-Nie słuchasz mnie jak zwykle.- mruczy, a ja udaje, że nie słyszę.

Kiedy dojeżdżamy na salę, Liam łapie mnie za rękę i witamy wszystkich po kolei. Oboje uśmiechamy się jak na reklamach pasty do zębów. Wszystko tutaj jest takie sztuczne.

-Kochanie, chcesz wina?- pyta mnie i odczuwam, że nawet to jest wymuszone.

-Tak, poproszę.

Liam zachwala wszystko, co się tylko da przed swoimi kolegami, a ja czuje się dziwnie, dlatego, że z pewnością nadużywa słowa „kochanie", które, na co dzień nie opuszcza jego ust.

Po kilku tańcach wracamy do domu. Po drodze mamy sprzeczkę na temat tego, że o mało, co nie spóźniliśmy się na bal. Oczywiście mój mąż zwala całą winę na mnie, dlatego ja postanawiam, że nie będę się do niego odzywać.

W sobotę po balu Liam odsypia, a ja wstaję wcześniej i idę pobiegać. Kiedy byłam nastolatką bardzo to lubiłam. Teraz w moim życiu nie ma zbyt wiele czasu na bieganie. Biegając alejkami parku rozmyślam nad moim życie. Spełniłam swoje marzenia o byciu architektem, wyszłam za mąż i wiodę chyba szczęśliwe życie. Kiedy czuję lekkie zmęczenie, siadam na ławce i myślę nad tym, czy jestem naprawdę szczęśliwa. Nie umiem tego określić. Czuję, że w moim życiu coś jest nie tak, ale nie wiem, co. Mam pracę, męża, dom, czego więcej chcieć?


Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz