Wczorajsza kąpiel, a później miła noc z Harry'm naprawdę pozwoliły mi się odprężyć. Rano wstaje nawet wyspana i chętnie zostałabym nadal w domu z nim, ale musze iść do pracy.
-Hej.- mówi Harry i całuje mnie.- Wyspana?
-Tak, chętnie bym z tobą została.
-To zostań.
-Muszę iść do pracy, jutro wylatujemy na Florydę i znów mnie nie będzie.
-Mogę cię odwieść?- pyta i całuje moje ramię.
-Chętnie.- odpowiadam i wstaje z łóżka.- Idę się ubrać.
-Ok, a ja zrobię śniadanie.
Wybieram ciuchy na dzisiejszy dzień i przypominam sobie, że muszę się spakować, bo wczas rano wylatujemy. Kończę układać włosy i delikatnie się maluję, a potem schodzę na dół, gdzie na stole stoją już gotowe naleśniki.
-Dziękuję, kochanie.- całuję go w policzek.
-Teraz ja idę się ubrać. Smacznego.
Jem śniadanie w samotności, ale tylko przez chwilę, bo później siadam wraz ze mną. Kiedy kończymy idziemy do garażu.
-Prowadzisz.- mówi Harry i daje mi kluczyki do jego samochodu.
-Co?- pytam.
-Prowadzisz, chcę cię zobaczyć jak wyglądasz w moim samochodzie.- puszcza mi oczko, a ja przystaję na jego propozycję.
Pierwszy raz prowadzę jego auto i jestem lekko zdenerwowana, bo sama jeżdżę dość dobrze, ale jednak jak się prowadzi czyjeś auto to jest inaczej. Liam nigdy nie pozwalał mi prowadzić jego auta, bo uważał, że coś mu zrobię, dlatego propozycja Hazzy była dla mnie szokująca. Bez żadnych przeszkód i przygód dojeżdżam do firmy, gdzie perfekcyjnie parkuję jego samochód.
-Idziesz czy wracasz?- pytam przed wysiadaniem.
-Idę, bo Blanca chciała, żebym zobaczył te projekty.
-Trafisz do niej?- pytam, kiedy idziemy w stronę budynku.
-Zaprowadź.- odpowiada i chwyta moją dłoń, ale po chwili ją puszcza.
-Już niedługo i będziesz mógł mnie nie puszczać nigdy.- odpowiadam i uśmiecham się.
Zaprowadzam go do biura Blanki, rozmawiam z nią chwilę i sama idę do siebie. Zajmuję się wszystkim, co muszę dokończyć przed moim kolejnym urlopem. Chyba od początku istnienia tej firmy nie robiłam sobie tak często wolnego jak teraz. Kiedy prawie kończę, Harry przychodzi do biura.
-I jak ci się podobało?- pytam odrywając się od projektów.
-Są genialnymi architektami. W życiu nie widziałem lepszych projektów.- odpowiada od razu.
-Dlatego postanowiłam, że kiedy przeprowadzę się z tobą do Nowego Jorku to oni będę zarządzać tą firmą, a ja stworzę tam kolejną filię.
-Dobrze to wymyśliłaś.
-Tylko nic na razie nie mów, wszystko już po urlopie.
-Dobrze. Nie chcę mi się wracać do domu, więc poczekam na ciebie. Mogę ci coś pomóc?
-Załtw mi kawę z Alice.
-Robi się, kochanie.
Kiedy Harry znika po kawę, ja znów skupiam się na pracy i kolejnych projektach. Po chwili wraca i stawia na moim biurku kawę, za którą mu dziękuję i nadal pracuję. Harry siedzi na kanapie w roku i pomimo, że zajmuje się czymś na swoim telefonie, co chwila na mnie spogląda, a mnie to rozprasza. W końcu nie wytrzymuję i odwracam wzrok od komputera.
-Jak chcesz, żebyśmy wcześniej wrócili do domu to nie patrz tak na mnie.
-Czemu?- pyta i robi słodką minkę.
-Rozprasza mnie to i nie mogę się skupić.
-Dobrze, kochanie. Już nie będę.- skinam głową i znów wracam do pracy.
Kiedy kończę przeglądać już wszystko sprawdzam maile i wstaję, zabierając laptop.
-Możemy jechać.- mówię.- Pójdę tylko jeszcze do Blanki.- dodaję.
Idziemy tam razem.
-Blanca, idę już do domu. Zadzwonię jak będę wracać.
-Bawcie się dobrze. Miłego urlopu.- mówi i przytula i mnie i Harry'ego.
-Do zobaczenia.- mówię i wychodzę.
Po drodze do windy spotykamy jeszcze kilka moich pracowników i zaczyna mnie denerwować fakt, że wszystkie młode pracujące tutaj kobiety patrzą się na mojego Harry'ego.
-Co jest?- pyta, kiedy drzwi windy się zamykają.
-Nic.- odpowiadam szybko i ostro.- Sorry, po prostu wszystkie kobiety się na ciebie patrzą.
-Jesteś zazdrosna.- stwierdza.- Ale ja kocham tylko ciebie.- mówi patrząc prosto w moje oczy.
-Kocham cię.- odpowiadam i całuję go.
Niestety nasz moment przerywa otwierająca się winda. Idziemy razem do samochodu i jedziemy prosto do domu. W domu czeka nas pakowanie walizek do samolotu. Nienawidzę pakowania. Na szczęście Harry mi pomaga, ale i tak idzie nam powoli.
-Idź do łazienki i poprzynoś kosmetyki.
Znika w łazience, ale już po chwili wraca.
-Nie mam pojęcia, co jeszcze.- mówi i podaje mi tylko jego i mój szampon do włosów, szczoteczki do zębów i żel pod prysznic.
-Weź całą moją różową kosmetyczkę.- mówię i znów wraca do łazienki.
-Proszę.- podaje mi, a ja mam ochotę go trzepnąć.
-Czy to jest różowe?- pytam jeszcze spokojnie.
-No, chyba.
-Przynieś tą drugą.- odpowiadam.
Tym razem na szczęście przynosi tą dobrą kosmetyczkę. Wcześniejsza była czerwona i kompletnie nie potrzebna na wakacje.
Kiedy nasze bagaże są przygotowane wreszcie można odpocząć. Zamawiamy pizzę, bo żadne z nas nie ma już siły na gotowanie.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanfictionVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...