W niedzielę sama przygotowuję obiad i czekam na rodziców. Liam od rana nic nie robi tylko biega z telefonem po całym domu. Nie mam nawet okazji zapytać go, o co chodzi, bo widziałam go dzisiaj 3 razy w biegu. Nawet nie zjedliśmy wspólnego śniadania. Fajne z nas małżeństwo. Kiedy kończę obiad, idę się przebrać w czystą koszulę. Chętnie ubrałabym spodnie albo nawet dżinsy, ale wiem, że moja mama zaraz dałaby mi na ten temat wykład, że tak nie należy, dlatego wybieram granatową ołówkową spódnicę i kremową koszulę i oczywiście szpilki. Kiedy kończę się malować dostaję sms.
HARRY: Hey, co robisz?
JA: Przygotowuję się do obiadu z rodzicami... a ty?
HARRY: Idę do sklepu. Jak Liam?
JA: Znośnie, nawet się pogodziliśmy, ale cały czas lata z telefonem.
HARRY: To nie fajnie...
JA: Napiszę jak rodzice pojadą, bo właśnie podjeżdżają.
HARRY: Miłego obiadku...
Nic mu już nie odpisuję, tylko schodzę na dół.
-Liam, rodzice już są!- krzyczę z dołu, a on schodzi po schodach.
Razem idziemy otworzyć drzwi. Witamy się z nimi i siadamy wszyscy w kuchni. Ja podaję ugotowany obiad.
-Bardzo smaczne, Vivuś.- chwali mnie tata.
-Mogłaś dać więcej ziół.- komentuje mama, a ja przyjmuję to z uśmiechem.
Rozmawiamy jedząc, a później kroję ciasto, które wczoraj upiekła pani Wilson. W pewnym momencie nasze rozmowy przerywa tata.
-Vivuś, może pójdziemy popatrzeć na ten samochód?- puszcza mi oczko.
-Tak, oczywiście.
Wstajemy od stołu i moja mama wypytuje nas, o co chodzi, a tata wymyśla, że coś mówiłam, że nie wiem, czy dobrze działa. Kiedy zamykamy drzwi do garażu, zaczynamy rozmowę.
-Coś cię gryzie.- stwierdza.
-Znasz mnie jak nikt inny.- odpowiadam ze śmiechem.
-Nie wszystko chyba jest w porządku? Powiedz mi.
Opowiadam tacie naszą ostatnią historię. Lubię się mu zwierzać, bo wime, że mnie zawsze zrozumie.
-Liam się nawet dzisiaj zachowuje.- mówi mi.
-Od rana tylko biegał z telefonem i wiecznie z kimś pisze i rozmawia.
-Teraz przy stole też cały czas z kimś pisze, ale robi to bardzo dyskretnie.
-Co o tym myślisz, tato?- pytam go w końcu.
-Nie chcę cię martwić, ale wydaje mi się, że chyba kogoś ma.- mówi dokładnie to, co myślałam.- Wiesz, to dziwne, że tak często nie wraca na noc do domu.- dodaje.
-Co mam z tym zrobić?
-Obserwuj go i zsobaczysz. Nie mówię, że cię zdradza, ale jest taka opcja.
-Wiem o tym.
-Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie dzwonić i nawet przyjechać. Wiesz, że większość czasu i tak spędzam poza domem, bo mama jest jaka jest.
-Wiem, ale jakoś z nią wytrzymałeś.- oboje się śmiejemy na moje słowa.
-A jaki jest ten cały Harry?
Opowiadam mu o tym, jaki jest miły, przyjacielski i takie tam. Kiedy kończę, tata się śmieję.
-Lepszy niż sztywny Liam?- pyta po chwili.
-Jest tylko przyjacielem.- odpowiadam.
-Ale jest lepszy.- mruczy cicho.- Chodź musimy wracać do domu.- mówi i wracamy do jadalni, gdzie żywo rozmawiają.
Kiedy tylko siadamy, znów schodzimy na niebezpieczny temat. Zaczyna się. Tym razem nie przerywam wywodu mojej matki na temat dziecka i mojego wieku. Pozwalam jej dokończyć, a później też się nie odzywam. Liam patrzy na mnie, a ja na niego.
-Chce ktoś jeszcze ciasta?- pytam, jakby nigdy nic.
-Ja poproszę, Vivuś.- skinam głową i idę przynieś ciasto.
Mina mojej mamy była bezcenna. Chyba liczyła, że coś powiem, ale się przeliczyła. Nie będę się z nią przegadywać. Nie długo później moi rodzice jadą, a Liam znika w gabinecie, bo znów ktoś do niego dzwonił. Ja postanawiam iść do naszej sypialni. Po drodze słyszę kawałek rozmowy.
-W czwartek koło 19 w tym klubie obok kancelarii. Do zobaczenia, piękna.- nie chcę tego jeszcze przyznać, ale chyba mój tata miał racje.
Ja pisze jeszcze dość długo z Harrym i idę spać, lecz cały czas myślę o moi mężu, który nie jest taki jak kiedyś.
CZYTASZ
Perfect Life (Liam Payne/ Harry Styles)
FanficVivienne Fireheart-Payne jest młodą panią architekt, której firma odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Londynie, ale także w USA. Wszyscy postrzegają ją za profesjonalistkę. Na pozór wydawać by się mogło, że życie architektki jest idealne, zwłaszcza z...