- Zabij mnie wreszcie, będziesz miał spokój! - krzyczała ile sił w płucach co jeszcze bardziej śmieszyło Drake'a. Przyłożył po raz kolejny gorący pręt do delikatnej, lecz bardzo poranionej skóry na brzuchu Aimi.
- To by nie miało sensu, kotku. - odpowiedział z uśmiechem i satysfakcją. Wendigo przytrzymywał dziewczynę, aby się tak nie szarpała. - Musisz cierpieć, a poza tym szef nie chcę cię zabijać. - dokończył ciszej szepcząc do ucha kobiety. Przeszły ją ciarki. Jest tak już tydzień i nic. Nic z tym nie robi. Jest słaba, ale dalej trzyma się przy życiu, bo nikt nie chcę dopuścić jej do śmierci. Cierpiała i to się liczyło dla obserwatorów.
- Nienawidzisz mnie. Rozumiem to, ale czemu muszę tak cierpieć? Daj mi umrzeć już. Nie mam sił. - mówiła cichym, zmęczonym od cierpienia głosem.
- Musisz cierpieć. Tak pokazuje ci jak bardzo cię kocham! Nie pozwolę ci umrzeć. A przynajmniej nie teraz. - odpowiedziała zadając jej kolejny cios tego dnia. Straciła już nawet rachubę czasu.
- Daj jej spokój. - usłyszeli spokojny głos. Odwrócił wzrok i zobaczył Francisa, szefa gildii. Zamilkł i wyprostował się. Czuł do niego ogromny respekt i szacunek, ale także szczyptę nienawiści. - Jest gotowa do misji. - odpowiedział z uśmiechem. Oszołomiony Drake wypuścił z rąk pręt.
- Jak to na misję?! Ona jest naszym więźniem a nie członkiem! - powiedział zdenerwowany jasnooki i kopnął kobietę w brzuch.
- Nikt nie powiedział, że to nasz więzień. Mam nadzieję, że twoje szkolenia nie poszły na marne. - powiedział podchodząc do niej i podając dłoń w pomocy. Spojrzała na nią i wstała sama ledwo nie przewracając się. Nie przyjmie niczyjej dłoni z gildii. - Zmienimy nieco twój wygląd na lepsze i wyruszysz jutro rano. Do tej pory będziesz pod moją opieką. - powiedział przyjaźnie blondyn a Drake'a zatkało jeszcze bardziej.
- Dlaczego?! - sprzeciwiał się dalej, lecz zrezygnował gdy napotkał zimny, a raczej lodowaty wzrok Amerykanina. Speszony wyszedł z celi w nieznanym kierunku. Bez słowa udała się za szefem gildii.
- Szef ma jakieś plany odnośnie gildii? - spytał aby upewnić się Chuuya.
- Tak jak ci mówię, ma ich wziąć z zaskoczenia. - powiedział Michizou opierając się o ścianę w domu niebieskookiego.
- Kto ma tam iść? - spytał biorąc łyk wina.
- Keiji i Akutagawa. Pies podobno sam się do tego zgłosił - odpowiedział i zaczął bawić się pistoletem. Zdziwiony Chuuya odstawił kieliszek wina na bok i pogrążył się w myślach. - Ona na serio żyje? - spytał nagle Michizou. Spojrzał na niego zakłopotany.
- Tak sądzę. Tylko gdzie ona może być? - pytał samego siebie drapiąc się po karku.
- Kto mógłby podmienić ciało? - zdał kolejne pytanie drugi mężczyzna. Siedzieli tak w ciszy zagłębieni w swoich myślach i światach. - W każdym razie na mnie chyba już pora. Do jutra. - powiedział wreszcie członek Jaszczurek i skierował się do wyjścia.
- Jasne. - powiedział cicho egzekutor i ułożył się wygodniej na kanapie masując obolały od ciosu kark. Do tej pory nie dowiedział się kto to był na dachu i kim był. Wiedział tylko, że pies mafii nie darzy go sympatią. - Jasny gwint, o co w tym wszystkim chodzi? - spytał samego siebie z wyrzutem i wyraźnym zmęczeniem. Chwycił telefon i zaczął pisać.
Chuuya - Czy to prawda, że sam się zgłosiłeś, aby zaatakować gildie?
Napisał i odłożył telefon z powrotem nie licząc na błyskawiczną odpowiedzi od niego. Zasłonił twarz rękoma i myślał o chwilach spędzonych z Aimi.
- Obyś się nie mylił, Akutagawa. - powiedział cicho do przestrzeni. Jego telefon powiadomił o wiadomości. Poderwał się jak oparzony, aby chwycić przedmiot i przeczytać powiadomienie.
Akutagawa - Prawda.
Gdy zobaczył wiadomość i jej krótką treść zaniemówił.
Chuuya - Ale jesteś ranny, nie chce mi się wierzyć, że idziesz tam z własnej woli.
Odpisał i czekał na odpowiedź towarzysza.
Akutagawa - Nie potrzebna mi twoja troska.
Prychnął w odpowiedzi i szybko mu odpisał.
Chuuya - Masz racje. W takim razie nie daj się tam zabić.
Po tej krótkiej rozmowie odłożył telefon i udał się na odpoczynek uprzednio upijając wino w kieliszku do końca.
- Idź wybierz sobie ubrania, lady. - powiedział grzecznie Francis pokazując na dużą garderobę dziewczyny w nowym pokoju z wielkim łóżkiem i własną łazienką. Rozglądała się po całym pokoju.
- Gdzie jest haczyk? - spytała nieufnie patrząc na blondyna.
- Nigdzie! Musisz być wypoczęta i pełna Energi do jutrzejszego zadania. - odpowiedział śmiejąc się cicho.
- Po co mnie trzymacie skoro nawet nie potrafię używać swojej mocy? - spytała lekceważąco zbliżając się do szafy. Nagle przypomniała sobie, że miała o tym nie mówić.
- Jak to? - spytał oszołomiony Amerykanin.
- Moje zdrowie nie jest w najlepszym stanie przez co zanika u mnie moja moc... - chciała coś jeszcze dodać lecz przerwał jej boss gildii.
- Ten łajdak nic mi o tym nie mówił... - powiedział groźnie, ale po chwili opanował się nieco i spojrzał na nią z uśmiechem. - No nic. Odpoczywaj moja miła. - dodał i wyszedł z pokoju kierując się do Drake'a.
W tym czasie Aimi wybrała sobie nowe spodenki i bluze, bo tamte były zniszczone. Przez chwilę pomyślała o ucieczce, ale zrezygnowała z tego planu. Co by było potem? Przecież nie ma po co żyć. Poszła się umyć i przebrać w piżame, która leżała na łóżku po czym poszła spać. Jeszcze nigdy nie spało jej się tak dobrze od tygodnia.
- Dazai, co ci się dzieje od tygodnia? - spytał Kunikida zdziwiony zachowaniem przyjaciela. Był ospały, znudzony i śpiący. Podniusł w twarzy magazyn i spojrzał z pod byka na blondyna.
- Czyżbyś się o mnie martwił? - spytał z lekkim uśmiechem. Kunikida prychnął cicho i odszedł od samobójcy powolnym krokiem. Uniusł dłoń do góry i spojrzał na nią uważnie. - Pięć lat temu. - powiedział cicho i pogrążył się we wspomnieniach. Był taki zły na siebie, że nie zdarzył jej się odpłacić za ratunek wtedy.
Wstał leniwie i ruszył do dobrze znanego mu miejsca. Nie zwracał uwagi na późną porę, po prostu chciał się tam teraz znajdować i napawać się tym miejscem. Chłodna noc otulała go w swoim czarnym płaszczu. Doszedł do celu. Stanął przed samotnym domem. Drzwi były otwarte dzięki czemu miał ułatwione zadanie. Wszedł i rozejrzał się. Nic się nie zmieniło, dalej dom Aimi przepełniony był ciepłą energią, lecz coś było inaczej. Czuć było w nic coś jeszcze.
Jedną, wielka czarną pustkę zostawioną przez dziewczynę.
Upadł na kanapę i patrzył zamyślony w sufit. Jedyne co zapamiętał z tamtej chwili to cichy głos w jego głowie wołający pomocy. Żeński głos. Znajomy głos.

CZYTASZ
Dark Memories / Akutagawa ff
Fanfiction"Jesteśmy marionetkami przeznaczenia, lecz czasami jeden, mały błysk światła wystarczy, aby wziąć nożyczki i zerwać nici lalkarza." DRUGA CZĘŚĆ TRYLOGII "DARK" Książka zawiera spojlery z mangi i anime!!! Drogi czytelniku, czytasz na własną odpowiedz...