~12~

538 54 4
                                    

Siedziała w celi próbując za wszelką cenę ogrzać się kocem od Marka. Chciała iść na misję i udowodnić, że mogłaby się do czegoś nadać, ale nie o to jej głównie chodziło. Chodziło jej o to, aby trochę zdobyć ich zaufania i uciec z gildii przy najlepszej okazji. Miała dość tortur i widywania się z Drake'm i jego koszmarem.

- Szalony wariat... I powiedzieć, że kiedyś go kochałam... - warknęła zniesmaczona wspomnieniami swojej dawnej, dziecięcej miłości. Prychnęła niezadowolona i rzuciła kamykiem o ścianę celi.

- Jestem! - usłyszała znajomy głos, przez który poderwała się na równe nogi cofając się do kąta.

- Matko moja, przestań mnie straszyć! - pokazała oskarżycielsko palcem na Marka.

- Raaanisz! Nie jestem matką tylko co najwyżej mogę zostać twoim bratem! - odpowiedział wymijająco i za pomącą kluczy wszedł do celi dziewczyny.

- I jak? - spytała opanowując nie co serce. Chłopak usiadł po turecku na podłodze i gestem dłoni kazał to samo zrobić rozmówczyni, która po chwili opatulona kocem zrobiła to o co ją poprosił.

- Jest jeden warunek. - powiedział na wstępie wyprostowując się. Oko Aimi zalśniło przez niebezpieczny błysk podekscytowania sprawą.

- Mów. - rozkazała pełna nadziei.

- Musisz udowodnić, że twoja moc już działa. - powiedział poważnie podpierając się łokciami o kolana. W mgnieniu oka jej radość zniknęła i przemieniła się w wyczuwalne załamanie. Spuściła głowę w dół pozwalając włosom zasłonić jej twarz.

- Czemu akurat to? - jęczała smutno i przeciągle. Nagle uświadomiła sobie coś. Spojrzała znacząco na towarzysza, którego przeszły ciarki. - Nie ruszaj się. - powiedziała i skupiła się.

- Co ty chcesz zrobić? - spytał i znikąd jego lewa dłoń uniosła się do góry. - Co to ma być?! - krzyknął przestraszony Patrząc na kończynę, gdy Aimi chciała wybuchnąć ze szczęścia.

- Działa, działa! O mój jeżu, to działa! (Błąd docelowy) - krzyknęła i ruszyła dłonią chłopaka tak, że jej pomachał.

- Testuj to na swoich ofiarach a nie mnie! - upomniał ją, lecz ona wydawała się być w skowronkach i nie słyszeć jego słów.

- Dobrze, Mark, jeśli odczujesz jakiś ból to mów. - ostrzegła go i przestała bawić się jego ręką.

- A co jeśli nic nie powiem? - spytał z pogardą, gdy poczuł mocny ból serca.

- Inaczej mogę zmiażdżyć ci serce. - powiedziała coraz mocniej zaciskając dłoń. Chłopak chwycił się za pierś.

- Przestań, bo mnie zabijesz! - krzyknął a dziewczyna przestała zaciskać rękę po czym ją opuściła. Podpełzła bliżej zielonookiego i położyła dłoń na jego ramieniu.

- Żyjesz? - spytała trochę zmartwiona jego stanem.

- Wiesz... Gdyby za powierzchnie mózgu brali podatek, ty dostałabyś rabat, oczywiście, że tak! Omińmy fakt, że prawie mi przez ciebie pikawa stanęła! - powiedział z wyrzutem masując jeszcze chwilę serce.

- Też cię lubię. - powiedziała z ironicznym uśmiechem na twarzyczce i poklepała towarzysza po ramieniu. - Mistrz ripost się znalazł. - prychnęła zakładając dłonie na piersi.

- A chcesz się przekonać? - spytał z łobuzarskim uśmiechem.

Tym czasem u Dazaia.

- Mafia zrobi wszystko, aby wygrać tą wojnę. - odpowiedziała Ichiyou zimnym tonem.

- Myślisz, że Agencja jest taka słaba, że podda się od razu? A jednak blondynki są głupie. - prychnął rozbawiony.

- Szef wysłał do tygrysa Q. - powiedziała ni z tego ni z owego sprawiając, że Dazai cały spiął się i szerzej otworzył oczy. Skoro do akcji wyruszył Q nic dobrego tego nie wróży i on to doskonale wiedział.

W tym czasie Atsushi odebrał Nanami i Kirako. Nanami właśnie miała mu opowiedzieć jaki horror przeżyły zaatakowane przez członków gildii, gdy w białowłosego wleciał mały chłopiec z biało-czarnymi włosami. Zatrzymał się i zaczął coś nucić. Odsłonił poranioną rękę z pod rękawa, a krew spłynęła po szmacianej kukiełce, po czym włożył do niej dłoń a ona zaczęła się śmiać przeraźliwie. Atsushi zatkał uszy i nagle został zaatakowany przez Kirako. Z jej oczu wypływała krew, była niczym marionetka.

- Powiedziałaś, że przyszliście tutaj "aby mnie ochronić"? - spytał Dazai i nagle jakby go olśniło. Ta rozmowa, wspomnienie w niej o Q, dało mu jasno do myślenia dopiero teraz, gdy kobiety stały przed nim i nic nie mówiły. - Cholera! - krzyknął i odwrócił się po czym rzucił się do biegu.

Nanami także straciła panowanie nad ciałem i przypuściła atak gdy Kirako została ogłuszona. Atsushi chwycił ją za gardło w powietrzu i dusił.

- To właśnie to kim jestem, prawda! - krzyknął białowłosy i zaraz po tym czarnowłosa odzyskała świadomość.

- Przestań, Atsushi! - Dazai dobiegł do trójki, ale było już za późno. Z oczu białowłosego leciała krew. Został zahipnotyzowany, a klątwa przeszła na niego. Chłopak jednak oprzytomniał po chwili i wypuścił Nanami.

- Nie może być... Przez ten cały czas to byłem ja? - spytał jakby samego siebie patrząc na ciało przyjaciółki, którą jeszcze przed chwilą dusił. - Ja... Ja nie chciałem... Chciałem tylko... Je ochronić... - mówił dalej czując do siebie obrzydzenie za tak brutalną rzecz. Lecz klątwa nie poddawała się i dalej męczyła tygrysa. Dazai zauważył lalkę Q pod ławką. Wziął ją szybko i ze złością, używając swojej mocy zniszczył ją.

- Przyjaciele Dazaia są tacy słabi. - usłyszał głos źródła zamieszania. - Ulegli tak łatwo. Ale to nic. - pociąg do którego wsiadł chłopiec odjeżdżał powoli. - Ona cię nienawidziła i nigdy by nie odwzajemniła twoich uczuć. - dopowiedział z szyderczym uśmiechem, który podniósł ciśnienie samobójcy.

- To już nie ważne, ona nie ożyje. - odpowiedział cicho na pożegnanie, po czym podszedł do tygrysa.

W Gildii.

- O mój kooocie, to ty!! - wskazała na długowłosego mężczyznę stojącego przed kratami. Odskoczyła jak najdalej wejścia do jej celi wskazując palcem na strasznego przybysza.

- O co.. Ci chodzi? - spytał powolnym, monotonnym głosem.

- W m-moim śnie! Uciekaj szatanie niemyty! - krzyczała a gdy chciała użyć mocy na mężczyźnie nie zadziała. - Co jest? - warknęła cicho pod nosem.

- Jestem... Śpiący... Po co ja tu w ogóle przyszedłem? - długowłosy podrapał się po karku widocznie zmęczony tą sytuacją.

- Idź sobie, kurna. - wysyczała i nagle zza rogu pojawił się Mark. - Wybawiciel przyszedł! - krzyknęła i złączyła dłonie jakby przystępowała do modlitwy.

- Lovecraft, zapomniałeś po co tu przyszedłeś? Przecież ci to przed chwilą mówiłem! - wyjęczał zażenowany Mark.

- ... A no tak, już pamiętam. - powiedział po dłuższej chwili. - Ja i ona pójdziemy na wspólną misję, o to ci chodziło? - spytał wskazując na kobietę, która właśnie przegrała życie.

- Tak, o to mi chodziło... - przyznał mu racje, ale gdy napotkał wzrok Aimi popchnął straszliwego ciemnowłosego do wyjścia i sam zniknął z jej pola widzenie.

Dark Memories / Akutagawa ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz