~15~

483 49 3
                                    

Aimi ubrała na siebie brązową kamizelkę a na nogi naciągnęła tego samego koloru tylko jaśniejszego odcienia krótkie kozaki. Do krótkich spodenek przypięła katanę. Już chciała wychodzić, gdy zatrzymał ją Mark.

- Zapomniałaś o czymś. - powiedział melodyjnie podając dziewczynie opaskę na oko.

- Dzięki. - odpowiedziała i założyła przepaskę.

- Wyglądasz w tym jak pirat. - zażartował cicho prychając pod nosem.

- Czyli lepiej od ciebie. -odpowiedziała i wyszła z pokoju, przed którym czekał już Howard i jakiś blondyn.

- Witaj! Jestem John Steinback. - powiedział nieznajomy blondyn i podał rękę dziewczynie. Przyjęła ją i uścisnęła.

- Aimi Hanako. - odpowiedziała zmuszając się do uśmiechu.

- No to chodźmy na tą misję. - powiedział radośnie John. Szli w trójkę korytarzem i nagle, gdy przechodzili koło pokoju ich szefa Aimi usłyszała ciekawe zdanie... "Dzień dobry, młody tygrysie". Na moment zatrzymała się, ale aby nie wzbudzać podejrzeń, szła dalej pomiędzy mężczyznami.

W mafii.

- Porwano Q! - krzyknął jeden z portowej mafii wchodząc do biura szefa.

- Jak to? - odwrócił się i nie wierzył swojemu poddanemu. Jak to możliwe, że udało im się pojmać Q? Po co im on? Ougai widocznie był w trudnej sytuacji a mała dziewczynka chodząca koło niego nie pomagała mu w skupieniu. Miał coraz więcej problemów na głowię i mniej rozwiązań. - Chuuya. Przywołaj mi Chuuye! - krzyknął uderzając o biurko pięścią.

- Tak jest! - odpowiedział młodzik i szybko wyszedł z pomieszczenia. Mafia ma dwóch wrogów napierających na nich z każdej strony, ale nie podda się. Nigdy się nie podda. Po chwili do pomieszczenia wszedł egzekutor.

- Znajdź Q. - rozkazał mu krótko, na co niebieskooki z błyskiem w oku ukłonił się i wyszedł z pokoju szefa.

- Tak jest, szefie. - powiedział oschle gdy wyszedł i skierował się do wyjścia.

Kryjówka w której jest przetrzymywany Q mieściła się w lesie. Tam właśnie zmierzała Aimi. Za wszelką cenę trzymała się dalej z dala od strasznego mężczyzny z koszmaru.

- Okej! Aimi, Howard. Pilnujcie wejścia a ja idę porozmawiać z naszym więźniem, dobra? - powiedział blondyn i odszedł od towarzystwa. Aimi w duchu zadawała sobie pytanie dlaczego zawsze musi mieć takiego pecha i zostać z wielkoludem gotowym ją zjeść. Wymieniła spojrzenie z wysokim mężczyzną i ruszyła w stronę krzaków z zamiarem siedzenia w nich i obserwowania czy czasami ktoś ich nie zaatakuje.

- Śpiący jestem... - powiedział nagle Howard a dziewczyna odruchowo odsunęła się od niego, aby ponownie nie skończyć jako poduszka dla śpiocha. Po chwili Lovecraft odleciał do krainy snów zostawiając całą robotę Obdarzonej.

- Gigantyczna menda. - skomentowała jego zachowanie i spojrzała na drewniany domek do którego wszedł John. Rozejrzała się po okolicy i gdy upewniła się, że nikt jej nie widzi, wyszła z ukrycia i powoli ruszyła do wejścia chatki. Pchnęła drzwi i weszła do środka. Nic nie byłoby kuszące do zobaczenia, gdyby nie zejście do piwnicy. - No nie... Tylko nie takie kuszące, ciemne, ponure zejście do piwnicy, gdzie pewnie spoczywa coś co chcę mnie zabić, albo duchy moich rodziców... - odezwała się z sarkazmem i ruszyła do wejścia do piwnicy. Starała się wykonywać każdy ruch jak najciszej.

- Nigdy nie pytałem o ten rodzaj mocy! Ale dlaczego zawsze tak straszne rzeczy... Dzieją się przeze mnie?! - dobrze znała ten głos. Zamarła w miejscu i prawie spadła ze schodów. Był to Q, chłopiec, który uważał ją za swoją starszą siostrę (oczywiście nie byli rodzeństwem prawdziwym). Zakryła usta, aby nie wydać z siebie niepotrzebnego dźwięku. Przywarła do ściany i słuchała dalej rozmowy.

- Pytasz się "dlaczego ja"? Powiem ci. - był to głos Johna. - Ucierpiałeś, ponieważ urodziłeś się sobą. Jeśli zostałeś urodzony z tą zdolnością, to nie masz wyboru jak z nią umrzeć. Bóg istnieje. On cię nie kocha. - uśmiechnął się lekko patrząc na poczynania chłopca. Aimi lekko wychyliła się zza ściany i zobaczyła Q dosłownie w drzewie. Musiał dużo wycierpieć zanim tu przyszła. Serce jej zaczęło krwawić na jego widok. Szkoda tylko, że chłopiec myśli o niej jak o zmarłej "siostrzyczce".

- Nie... Nie, nie, nie, nie!! Ten okrutny świat... Wyrównam wszystko z ziemią! Przeklnę każdego z was! - krzyczał więzień przez co uaktywnił swoją zdolność do kontroli ludzkiej podświadomości. Chciała zadziałać, ale coś ją zatrzymało.

- Z tego co słyszałem, miałaś inne zadanie. - usłyszała znajomy szept za sobą. Brutalnie została wyniesiona z piwnicy i rzucona o ziemię przed domkiem. - Zgodnie z obietnicą, dzisiaj cię zabije! - zanim Wendigo zaatakował Aimi zrobiła unik i spojrzała na Drake'a.

- Szkoda, że zmieniłam już zdanie, co do mojego życia! - krzyknęła i zablokowała jego atak ostrzem katany.

- Jak w tych filmach o zombie. Wszędzie terror a dwójka ludzi ma to w nosie i walczy ze sobą. - powiedział z szyderczym uśmiechem Drake i zamierzał podstępem wbić w brzuch dziewczyny sztylet. Kątem oka zauważyła błysk ostrza i zablokowała wolną ręką ruch i odskoczyła w tył. Pod sobą zauważyła cień. Odwróciła się i została zaatakowana przez koszmar. stwór wydał z siebie ryk, gdy jednak jego atak został przyjęty przez kobietkę.

- Znam prawdę. Może bym ci wybaczyła gdybyś mi ją powiedział. - powiedziała spokojnie i chłodno. - Ketsuasa! - krzyknęła a z jej pleców wyłoniły się czerwone skrzydła z krwi, za których pomocą uniosła się w górę i zaatakowała Drake'a krystalicznymi odłamkami ze skrzydeł. Ten atak był skuteczny, ponieważ ostrza trafiły w kilku miejscach jak i potwora i właściciela.

- Co się dzieje? - usłyszeli głos Johna.

- Tsk, Okropny John, zawsze przychodzi gdy jest najmniej potrzebny. - skomentował zdenerwowany Drake i zmierzył wzrokiem Aimi po czym uśmiechnął się złowieszczo. - Ostatnie słowo należy do mnie. - dodał, gdy zaskoczona dziewczyna została od tyłu zaatakowana przez Wendigo. Jej skrzydła zniknęły przez co zaliczyła spotkanie z ziemią. Na jej placach widniało ogromne rozcięcie z którego wypływała obficie krew. W czasie gdy John wychodził z chatki, Drake zdążył zbiec z miejsca. Wszędzie było pełno krwi.

- Aimi! - krzyknął John i podbiegł do rannej. Podniosła się trochę do góry i zatrzymała ręką chłopaka.

- Taiko... Asa... - wychrypiała słabo a wieka rana zaczęła ją szczypać. Syknęła z bólu cicho i skuliła się bardziej. Krew, która była wszędzie zaczęła się unosić i wracać do organizmu Aimi przez ranę, która na końcu zabliźniła się. - Trzeba potem... podziękować Markowi. - bąknęła i z drobną pomocą Johna wstała na równe nogi.

Dark Memories / Akutagawa ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz