~29~

429 50 3
                                    

- Nie rób mi tego! - Krzyknął i nagle tuż koło niego pojawił się chowaniec Aimi. Spojrzał na niego i wtedy wilk rzucił się za swoją panią. On i Atsushi bezpiecznie wylądowali w wodzie a potem wyszli na ląd patrząc na to co przeżyli. Ciemnowłosy dalej nie mógł sobie uświadomić tego co stało się z Aimi.

Podczas gdy chowaniec dolatywał do nieprzytomnej właścicielki odczepić od niej Drake'a i sam osłonił własnym ciałem dziewczynę. Jego kręgosłup zaliczył ostre i bolesne spotkanie z wodą. Zależało mu, aby jak najszybciej wypłynąć na powierzchnię i dotrzeć do lądu. Usadowił Hanako na grzbiecie i resztkami sił do płynął do końca morza i padł na piasek. Gdy upewnił się, że dziewczyna jest bezpieczna zniknął zostawiając po sobie tylko czarny płatek kwiatu.

Do towarzystwa dołączył Dazai.

- Atsushi, mówiłeś, że ta dziewczyna tam była! - Krzyknął dobiegając do niego i szarpiąc za fraki. Białowłosy unikał jego spojrzenia odwracając głowę w bok. - Powiedz coś! - Powiedział i trząsnął chłopaka.

- Wpadła do morza bez spadochronu. - Powiedział jedynie dzięki czemu Dazai wypuścił go i zdezorientowany patrzył w błękit wody. Zacisnął pięści i usta ze złości.

- Dazai. - Samobójca usłyszał głos. Odwrócił się i ujrzał Akutagawe.

Nagle oko Aimi otworzyło się i od razu wypluła wodę z płuc i chwyciła się za serce. Przed nią pojawiła się pusta przestrzeń. Siedziała na krześle a przed nią ktoś stał.

"Nigdy się mnie nie pozbędziesz."

Jej głowa niemiłosiernie bolała. Głos ranił jej uszy i rozum. Skuliła się na tronie dzięki czemu jej korona upadła na podłogę.

"Jestem wszędzie."

Zabrakło jej powietrza w atmosferze, dzięki czemu jej płuca zaczęły boleć prosząc o tlen.

"Jestem twoim koszmarem."

Przed jej oczami przeleciało jej dzieciństwo. Upokorzenie przez ojca, bicie przez rodziców, dorastanie w slumsach, liczne odrzucenia i kłamstwa. Z ust i oka wypłynęła krew a Aimi jąknęła cicho z bólu.

"Jesteś słaba."

Postać przed nią zaczęła się śmiać i podniosła koronę z podłogi. Serce dziewczyny przyspieszyło szybko chcąc wyskoczyć z piersi. Poczuła, że zamiast krwi w jej żyłach płynie rzrąca substancja wypalając ją od wewnątrz.

"Jesteś niechciana."

Postać zmieniła w swoich dłoniach mosiężną koronę w ciernisty wianek z białej róży, po czym nałożyła go na głowę Aimi. Kolce wbijały się w jej skórę z której ciekła czerwoną ciecz.

"Jesteś królową upokorzenia."

Czarna postać wybuchła śmiechem. Aimi upadła z tronu.

Aimi przechodziła wewnętrzną wojnę z opętaniem przez Drake'a, ale mimo to skutki jej wojny było widać na jej ciele. Wszystkie rany od nowa krwawiły a ona sama leżała na plecach z szeroko otwartymi okiem w kolorze głębokiej czerni, zęby zaostrzyły się jak u bestii, pazury urosły i zaostrzyły się. Wyraźnie cierpiała, lecz nikt tego nie widział była poza zasięgiem ludzkiego oka.

Zdała sobie sprawę z jednego faktu.

- To ty jesteś słaby. - Zaczęła na głos patrząc na czerwone niebo nad nią. - Niechciany Drake, który bał się w młodości ciemności. - Dodała pewniej.

W jej głowie podniosła się z podłogi i mocno uderzyła pięścią o czarne płytki.

"Strachu nie da się zabić."

Czarna postać uderzyła ją w brzuch, lecz ona nie ugieła się. Wstała ponownie i spojrzała na postać.

- Strachu się nie zabija. Strach się osfaja. - Powiedziała i wstała na równe nogi. Tuż przed nią postać nabrała znajomego kształtu. Wendigo. Stał przed nią ze swoją typową mimiką bez emocji.

"Nigdy ze mną nie wygrasz."

Powtarzał kilkakrotnie głos w jej głowie. Resztkami sił podeszła bliżej do potwora i podała mu dłoń.

- " Zwierzę, co trwać nie zdoła zbyt długo na świecie, bo wszystko wokół tchnieniem zatruwa i gasi, lecz gdy ty białą dłonią głaszczesz je po grzbiecie, ono, mrucząc, do stóp twych korzy się i łasi.". - Wyrecytowała a stworzenie jakby ożyło i ostrożnie wyciągnęło łapę w jej stronę.

"Ta walka nie ma sensu. Koszmar zawsze zwycięży."

Mówił głos w tle. Potwór zawahał się, jakby bał się połączyć kościstą łapę z dłonią Aimi.

- Nie ma sensu walczyć, lepiej zawrzeć pokój ze strachem. - Powiedziała spokojnie a ciernisty wianek zamienił się na złotą koronę a bestia chwyciła dłoń dziewczyny. Dookoła było słychać krzyk niezadowolenia Drake'a. Wendigo ukłonił się delikatnie i zamienił się w białe płatki kwiatów.

Oko Aimi wróciło do normy tak samo jak reszta jej wycieńczonego ciała. Była szczęśliwa, że pokonała Drake'a i oswoiła swoje lęki. Dumna z siebie zamknęła oko i pozwoliła sobie od płynąć do krainy wiecznego spokoju.

Agencja przybyła na pomoc Atsushi'emu i pogratulować mu misji. Nawet Kyouka do nich dołączyła po burzliwym dla niej okresie życiowym. Dazai trzymał się tyłu myśląc o dziewczynie. Może przeżyła? Może gdzieś jest i potrzebuje pomocy? Zadręczał się pytaniami na jej temat, gdy nagle...

- Ej, czy to nie ta dziewczyna co mówiłeś o niej, Atsushi-kun? - Spytał nagle detektyw wskazując na ciało nad brzegiem morza. Dazai nie mógł w to uwierzyć.

- Dazai...! - Zaczął Tygrys, ale samobójca był już w drodze do dziewczyny. Białowłosy dołączył do niego po chwili jak i reszta.

- Aimi! Powiedz coś, obudź się, cokolwiek! - Krzyczał szturchając ja w ramię.

- Mmm jeszcze chwila, to nie pożar... - Mruknęła niezadowolona przez sen machając dłonią w powietrzu. Wszyscy zgromadzeni mimowolnie uśmiechneli się z tego komicznego zachowania.

- Powinniśmy jej pomóc. - Podsumował blondynek radośnie przyglądając się dziewczynie.

- Zdecydowanie! Trzeba ją zanieść do lekarza! - Odezwała się Kyouka.

- Nie do lekarza!! - Krzyknęli wszyscy patrząc na Kyouke a potem na krótkowłosą kobietę. Przy jej kostce Dazai zauważył coś dziwnego. Wypalony ślad dłoni. Zmarszczył oczy, lecz postanowił o to zapytać kiedy indziej. Wziął ją na ręce i zaniósł do siedziby głównej.

Tymczasem w innej siedzibie pewien dziwny mężczyzna siedział przed ekranem komputera hakując program.

- Masz ją wykończyć! Zabić, spalić, bez litości! - Krzyczał dobrze nam znany osobnik wpadając do pokoju hakera. Podszedł do niego ledwo żywy i odwrócił go na obrotowym krześle.

- Kto powiedział że chce to robić? - Spytał haker z rozbawieniem.

- Nie chrzań mi tu! Ona jest Obdarzona a ty chcesz zabić wszystkich takich jak ona! - Krzyczał Drake po chwili usłyszał w odpowiedzi chichot mężczyzny w płaszczy i z czarnymi włosami do ramion.

- To znaczy, że ciebie też trzeba usunąć. - Odpowiedział i przyłożył dłoń do jego czoła. W mgnieniu oka z tyłu głowy białowłosego wyleciała krew. Szaleniec upadł na ziemię nie żywy przed hakerem. - Robie to dla niej, więc nie ona jest moim celem. - Dodał chowając dłonie do kieszeni i omijając ciało osobnika wyszedł z pokoju.

- Fyodor Dostoyevski! - Usłyszał i wokół niego zebrało się kilkunastu uzbrojonych agentów. Podniósł ręce do góry i mimowolnie oddał się członkom mafii do niewoli.

Dark Memories / Akutagawa ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz