~7~

575 61 1
                                    

Wstała rano niewiarygodnie wypoczęta bez bólu kości i pleców. Nie miała koszmarów, ani nic ją nie budziło w nocy. Czuła się naprawdę dobrze tego ranka, mimo bardzo wczesnej pory. Poszła do toalety a gdy z niej wreszcie wyszła zobaczyła jakiegoś chłopaka na jej łóżku.

- Więc to ty jesteś Aimi! Miło poznać! - chłopak zeskoczył z łóżka i podał rękę dziewczynie, którą zbytnio nie chciała przyjmować. Podrapał się po głowię i spuścił dłoń. - Widzę że jesteś nieco nieufna dla nas. Spokojnie, tutaj nikt nie chcę twojej krzywdy! - pocieszył ją co mu wyszło nieumiejętnie.

- Oprócz Drake'a to chyba jeszcze Lucy mnie nie lubi. - powiedziała krótko i odwróciła głowę. - Po co tu jesteś? - spytała po chwili ciszej.

- Dla ciekawości. Mów mi Mark. Jak tam twoja zdolność? - spytał i usiadł z powrotem na łóżku. Hanako spojrzała na swoje dłonie i skupiła się.

- Jufuku. Lekki śnieg. - wypowiedziała cicho a jej świeżo zagojone rany znowu zaczęły krwawić, lecz nic poza tym. Patrzyła na nie samotnie i smutno. Jest do niczego, słaba do niczego się nie przyda.

"Słabi nie mają miejsca w tym świecie. Umrzyj i zrób miejsce mocniejszym."

- Dasz wkrótce rade! - powiedział Mark i podszedł do niej aby położyć dłoń na ranach na nadgarstku a drugą na policzku. - Idź umyć i opatrzyć rany. Dzisiaj wielki dla ciebie dzień, musisz dać z siebie wszystko. - powiedział z uśmiechem i wyszedł po chwili z pokoju zostawiając ją samą. W zamyśleniu poszła zgodnie z poleceniami chłopaka do toalety przemyć rany.

Gdy to zrobiła wyszła z łazienki i ubrała się w coś co zakrywa jej bandaże i opatrunki. Za dużą, czarną bluzę z kapturem, długie spodnie i adidasy. Na dłonie ubrała rękawiczki bez palców a włosy upięła w warkocza. Na biurku zauważyła okulary i karteczkę przy nich "Ubierz je". Posłusznie wzięła okulary zerówki i przejrzała się w lustrze. Nie poznawała swojej osoby głównie ze względu fryzury i okularów. Krótsze włosy z przodu ładnie okalały twarz i niesfornie opadały na ramiona, grzywka lekko zasłaniała jedno oko a upleciony warkocz spoczywał z przodu sięgając do końca klatki piersiowej. Założyła kaptur i wyszła z pokoju. Wpadła na kogoś i impetem tak mocno, że prawie się przewróciła.

- O! Przepraszam pa... To ty Aimi? - spytał z wielkimi oczami Mark. Po chwili uśmiechnął się zakłopotany. - Wow nie poznałem cię w takim stroju! I jeszcze ta fryzura i okulary! - dodał trzymając w ręku futerał ze swoją strzelbą i drugi z kataną dziewczyny.

- Nic się nie stało. Wiesz coś o mojej misji? - spytała grzecznie chowając ręce w kieszeni bluzy.

- Miałbym nic nie wiedzieć skoro idziesz na tę misję ze mną? Ha! Chodź, po drodze ci wszystko wytłumaczę. - powiedział wiecznie uśmiechnięty i przerzucił rękę przez ramię dziewczyny po czym prowadził ją do wyjścia tłumacząc zadanie na dzisiaj.

~~~

Mieli zabić jednego podejrzanego faceta, który węszył w sprawach gildii. Znajdowali się na dachu jednego z budynków i czekali na odpowiedni moment. Gdy ofiara pojawiła się w zasięgu Aimi zeszła do niej i miała się jej pozbyć a jeśli coś pójdzie nie tak Mark miał zdjąć gościa ze snajperki. W drodze do mężczyzny Aimi coś zauważyła przez co została zauważona. Zamiast gonić ofiarę biegła w przeciwnym kierunku, gdzie zobaczyła znajomą sylwetkę.

- Co ona robi?! - pytał się zszokowany Mark namierzając uciekającą ofiarę.

- Akutagawa?! - wybiegła z ciemnego zaułka i rozejrzała się. Była przekonana, że mężczyzna przechodził tutaj. Zanim cokolwiek zrobiła usłyszała trąbienie auta i zdała sobie sprawę, że jest na jezdni. Szybko z niej uciekła i jeszcze raz rozejrzała się dookoła. Była pewna na sto procent, że go widziała. Usłyszała cichy strzał. Zrozumiała po co tu jest i co ma zrobić. Wróciła zrezygnowana do ofiary. Biegła ostrożnie przez wąski korytarz, lecz gdy dobiegła do końca zobaczyła zastrzelonego mężczyznę.

- Co ty sobie wyobrażałaś?! - usłyszała za sobą zdenerwowany głos Marka.

- Ja... - zaczęła, ale nie godne było jej dokończyć.

- Chciałaś uciec! Zaufałem ci a ty co? Gildia ci zaufała! - krzyczał na nią wkurzony. Nie mógł uwierzyć jak łatwo mogła mu uciec i narobić kłopotów przez to. - Wracamy, ale to już! - szarpnął ją za łokieć i wrócili do Gildii. Może jej się tylko zdawało? Tak bardzo za nim tęskni, że zaczyna mieć zwidy? Ona nie dowie się teraz prawdy. Prawda brzmi inaczej. Nie przewidziało jej się, Akutagawa faktycznie tamtędy przechodził idąc na spotkanie z członkami gildii, i aby wypełnić swoje zadanie. Aimi o tym nie wie.

Po powrocie do gildii od razu udała się do bossa owej organizacji. Podejrzewała, że ta wpadka nie skończy się dla niej dobrze. Dodajmy do tego fakt, że dla niej nie był to zwyczajny dzień. Był to dzień jej urodzin.

- Zawiodłem się na tobie, Aimi. - zaczął blondyn surowo odwrócony do niej plecami. Nic nie odpowiedziała, tylko milczała. - Nic nie masz na swoją obronę? - spytał po chwili odwracając się do niej twarzą. Znowu nie odpowiedziała. Wszystko co by powiedziała zostałoby przekręcone przeciwko jej osobie.

- Odesłać ją do celi. - zażądał mężczyzna na co dziewczyna została wyprowadzona z biura i zaprowadzona do swojej dawnej celi. Czekał już na nią Wendingo. Przełknęła ślinę i weszła do środka bez oporu. Czas tortur nadszedł.

~~~

Zatrzymał się gwałtownie a z jego ust popłynęła krew. Kapłan patrzył na poczynania Diabła z niedowierzaniem. Był poważnie ranny, lecz mimo to zdecydował się z własnej woli gonić i walczy z gildią. Jego biała koszula przesiąknęła krwią z ran na ciele. Bolała go każda część ciała, lecz mimo to stał dalej na nogach.

- Jestem cały... Śmiało. Uderz we mnie wszystkim co masz. Albo przyszedłem tu po nic!- krzyknął głośno zdesperowany. Na początku Nathaniel nie mógł zrozumieć poczynania wroga, lecz potem postanowił dać sobie za wygraną.

- "Uderzyć w ciebie wszystkim co mam" mówisz? - zaczął i zrobił na nadgarstku ranę krzyżem. Jego krew uformowała się w kule skierowaną na Akutagawę. - Zmieniłem zdanie. Powinienem spełnić twoje życzenie. - dokończył na co przeciwnik uśmiechnął się lekko. Wystrzelił kule, która została odbita przez ciemnowłosego, lecz zraniła go w ramię. Ostrze Rashomona szybko i skutecznie przecięło gardło mnicha, na co ten uśmiechnął się. Tryskająca krew zmieniła się w litery. Przez myśl psa mafii przemknął obraz Dazaia i kogoś jeszcze. Dwie osoby, które go opuściły. Dazai i Aimi. Zacisnął mocniej pięści.

- Rashomon! - krzyknął a wokół niego zatańczyło osiem szczęk, które po chwili naparły na kapłana. Piękna kobieta w zakrwawionej sukni osłoniła mnicha przed ciosem, przez co oddała życie. Bestie uderzyły dwójkę o betonową ścianę i pogrzebała ich w gruzach. Wygrany osobnik podszedł bliżej gruzów z pod których wypływała krew.

"Nikt nie może żyć jeśli nikt nigdy nie powiedział ci "To dobrze dla ciebie żyć"!"

- Nie potrzebuje twojej lektury, aby zrozumieć... Ten rodzaj myśli. - powiedział właściciel czarnej bestii upadając na kolana z myślą o Aimi.

Dark Memories / Akutagawa ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz